„Chyba mam już dość życia w
kłamstwie”. Słowa Roksany odbijały się w głowie blondynki niczym natrętna
mucha. Na początku były jedynie zbitkiem wyrazów. Dopiero po chwili dziewczyna
uświadomiła sobie ich znaczenie.
A więc doczekała się tego momentu.
Od kiedy zgodziła się na pocałunek ze Zbyszkiem, wiedziała, że w końcu nastąpi
ten dzień, w którym zmierzy się z koleżanką i jej oskarżeniami. Co prawda, od
jakiegoś czasu kompletnie o tym wszystkim zapomniała. Naiwnie wierzyła, że
skoro przez kilka miesięcy prawda nie wypłynęła na wierzch, to tak już
pozostanie na zawsze. Myliła się. Drugi grudnia dwa tysiące dwunastego roku –
data, która wyryje się w jej życiu paskudną, czarną dziurą. Za chwilę straci
dwójkę przyjaciół: dziewczynę, którą naprawdę lubiła i chłopaka, w którym się
zakochała.
Serce biło jej nieco szybciej.
Opanowywał ją stres. Choć liczyła się z tym, że będzie musiała zapłacić za swój
błąd, bała się. Nieco spięta, zaprosiła brunetkę do środka i zaproponowała jej
coś do picia.
- Nie chcę nic – odmówiła. – Mogę
przejść od razu do sedna?
Lili zdobyła się jedynie na
kiwnięcie głową.
- Chodzi o Zibiego – przyznała. –
Specjalnie przychodzę do ciebie, bo jesteś naszą wspólną przyjaciółką i wydaje
mi się, że jesteś najbardziej odpowiednią osobą do tej rozmowy.
Wiśniewska powstrzymała się od
komentarza. No a kto inny byłby lepszym rozwiązaniem? Przecież to ona
pocałowała siatkarza.
- Wiesz, ja go już chyba nie
kocham – wyznała Roksana. – Na pewno. Na pewno go nie kocham.
Zielonooka zrobiła ogłupiałą minę.
Nie takich słów się spodziewała. Ich znaczenie dotarło do niej doskonale,
pozbawiając stresu. Dziewczyna nie chciała rozmawiać o tym, co zdarzyło się na
domówce u Sebastiana Świderskiego. Owszem, miała problemy ze swoim związkiem,
ale kompletnie innej kategorii. Blondynce ulżyło, lecz chwilę później trafiły
ją kolejne emocje: ciekawość co tak właściwie stało się z miłością brunetki,
zdziwienie i egoistyczna nadzieja, że jej własne życie uczuciowe ma szanse
ułożyć się tak jak sobie wymarzyła. Była okropna, że pomyślała o sobie, kiedy
powinna pomoc przyjaciółce.
- Jak to możliwe? – spytała
rozluźniona już Lili. – Ja nic nie zauważyłam, Zibi też nie narzekał…
- Widocznie dobrze się kryłam –
wzruszyła ramionami brązowooka. – Opowiem ci wszystko po kolei, ok?
- Jasne.
- Nie wiem, kiedy dokładnie to
wszystko się zaczęło. Chyba jakoś rok temu zauważyłam, że nagle zaczęły mi
przeszkadzać jego wyjazdy. Nie chodziło o to, że za nim tęskniłam. Ja po prostu
byłam na niego zła, ze tak często nie ma go w domu. Moje koleżanki mogły w
każdej chwili spotkać się ze swoimi chłopakami, a ja? Zibiego ciągle nie było.
A kiedy już był, cały czas gadał o siatkówce.
- Przesadzasz – wtrąciła
Wiśniewska. – Z nim można porozmawiać na każdy temat.
- Tak, masz rację – zgodziła się
brunetka. – Ale zawsze ona się pojawiała, wcześniej czy później. Gdy wracał z
meczy, od razu gadał o siatkówce.
- To jego zawód – usprawiedliwiła
przyjaciela. – Nie możesz się temu dziwić.
- Ja to rozumiem. Tylko jednocześnie
zaczynałam mieć dość. Gdzie się nie obróciłam, tam czyhała siatkówka. W czasie
wolnym Zibi oglądał mecze, moi znajomi pytali mnie o siatkówkę, jakbym była
jakimś guru. Nawet ludzie, których poznałam dzięki niemu, byli związani z tym
sportem. To znaczy… Nie bierz mi tego za złe. Ty i twój brat macie najmniej z
tym wspólnego. Oczywiście, jesteście powiązani z siatkówką, lecz przy was
najmniej to odczuwałam. Jeśli zerwę z Zibim, ciebie i Wiśni będzie mi
najbardziej brakować.
- Jeśli z nim zerwiesz, to nie
znaczy, że masz przestać się do nas odzywać – stwierdziła blondynka.
- Wiem. Ale sama wiesz z
doświadczenia, że kontakt bezpośredni nigdy nie da się zastąpić przez telefon
czy internet. A ja będę tęsknić za naszymi spotkaniami. Wracając do sedna. Przesyt
siatkówką to tylko jedna składowa. Gdybym kochała Zibiego, poświęciłabym się i
wykrzesała z siebie więcej cierpliwości. Albo poważnie z nim porozmawiała. Na
pewno znaleźlibyśmy jakieś rozwiązanie.
- Więc co zawiniło?
- Jego ciągła nieobecność. Te wszystkie
mecze wyjazdowe, treningi, zgrupowania. Były okresy, że nie widywaliśmy się
przez miesiąc. Oczywiście dzwoniliśmy do siebie, jednak to nie wystarczało. Nie
wiem czemu to stało się po prawie czterech latach udanego związku. Zadziałała u
mnie zasada „co z oczu, to z serca”. Stopniowo traciła swoje uczucia. Teraz
jestem pewna, że go nie kocham.
- No nie ukrywam, że mnie
zaskoczyłaś – przyznała zielonooka.
- A ja myślałam, że wszystkiego
się domyślisz. Przecież ja co chwilę wysyłałam jednoznaczne sygnały.
- To znaczy?
- Chociażby ta impreza
integracyjna u Świdra. Pamiętasz? Ona była pod koniec sierpnia.
No jasne, że pamiętała. Od tej
imprezy wszystko się zaczęło. Skinęła jedynie głową.
- Ja na nią nie przyszłam, bo
wyjechałam do rodziców. I rzeczywiście ich odwiedziłam, ale chodziło o to, żeby
nie musieć przychodzić na kolejną siatkarską domówkę. Na tej prezentacji Zaksy,
kiedy zemdlałaś, specjalnie zaproponowałam, że wrócę z tobą do domu. Wolałam
spędzić ten czas z tobą niż znowu poznawać siatkarzy. A potem na ognisku…
Pamiętasz jak zaczęliście z Wiśnią opowiadać o swoim dzieciństwie? I twojej
rozpaczy, że on wyjeżdża z domu, żeby trenować? Wtedy jakoś z kontekstu Zibi
powiedział, że chłopak-siatkarz to świetna sprawa, a ja mogę to potwierdzić.
Nie wiem czy zwróciłaś uwagę na moją minę. Zrobiłam najbardziej wymuszony
uśmiech świata. No i jeszcze wpadłaś na mnie po meczu Zaksy ze Skrą. Ty
jechałaś na imprezę, a ja wracałam z zakupów. Było ewidentne, ze nie oglądałam
tego spotkania. Naprawdę nic nie podejrzewałaś?
- Zdziwiłaś mnie. Nawet bardzo –
potwierdziła Lili. – Ale jakoś nigdy nie miałam odwagi zapytać co to znaczyło.
„Nie miała odwagi”, jasne. Po
prostu bała się, że to ma coś wspólnego z jej pocałunkiem i nie chciała się
wkopać.
- A ja tylko czekałam aż mnie
przyprzesz do muru. Zresztą, od naszego wspólnego oglądania meczu z Trento też
się wykręciłam. Teraz już wiesz dlaczego. Jeśli rozmawialiśmy o siatkówce, ja
wyłączałam się z dyskusji.
- Co teraz zrobisz? – zadała
kluczowe pytanie blondynka.
- Nie mam pojęcia – stwierdziła
bezradnie Roksana. – Nie chcę go skrzywdzić. Długo ze sobą byliśmy i w pewien
sposób zawsze będę go kochać, ale… To już nie to samo. Moglibyśmy być oboje
szczęśliwsi z inną osobą. I mam straszne wyrzuty sumienia, bo zdaję sobie
sprawę, ze to ja wszystko zniszczę. Zrujnowałam mu kilka lat życia.
- Nie mów tak! – Lili zrobiło się
żal przyjaciółki. – Nie możesz siebie aż tak obwiniać.
- Co ja mam zrobić? – w głosie
dziewczyny zabrzmiała bezradność. – Nie chcę go zranić, ale nie chcę też tkwić
tutaj.
- Posłuchaj… - odezwała się z
ciężkim sercem Wiśniewska. – Nie wzięłaś pod uwagę tego, że wmawiając mu, że
wszystko jest jak dawniej, też go ranisz. Powinnaś mu wyjaśnić co się stało z
twoimi uczuciami i odejść. Zibi jest silny, poradzi sobie z tym.
- No i ma was. Będziecie mu
pomagać, prawda?
- Oczywiście!
Roksana popatrzyła pustym wzrokiem
przed siebie. Ewidentnie układała sobie w głowie wszystkie argumenty za i przeciw
zerwaniu z zawodnikiem. W końcu posłała zielonookiej smutny uśmiech.
- Masz rację – stwierdziła. –
Muszę to skończyć. Dziękuję ci.
- Za co?
- Za radę. Za wysłuchanie. Za to,
że mnie nie osądziłaś i nie potępiłaś – wyliczała brunetka.
- Daj spokój – machnęła ręką.
- Opiekuj się nim, dobrze? –
poprosiła dziewczyna.
- Zawsze będę – obiecała Lili.
Nie oceniajcie Roksany zbyt ostro ;-; Wiem, że wszystkie tylko czekałyście na ten moment, ale ja ją tam lubiłam.
Przepraszam za zaległości na Waszych blogach. Wszystko nadrobię w przyszłym tygodniu, bo z okazji ważnej rodzinnej uroczystości mam w domu istne urwanie głowy i po prostu nie miałam weny do pisania komentarzy :/ Ale w poniedziałek wszystko wróci do normy! :D
Nawet nie wiesz jak ja dobrze rozumiem Roksanę ,lekko mnie nawet przeraziłaś. Również mam chłopaka ,który jest zawodnikiem drużyny jednak piłkarskiej ,częste wyjazdy oraz treningi są dość męczące. Jednak co ja mogę na to poradzić? Nie wyobrażam sobie ,że miała bym go ograniczać...to nie racjonalne. I podziwiam Roksanę ,że przez te wszystkie lata nie pomyślała nawet o ograniczeniu go.Dziewczyna ideał :)możesz być zaskoczona ,ale nie pomyślałam nawet o ocenianiu Roksany lecz o Lili ,jej postawa bardzo mnie zirytowała. Zamiast zrozumieć przyjaciółkę ona broni Zbyszka ,jest to lekko dziwne. Rozumiem miłość -miłością ,ale to Roksana była nieszczęśliwa. Mam nadzieje ,że brunetka pojawi się jeszcze w opowiadaniu? :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Już za niedługo święta będą hahaha :D
P.S. Po raz pierwszy jestem pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńwybacz musiałam to ogłosić światu :)
Ciekawi mnie co tak na prawdę teraz czuje Lili. Ulżyło jej, że Roksana i stały związek zniknie z życia Zbyszka? Czy pomyśli o tym, że będzie miała wolna drogę?
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście jak zareaguje Zbyszek na to, że jego dziewczyna się odkochała. Chwilę pewnie pocierpi, bo 4 lata życia jej poświęcił, ale sam pewnie zda sobie sprawę, że jej nie kochał tak jak powinien.
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTrzecia!
OdpowiedzUsuńNie oceniam źle Roksany. Kiedyś kochała Zbyszka, ale tak jakby zabrakło w jego życiu przestrzeni dla niej. Dusiła się w złotej klatce. Ich potrzeby były tak bardzo rozbieżne. Stawali się sobie tak odlegli. Dobrze, że w końcu odważyła się przyznać do tego, że jej uczucie do niego się wypaliło. Nie dziwię się, że tak późno. Przecież bała się go zranić.
UsuńLili została postawiona w niezrecznej sytuacji. Przecież kobieta mężczyzny, którego kocha przyszła ją prosić o radę. Nie było to z pewnością komfortowe... Jednak dla niej to szansa. Szansa na szczęście że Zbyszkiem :)
Buziak :***
No to teraz czekamy aż Lili będzie z Zibi
OdpowiedzUsuńSuper :* rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału szkoda, że będzie dopiero za tydzień :c
Zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/
Pozdro :* Mania
Co za stres! Uf, jak dobrze że sama z siebie nie zaczęła się tłumaczyć. To byłby przypał. Co za egoistyczne zachowanie Lili :P ale chol.era, trochę ją rozumiem. Tak bardzo chciałaby być szczęśliwa. Poza tym nie kierowała się zasada "po trupach do celu" i ukrywała swoją miłość aby nikogo nie skrzywdzić. Haha rozwaliły mnie wszystkie broniące Zibiego teksty wypowiedziane przez Lili :P To już od roku trwa?! No lol, to długo wytrzymała i serio dobrze się kryła. Hmm wychodzi na to, że przesyt siatkówką może mieć tragiczne skutki :O Te wszystkie sytuacje, które wymieniła, razem tworzą całość, ale w takich odstępach czasowych mogły być niezauważalne.
OdpowiedzUsuńHeh, widać że dla Roksany bardzo ważna jest bliskość partnera. Dla niektórych to nie problem mieć prawie cały czas kontakt telefoniczny i internetowy. Nie dziwie się jej, bo faktycznie czasem zakochane parki dookoła są irytujące,ale dzięki temu zrozumiała co jest dla niej istotne w związku.
Co za dziwaczna sytuacja, Roksana pyta sie co robić. Wiśniewska niby chce jak najlepiej dla przyjaciół, ale sama dobrze zdaje sobie sprawę że ich rozstanie to dla niej furtka do Zbyszka. Ekhem.. "opiekuj sie nim" ... za mocne to jest :P
A wiec wielka tajemnica wyjaśniona... myślałam, że będzie to jakieś wielkie Bum typu zdrada :P No cóż, było łagodnie. W takim razie czekam na awanturę jaką zrobi jej Zbychu :p Chociaż nie... może lepiej jak powie po prostu: ok, to pa. < hahaha >
buziaki :* :I*
No to jednak Roksana nie ma nikogo, ale tak po prostu nie czuje tego co wcześniej. Wcale jej się nie dziwie, bo przerabiałam taki związek w jakim jest jeszcze Roksana i Zbyszek. Nie jest łatwo, ale do tego trzeba po prostu przywyknąć i z tych mikro chwil razem (jak ja to nazywam) czerpać całymi garściami.
OdpowiedzUsuńJednak Roksany nie można oceniać negatywnie, bo ona przecież w tym związku zaczynała się dusić i miała w końcu odwagę się przyznać przed kimś, ale jeszcze musi to załatwić ze Zbyszkiem żeby go nie zranić.
Lili zdecydowanie ulżyło, ale nie potrafiła się zachować neutralnie, bo zdecydowanie broniła Zbyszka. Teraz ma teoretycznie łatwą drogę, bo przecież zawsze może być obok i pocieszać przyjaciela. Pytanie tylko jak Zbyszek w tej sytuacji się zachowa.
Pozdrawiam ;)
Lil to wpadla z jednej dziury w druga. Bo niby jest dobrze, ale w sumie zle..
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak Zbyszek zareaguje na wiadomość, że Roksana go nie kocha. Dobrze, że w końcu zdecydowała się o tym powiedzieć, bo dalej musiałaby żyć w kłamstwie, a to nie było fair w stosunku do Zibiego. Ale z drugiej strony Lili teraz będzie mogła mu powiedzieć o swoich uczuciach :D
OdpowiedzUsuńhttp://pelni-nadziei.blogspot.com/2013/09/wiem-ze-to-my-zawinilismy.html Zapraszam :*
Ooo to mnie też zaskoczyłaś! Myślałam, że Roksana wda się w jakiś romansik i ogólnie go skrzywdzi.. A tu szykuje się takie rozstanie w przyjaźni, no proszę. W każdym razie trzymam kciuki za Lili. Chociaz początkowo na pewno będzie ciężko, Zibi będzie wszystko przeżywał. Ale z czasem LOVE IS IN THE AIR! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czyli dobrze czułam, że Roksanie nie chodzi o to, iż odkryła uczucia Lili do Zbyszka. I'm the master! (wiem, że to nieładnie z mojej strony, że Zbyszek będzie cierpiał i tak dalej, ale... pozwól mi się chwilę tym nacieszyć; zaraz będę mu współczuć, tylko muszę odtańczyć taniec radości, że nie jestem aż tak beznadziejnym interpretatorem). No ok, już mi lepiej. Biedny Zbyś, kiedy się dowie, na pewno go to zaboli. Ale ma obok siebie przyjaciół, którzy - liczę na to - że nie pozwolą mu zrobić jakiś głupich rzeczy. No i pojawia się tez światełko w tunelu dla Lili, choć nie jestem pewna, czy Wiśniewska będzie chciała to wykorzystywać dla siebie. To nie byłoby fair wobec Roksany, ale także i Zibiego. Z pewnością lili musi trochę poczekać, może Zbyszek się w niej zakocha (lub uświadomi sobie, że ją kocha, o ile ją już kocha (Boże, ale kręcę...)) i także powalczy o to uczucie? Nieznane są wyroki boskie (a w tym wypadku Twoje :D). Oby tylko Lili znalazła w sobie siły, aby móc być przy Zbyszku w tych z pewnością trudnych dla niego chwilach i to jako przyjaciółka, a nie zakochana w nim dziewczyna. Trzymam kciuki za Wiśniewską! Za Bartmana także. I nawet, a niech jej będzie, za Roksanę. Bądź co bądź dziewczyna robi dobrze. Po co mają się oboje męczyć? To dobrze by się dla nich nie skończyło... Przecież Zibi nie jest głupi, w końcu by odkrył, że żył w kłamstwie i wydaje mi się, że to byłoby gorsze, niż zerwanie w tej chwili. A tak pocierpi, pocierpi, ale jest silny, więc zbierze się w sobie i znów będzie czerpał radość z życia.
OdpowiedzUsuńBoże, dawno takiej "analizy" nie przeprowadziłam. Omg. Pozdrowienia!
Jaacie, to tak jak ze mną xp Ze mną też ciężko porozmawiać o czymś innym niż o siatkówce:p
OdpowiedzUsuńAle zajebiście się to ułożyło:D Dlaczego miałabym oceniać Roksanę? Bo siatkówki nie lubi?;p No cóż, zdarza się:P