piątek, 29 marca 2013

20. Domówka




Lili wręcz nie mogła doczekać się weekendu. Kiedy tydzień temu, po tym felernym ognisku, wymyśliła sobie, że brunetowi może na niej zależeć, nie umiała się uspokoić. Wciąż myślała o Bartmanie; niekoniecznie w kategorii przyjaciela. Raczej wyobrażała go sobie jako zapobiegającego o jej względy chłopaka. Była na siebie zła, że myśli w ten sposób, ale nie umiała tego powstrzymać. Jedynie bieganie pozwalało zapomnieć o całym tym absurdzie. Mogła się założyć, że schudła przynajmniej ze trzy kilogramy. Na dodatek musiała się ukrywać przed bratem, który na pewno zacząłby coś podejrzewać, widząc jej nagły wzrost aktywności. Jedyny plus minionych dni to fakt, iż udało się jej uniknąć spotkania z atakującym. Wolała najpierw doprowadzić swoją psychikę do porządku, a dopiero potem spojrzeć mu w twarz.
Sobota była upragnionym dniem nie tylko dlatego, że oznaczała odpoczynek od studiów. Wiśniewska razem ze swoimi koleżankami umówiła się na imprezę. Propozycja wyszła od Ingi, ale zielonooka zgodziła się bez wahania. Jako, że wszystkie trzy chciały pooglądać wyjazdowy mecz Zaksy ze Skrą Bełchatów, ustaliły, że zobaczą się dopiero o osiemnastej. Ich plan obejmował najpierw mini-domówkę u córki prawników, a następnie wyjście do klubu.
Dziewczyna częściowo przyszykowała się, siedząc przed telewizorem. Po bardzo emocjonującej grze, drużyna z Kędzierzyna pokonała gospodarzy w tie-breaku. Blondynka nie miała wątpliwości, że pierwsze pół godziny poświęcą z Iloną i Ingą na dokładną analizę meczu.
Lili przebrała się w szare szorty oraz jasną bluzkę w kwiatki. Dobrała do stroju złotą biżuterię. <STRÓJ> Kilka minut później wyszła z mieszkania, kierując się w stronę przystanku.
Kiedy przyjechał autobus, wysiadła z niego brunetka mająca na sobie czarne spodnie, top w tym samym kolorze i niebieską narzutkę. <STRÓJ> W ręce trzymała torbę z logo jednego ze sklepów odzieżowych. Zrobiła spłoszoną minę, gdy zobaczyła Wiśniewską.
- Cześć Roksana – przywitała się beztrosko zielonooka. – Pogadałabym, ale sama się spieszę.
- Spoko – uśmiechnęła się. – Miłej imprezy!
Dziewczyna zajęła miejsce przy oknie, machając koleżance na pożegnanie. Dopiero gdy pojazd ruszył, Lili zmarszczyła brwi. Dlaczego Roksana wybrała się na zakupy zamiast oglądać mecz?, zadała sobie pytanie.
***
Ilona patrzyła na swoje odbicie w lustrze ze skrzywioną miną. Od samego początku nie podobał się jej ten pomysł i nie wiedziała jakim cudem przyjaciółka zdołała ją namówić na imprezę. Gdyby to jeszcze miała być domówka: wypiłyby co nieco i wróciły do siebie. Dziewczyna w gruncie rzeczy bardzo lubiła takie spotkania. Ale dyskoteki?... Miejsce, gdzie roi się od napalonych facetów, myślących, że mogą wszystko tylko dlatego, że uczestniczki są pod wpływem alkoholu. Dla blondynki było to ucieleśnienie zła.
Dała się przekonać i już żałowała. Na dodatek zgodziła się, żeby Inga przygotowała ją do tej imprezy. W efekcie, Szarek miała na sobie białą sukienkę sięgającą do połowy uda oraz zamszowe buty z naszytymi kwiatkami. <STRÓJ>
- No nie wiem… Nie czuję się w tym dobrze – przyznała.
- Ale wyglądasz zajebiscie! – stwierdziła Inga. – Wiśnia by oszalał, gdyby cię teraz zobaczył.
- Tylko, że nie zobaczy – powiedziała sucho niebieskooka. – W ogóle, co on ma z tym wspólnego?
Ilona uważnie spojrzała na przyjaciółkę i ciężko westchnęła. W zasadzie nietrudno się domyślić do czego zmierzała Witaszek. Dziewczyna po raz kolejny chciała ją przekonać, żeby dała mu szansę. Rzekomo, są sobie bardzo bliscy, bo oboje musieli się usamodzielnić w wieku nastu lat. Blondynka miała serdecznie dość tej propagandy.
- Świetnie – warknęła. – Skoro idziemy tym tropem, to może ty powinnaś być z Antkiem? Przecież mówiłaś, że wszyscy stwierdzili, że jesteście uroczą parą.
- Pff, na pewno nie!
- Więc ja z… - Szarek zająknęła się, lecz szybko przywołała się do porządku – Wiśnią też na pewno nie! Koniec tematu.
Brązowooka popatrzyła na nią w milczeniu. Przypomniała sobie słowa swojej mamy – im bardziej będzie starała się zmienić Iloną, tym większą poniesie porażkę. Chyba rzeczywiście powinna trochę przystopować.
- Masz rację. Przepraszam. A wracając do tej sukienki… naprawdę powinnaś w niej zostać. W klubie będzie gorąco, wiem coś o tym.
- Mam wrażenie, że jestem naga – poskarżyła się.
Córka prawników parsknęła śmiechem, wskazując na siebie. Była ubrana w szorty w morskim kolorze oraz białą bluzkę z rękawami sięgającymi łokci i związaną na wysokości pępka. <STRÓJ>
- To co ja mam powiedzieć? – uśmiechnęła się. – Ilona, wszystko będzie dobrze – położyła rękę na ramieniu przyjaciółki. – Pójdziemy tam i będziemy się dobrze bawić.
***
Lili czuła szumiące jej w głowie procenty. Podobnie jak jej koleżanki znadowała się w stanie lekkiego upojenia alkoholowego. Pewnie dlatego wpadła na genialny (a przynajmniej tak się jej wydawało)
Musiała z kimś porozmawiać o swojej sytuacji. Potrzebowała rady, a skoro nie mogła zwierzyć się nikomu z siatkarskiego środowiska, pozostały jej jedynie dziewczyny. Co prawda miął jeszcze całe grono bardziej lub mniej zaufanych koleżanek we Włodawie, ale rozmowa na odległość niekoniecznie byłaby pomocna. Poza tym, nie chciała usłyszeć „a nie mówiłam?”. Znajome z rodzinnej miejscowości zawsze bowiem dziwiły się Wiśniewskiej, że nie dostrzega urody swojego przyjaciela. Oczywiście, te zarzuty padały w formie żartów, lecz zielonooka nie chciała przyznać się do błędu. Zwłaszcza  t a k i e g o  błędu.
Indzie i Ilonie mogła wszystko opowiedzieć. One miały czyste, obiektywne spojrzenie. Wystarczy tylko zmienić kilka szczegółów…
- W ogóle, mojej koleżance odwaliło – odezwała się blondynka.
- Czemu? – zainteresowała się Szarek.
- Ona ma przyjaciela – zaczęła mówić zielonooka. – Naprawdę dobrego, oddanego przyjaciela. Nigdy nic między nimi nie było, jedynie czysta koleżeńskość. Aż do sierpnia. Wtedy byli na jakiejś imprezie. Upili się i pocałowali.
- O kurwa – przeklęła Inga. – No to chyba to nie do końca jest przyjaźń.
- No właśnie, oni się pocałowali, żeby sobie udowodnić, że nic więcej ich nie łączy. Oni wierzyli, że ten pocałunek nic nie zmieni, bo ich przyjaźń jest „czysta” – dziewczyna zrobiła w powietrzu znak cudzysłowu.
- Pewnie stało się wręcz przeciwnie – domyśliła się Ilona.
- Trudno powiedzieć. On się zachowuje jakby niczego nie pamiętał. Normalnie się dogaduje ze swoją dziewczyną i…
- Czekaj, to on kogoś ma? – zdziwiła się córka prawników. – Niezły kocioł. A co z tą twoją koleżanką?
- Z nią jest gorzej. Ona nadal uważa go za swojego przyjaciela, ale jednocześnie traktuje go inaczej. Czuje się dziwnie, gdy patrzy mu w oczy, a jakieś zwykłe gesty, które wcześniej nie robiły na niej wrażenie, teraz sprawiają, że serce bije jej szybciej.
- A jaka jest sytuacja między twoją koleżanką a dziewczyną jej przyjaciela? – spytała niebieskooka.
- One się zawsze dogadywały. Teraz też, ale ona cały czas się boi, że ta dziewczyna pozna prawdę.
- No nie dziwię się – skomentowała Ilona.
- I jest jeszcze taka kwestia, że ona jest zirytowana, gdy widzi ich razem.
- Zazdrosna jest – wzruszyła ramionami Witaszek.
- A najgorsze jest to, że ona ostatnio sobie coś ubzdurała. Wymyśliła, że jemu na niej zależy. I to tylko dlatego, ze powiedział jakiś dwuznaczny tekst, choć jestem pewna, że nie miał nic takiego na myśli. Ją totalnie powaliło, bo nie może przestać o tym myśleć. Nie umiem jej tego absurdu wybić z głowy. Nie wiem co się z nią stało.
- Przecież to oczywiste – prychnęła brązowooka. – Zakochała się.
Lili zaniemówiła na chwilę, powalona prostotą wyciągniętego przez blondynkę wniosku. Teoretycznie wszystko się zgadzało, praktycznie jednak nie chciała dopuścić do siebie tej informacji. To nie mogła być prawda! Nie kochała Zbyszka. Lubiła go, tylko tyle.
Nie wyobrażała sobie Bartmana w innej roli niż obecna. Cokolwiek się z nią działo, na pewno nie zakochała się w siatkarzu. Przecież to droga nieustannych cierpień. Nie chciała na nią wstępować.
- Jesteś pewna, że nie ma dla nich żadnej szansy? – odezwała się Szarek. – Ktoś mi kiedyś mówił, że to jak człowiek zachowuje się po alkoholu odzwierciedla jego prawdziwą naturę. Może on rzeczywiście coś do niej czuje?

Dziś będzie krótko. Chciałabym Was życzyć wesołych świąt. Bez śniegu (bo wyobraźcie sobie, że u mnie dzisiaj spadł o.O), spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze :) Niech ta wiosna już do nas przyjdzie!

piątek, 22 marca 2013

19. Pytania i wyzwania




- A w zasadzie to ile mieliście lat jak Wiśnia wyjechał do tej Białej Podlaskiej? – zapytała Inga.
- Ja miałem czternaście albo piętnaście. A Lilka jest młodsza o trzy lata – powiedział chłopak.
- Czternaście lat to całkiem niezły wiek na dramaty życiowe – rzuciła brązowooka z roztargnieniem.
- O co ci chodzi? – środkowy posłał jej ostre spojrzenie.
Blondynka uświadomiła sobie, że właśnie popełniła gafę. Speszyła się, bo wiedziała jak obcesowo zabrzmiały jej słowa. Kłopot jednak w tym, że nie miała nic złego na myśli. Naprawdę wierzyła, że wyjazd Łukasza z rodzinnego domu w tak młodym wieku był trudną sytuacją dla jego najbliższych, opowieść rodzeństwa skojarzyła się jej z Szarek, która również przeżyła swój dramat. Ale nie mogła przecież zdradzić jej tajemnicy i tak po prostu obwieścić, że przyjaciółka ma córkę.
- Nie chciałam cię urazić – w głosie dziewczyny zabrzmiała skrucha. – Źle mnie zrozumiałeś. Podziwiam cię, że odważyłeś się wyjechać. Usamodzielnić się w wieku czternastu lat to spore wyzwanie.
Tak samo jak Ilona, pomyślała. Coś ich łączy.
- Och Wiśnia, nie obrażaj się na nią. Inga zawsze była córeczką bajecznie bogatych rodziców, co ona może wiedzieć o prawdziwym życiu? – spytał retorycznie Francuz, głaskając brązowooką po włosach.
Jeszcze trzy lata temu Witaszek zareagowałaby agresywnie, słysząc taki tekst. Zdążyła się jednak uodpornić na tego typu przytyki. Poza tym, nie sądziła, żeby atakujący naprawdę miał o niej takie zdanie. To pewnie jeden z jego żartów. No i mogła traktować to jako obronę kumpla. Ona też nie była zbyt taktowna, mówiąc o dramatach życiowych.
- Mając rodziców prawników – stwierdziła ze spokojem – można się wbrew pozorom wiele nauczyć.
- Inga w dzieciństwie toczyła rozprawy ze swoimi plusowymi misiami – zaśmiał się Bartman.
- A żebyś wiedział, że to była moja ulubiona zabawa! – przyznała rozbawiona dziewczyna. – Zawsze przyjmowałam rolę sędziego.
- A Ilona grała adwokata albo prokuratora – uśmiechnął się Łukasz.
- Nie – zaprzeczyła Witaszek. – Ona przeprowadziła się do Kędzierzyna sześć lat temu, więc poznałam ją dopiero w gimnazjum.
***
Brązowooka otarła łzy śmiechu, obserwując Jurija Gladyra udającego lwa. Uczestnicy imprezy wymyśleli, żeby zagrać w butelkę na pytania lub wyzwania. Środkowy, który bez wahania wybrał drugą z opcji, został poproszony o naśladowanie króla zwierząt. Córkę prawników już od jakiegoś czasu bolał brzuch ze śmiechu, ale to co się działo teraz, kompletnie ją rozbroiło. Kiedy przypadkowo oparła się o Rouziera, chłopak posłał jej bystre spojrzenie.
- Jesteś już zmęczona czy po prostu chciałaś się zbliżyć? – zainteresował się brunet.
Inga momentalnie się odsunęła, mordując go wzrokiem.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo. Nigdy więcej cię nie dotknę nawet palcem – zapowiedziała bojowniczo.
Francuz uśmiechnął się kpiąco i ponownie skupił na grze. Jurij właśnie miał zakręcić butelką, by wybrać kolejną osobę. Wiśniewska siedząca obok swojego przyjaciela, jęknęła.
- Nie chcę na to patrzeć – stwierdziła, odwracając głowę i opierając się o ramię Bartmana. – Powiedz mi jak będzie po wszystkim.
- Dobrze – parsknął śmiechem.
Dziewczyna naprawdę wolała nie widzieć kogo wskaże butelka. Ukrainiec miał głowę pełną pomysłów, których kreatywność nie znała granic. Dla towarzystwa wróżyło to niezłą zabawę, dla osoby wykonującej zadanie – lekkie poniżenie. Blondynka w delikatnym stresie czekała na znak Zbyszka.
- Już, tchórzu – mruknął, nachylając się nad nią.
Lili na chwilę zesztywniała. Ciepły oddech atakującego owiał jej szyję i policzek. Poczuła jak dostaje gęsiej skórki. Powoli odwróciła się, posyłając mu niewyraźny uśmiech. Zielonooka miała wrażenie, że z jej twarzy jak z książki można wyczytać targające nią emocje. Ta sytuacja nie powinna zrobić na niej żadnego wrażenia. Nagle zapragnęła, żeby to na nią trafiło, przynajmniej mogłaby zając myśli czymś innym. Niestety, korek butelki był skierowany prosto na Ingę. Na ustach Ukraińca malował się uśmiech zadowolenia.
- Świetnie! Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie – zdecydowała dziewczyna.
- Na to liczyłem! – Jurij sięgnął po aparat fotograficzny. – Wyzywam cię. Musisz zapozować z Antkiem na parę zakochanych.
- Co? To głupie jest – skrzywiła się Inga.
- Wręcz przeciwnie – wyszczerzył się zawodnik.
Witaszek rozejrzała się wokół siebie. Resztę najwyraźniej bawił pomysł blondyna, bo mieli głupkowate uśmiechy na twarzach. Najbardziej jednak z całej sytuacji wydawał się być zadowolony Francuz. Jego mina wyrażała wszystko.
Zadanie, banalne w swej prostocie, okazało się strzałem w dziesiątkę. Dziewczyna już słyszała Antoninowe przytyki. Przecież on jej nie pozwoli o tym zapomnieć do końca życia. Wolałaby się potarzać w zbożu albo poudawać jakiegoś leśnego stwora. Świadomie lub nie, Gladyr wybrał jej najgorsze z możliwych wyzwań.
- No widzisz, i jednak będziesz musiała mnie dotknąć – skomentował złośliwie atakujący.
- Zdajesz sobie sprawę, ze nie robię tego z własnej woli? – warknęła. – No dobra, miejmy to za sobą.
Brązowooka wdrapała się na kolana siatkarza i opierając się o jego tors, objęła go za szyję. Ułożyła głowę na jego obojczyku, uśmiechając się do obiektywu. Gdy chłopak otoczył ją ramionami i położył brodę na jej ciemieniu, Inga nagle poczuła wzrost temperatury jej ciała. I nie był on spowodowany bijącym od ogniska żarem.
- Awww, urocza z was para – zachwycił się Ukrainiec.
- No, pasowalibyście do siebie – potwierdziła jego żona, Maryna.
Blondyn zrobił im zdjęcie, pokazując każdemu z osobna efekt końcowy. Większość była nim zachwycona, o czym nie omieszkała poinformować.
- Odbitki udostępnię za dychę za sztukę – oznajmił Gladyr.
- Materialista – Maryna dała mu kuksańca.
Gra toczyła się dalej. Kiedy w końcu przyszedł czas na ostatnią rundę, Roksana wylosowała swoją koleżankę. Gdy Wiśniewska wybrała pytanie, brunetka ciężko westchnęła.
- Ale ja już naprawdę nie mam pomysłu na coś fajnego – pożaliła się. – Może… no nie wiem… - zawahała się. – Jakie miejsce kojarzy ci się z Zibim i dlaczego?
- Schody – mruknęła zielonooka, lecz jej odpowiedź znikła w chóralnym jęku zawodu.
- Wow, ale żeś wymyśliła – prychnął Piotrek Gacek.
- Mówiłam wam, że nie mam koncepcji – obroniła się dziewczyna.
- Przesadzacie – Inga stanęła w obronie ukochanej Bartmana. – Może nie jest śmieszne, ale całkiem ciekawe. No więc?
Dzięki tej krótkiej rozmowie, blondynka zdołała opanować początkowy szok. Niewinne pytanie Roksany mogło w mgnieniu oka rozwalić kilka relacji. Wiśniewska bowiem przyłapała się, że pomyślała o schodach w domu Sebastiana Świderskiego, bo to właśnie tam się pocałowali. A przecież nie mogła się do tego przyznać.
- Hala Polonia – skłamała, mając nadzieję, że nikt się w tym nie zorientuje. – Tam się poznaliśmy.
***
Lili ubrana w piżamę składającą się z różowej koszulki i granatowych rybaczek w kratkę, od pół godziny wierciła się w swoim łóżku. <STRÓJ> Wciąż myślała o zakończonym już ognisku.
Nie potrafiła rozgryźć Bartmanowego oburzenia na wieść, że nie chce mieć chłopaka siatkarza. Rzeczywiście nigdy wcześniej mu się do tego nie przyznała, ale nie takiej reakcji się spodziewała. Dlaczego przyjaciel tak bardzo się zdenerwował? Widziała jego minę i twardy wzrok. Przecież jego to nie dotyczyło – miał Roksanę, więc był z góry przypisany do kategorii facetów nieosiągalnych. I na dodatek autentyczna Zbyszkowa złość, gdy jej brat stwierdził, że nie pasuje do żadnego z zawodników. Do tej pory intuicja Łukasza nigdy jej nie zawodziła: blondyn idealnie wyczuwał z kim stworzy udany związek (nawet jeśli ostatecznie się kończyły, zielonooka mogła zaliczyć je do udanych), a kogo lepiej nie dopuszczać zbyt blisko – zawsze, kiedy ignorowała jego ostrzeżenia, ostatecznie cierpiała.
Atakującego nie powinno to wszystko obchodzić, a jednak obchodziło. Dziewczyna znajdowała tylko jedno wytłumaczenie, absurdalne do granic możliwości: brunetowi na niej zależało. 

 Coraz więcej z Was prosi o przyspieszenie akcji. Spróbowałam to zrobić, same ocenicie już od następnego rozdziału jak mi to wyszło. Niestety, moją cechą charakterystyczną zawsze był fakt, że nie umiałam rozpędzić swoich opowiadań do jakichś zatrważających szybkości, ale mogę Wam obiecać, że się staram, naprawdę!

piątek, 15 marca 2013

18. Ognisko




Lili ubrana w różowofioletowe dresowe spodnie, białą bluzkę, białą bluzę w paski oraz jasnoszarą kamizelkę, właśnie szukała skarpetek, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. <STRÓJ> Usłyszała jak jej brat wpuszcza gości do środka i wita się z nimi. Dosłownie sekundę później Zbyszek odezwał się nieco podniesionym głosem z udawaną nutą zniecierpliwienia.
- Czy ta gwiazda z Podkarpacia tradycyjnie każe na siebie czekać?
Dziewczyna przewróciła oczami, choć wiedziała, że przyjaciel nie może zobaczyć jej reakcji.
- Gwiazda z Podkarpacia jest już prawie gotowa – odkrzyknęła.
- „Prawie gotowa”, no ja pierdolę – jęknął. – To „prawie” będzie trwać godzinę?
Blondynka wyszła ze swojego pokoju, posyłając atakującemu wymowne spojrzenie i zaczęła zakładać adidasy. Po chwili przytuliła się z Roksaną ubraną w dżinsy, żółtą koszulkę, bluzkę w czarnoniebieskie paski oraz czarną kamizelkę. <STRÓJ> Następnie popatrzyła na Bartmana.
- Gwiazda z Podkarpacia może już iść na ognisko. Zadowolony?
- Bardzo – wyszczerzył się i założył jej kaptur na głowę.
Zielonooka jedynie westchnęła w odpowiedzi na żart siatkarza. Cała czwórka wyszła z mieszkania, aby przed blokiem poczekać na koleżankę Wiśniewskiej.
***
Inga, która miała na sobie dżinsy i różowofioletową bluzę z kapturem, jechała ze swoją mamą, udzielając jej co jakiś czas wskazówek, gdzie powinna skręcić. <STRÓJ> Pani Witaszek korzystając z chwili wolnego i trochę mniejszego natłoku pracy, postanowiła odwieść córkę na plenerową imprezę. Brązowooka umówiła się z Lili, że spotkają się na jej osiedlu, a potem razem ruszą na polanę, gdzie zostało zorganizowane ognisko.
- Nie spodziewałam się, że zaprzyjaźnisz się z zawodnikami – przyznała kobieta. – Ale to dobrze, powiesz mi, czy warto reprezentować ich klub.
Blondynka roześmiała się.
- Mamo, to jeszcze nie jest przyjaźń – sprostowała. – A decyzja o współpracy z Zaksą jest dobra. W końcu sama to wymyśliłam. Zawsze wam mówiłam, że powinniście wspierać wizytówkę Kędzierzyna.
Prawniczka uśmiechnęła się.
- A Ilona nie dostała zaproszenia? Ona przecież poznała paru siatkarzy.
- Jasne, że dostała – prychnęła dziewczyna. – Ale oczywiście odmówiła.
- No tak, ona jest strasznie nieśmiała.
- Daj spokój, czasami mam ochotę jej porządnie przywalić.
Kobieta zgromiła córkę karcącym spojrzeniem.
- Sama wiesz najlepiej jaka jest jej sytuacja i co przeżyła. Powinnaś ją zrozumieć.
- Ja ją rozumiem! Naprawdę rozumiem dlaczego się zachowuje tak a nie inaczej i podziwiam ją, że sobie z tym wszystkim poradziła, ale ona jest tak strasznie uparta. Wkurza mnie to, mogłaby czasami wyluzować. Przez jednego dupka wrzuca wszystkich facetów do jednego worka i myśli, że wszyscy są tacy sami. To niesprawiedliwe.
- Masz rację, Ilona może kiedyś kogoś skrzywdzić takim podejściem. Tylko, że nie zmienisz jej na siłę. Im bardziej będziesz próbować, tym większą porażkę poniesiesz.
***
- Wiśnia, a jak tam wyniki badań? – zapytał brunet.
- Jakich badań? – zainteresowała się Inga.
Piątka znajomych siedziała na jednym z koców, obserwując jak Piotrek Gacek i Lipe Fonteles rozpalają ognisko. Stopniowo schodziło się coraz więcej zawodników ze swoimi partnerkami.
- Miałem dzisiaj USG – wyjaśnił środkowy. – Wczoraj na meczu się poślizgnąłem, pamiętasz?
Brązowooka kiwnęła głową.
- Ja już na początku sezonu miałem małą kontuzję. Chcieliśmy się upewnić, że nic się nie stało – powiedział.
- Rozumiem. I co się okazało?
- Na szczęście wszystko jest w porządku.
- To dobrze – uśmiechnęła się dziewczyna.
- No, w końcu sama przyznałaś, że mamy najlepszych atakujących i środkowych w lidze – przypomniała siostra sportowca.
- Fakt – potwierdziła bez skrępowania. – Razem z Iloną tak twierdzimy.
- Powiedziałaś to już Antkowi? – spytał Bartman.
- No chyba kpisz, oczywiście, że nie!
- To ja to zrobię – oznajmił zadziornie.
- Na pewno nie! – prychnęła. – Jeszcze zacznie sobie wyobrażać nie wiadomo co.
- Przecież Zibiemu właśnie o to chodzi – wtrąciła Roksana.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, zwalił się obok niej Francuz, niemalże miażdżąc kostkę blondynki.
- Ała, zejdź ze mnie debilu – syknęła Witaszek, popychając chłopaka.
- Dzisiaj nie dasz mi buziaka na przywitanie? – zapytał z cwaniackim uśmiechem.
Inga popatrzyła na niego z zażenowaniem. Pozostała czwórka wydawała się nie być zaskoczona pytaniem Rouziera, z czego brązowooka wywnioskowała, iż taką prowokacja nie zdarzyła się pierwszy raz. Nie omieszkała mu tego wytknąć, choć w głębi duchy poczuła się urażona. Nie lubiła, gdy traktowano ją jak jedną z wielu. Nie chodziło o to, że chciała być kimś wyjątkowym dla bruneta, ale o zasady. Chyba żadnej dziewczynie nie podobało się, kiedy facet używa tekstów, które przetestował już wcześniej na kilku partnerkach.
- Nie, nie, źle nas zrozumiałaś – sprostowała Lili. – My go po prostu dobrze znamy i te jego zaczepki na nikim nie robią wrażenia.
- Jak to nie? – oburzył się Antonin. – Na Indze zrobił.
Wszyscy oprócz córki prawników parsknęli śmiechem.
- Masz rację – przyznała. – Ciągle na mnie robi wrażenie twoja niepełnosprytność.
Znajomi jeszcze raz się roześmiali.
***
Impreza rozkręcała się w całkiem niezłym tempie. Inga większość czasu spędziła w towarzystwie Wiśniewskich, obu atakujących oraz Roksany, ale zdarzyło się jej też uciąć krótką pogawędkę z pozostałymi uczestnikami ogniska. Zaskoczyło ją ciepłe przyjęcie zawodników Zaksy i ich partnerek, lecz bardziej ją chyba zdziwiły dobre relacje łączące drużynę. Było widać gołym okiem, że tych dwunastu facetów naprawdę się lubi, choć oczywiście istniały większe i mniejsze przyjaźnie. Dziewczyna czuła, że takim podejściem zespół nie musi się martwić o kłótnie czy podziały, bo te się po prostu nie zdarzą.
W którymś momencie brunetka zaczęła wspominać swoje dzieciństwo. Szóstka znajomych toczyła rozmowę na temat wydarzeń sprzed kilkunastu lat, wybuchając co jakiś czas śmiechem.
- Pamiętam, że my z Lilką zawsze toczyliśmy wojny – odezwał się środkowy. – Mieliśmy swoje bazy i przesiadywaliśmy w nich całymi dniami.
- O tak – podjęła zielonooka. – Podzieliliśmy się na obóz dziewczyn i chłopaków, a potem codziennie wymyślaliśmy jak możemy udowodnić sobie nawzajem, że jesteśmy lepsi.
Rodzeństwo jeszcze przez chwilę wymieniało się wspomnieniami. Z ich opowieści wynikało, że przez całe przedszkole i pół podstawówki byli swoimi największymi wrogami. Dopiero kiedy Łukasz chodził do piątej klasy, zaczynało się to zmieniać. Paradoksalnie, gdy wśród innych braci i sióstr pojawiały się coraz większe zatargi oraz kłótnie, oni się uspokoili i zżyli ze sobą. W samą porę, bo naukę w gimnazjum blondyn podjął w oddalonej o siedemdziesiąt pięć kilometrów Białej Podlaskiej, aby moc się siatkarsko rozwijać.
- Tamten dzień, w którym mi przyznał, że wyjeżdża, zalicza się do jednego z najgorszych w moim życiu. – przyznała Wiśniewska. – Ja czułam jakby mi ktoś wyrwał kawałek duszy, serio.
- Pamiętam, że płakałaś cały dzień – powiedział chłopak. – I krzyczałaś, że nienawidzisz siatkówki.
- Możecie się śmiać, dla mnie to naprawdę było straszne – stwierdziła blondynka, widząc rozbawienie słuchaczy.
- Ale jakoś sobie musiałaś poradzić – zauważyła Inga.
- No tak, w końcu się pogodziłam z tą sytuacją – uśmiechnęła się. – Choć nie przyszło mi to łatwo.
- Jasne, tylko zapowiedziałaś, że nigdy nie zwiążesz się z żadnym siatkarzem – parsknął śmiechem środkowy.
- Serio?! – zdziwił się Bartman. – Może zmienisz nastawienie? Roksana na pewno potwierdzi ci, że to zajebista sprawa.
- Lepiej nie, Łukasz na razie nikomu z was nie dał szans – dziewczyna próbowała zrobić dobrą minę do złej gry.
- No jasne, nieomylna intuicja Wiśni – zakpił Zbyszek.
- Póki co sprawdzała się w stu procentach – obroniła się.
- Bo wierzysz, że on ma zawsze rację – wtrącił się Francuz. – To Sekret.

Tak trochę dużo dialogów tym razem wyszło. Nie powiem, żebym była jakoś specjalnie z tego zadowolona, ale w następnym rozdziale już wrócę do równowagi :P 
Mam też do Was prośbę. Mogłybyście zajrzeć do zakładki Czytam i zobaczyć, czy wszystkie Wasze blogi się w niej znajdują? Ostatnio dodawałam tam linki, ale bardzo możliwe, że coś przeoczyłam.