sobota, 27 kwietnia 2013

24. "Chodzi o Ilonę"




Środowego popołudnia Inga oglądała telewizję ubrana w szare rybaczki i fioletowy top. Włosy zaplotła w warkocza, a na nogach nosiła czarne balerinki. <STRÓJ> Kiedy do jej pokoju zapukał pan Wojtek, ich rodzinny kucharz, była pewna, że chciał zaproponować podwieczorek czy coś w tym stylu.
- Nie – zaprzeczył mężczyzna. – Masz gościa.
- Gościa? – powtórzyła podejrzliwie blondynka, ale zeszła na dół, gdzie złapała słuchawkę domofonu.
***
Stojący przy bramie chłopak na chwilę zwątpił w słuszność swojej decyzji. Brak pewności to coś, co prawie nigdy mu się nie zdarzało. Kiedy jednak czekał przy tej furtce niczym przy fortecy, poczuł się trochę nieswojo. A na dodatek był zdany na łaskę i niełaskę brązowookiej. Wcale nie musiała z nim rozmawiać, jeśli tego nie chciała.
- Halo? – odezwała się wreszcie Witaszek.
- Cześć – odpowiedział. – Wpuścisz mnie? Muszę z toba pogadać.
- Eee… - zająknęła się. – Jasne, wchodź.
Po chwili usłyszał bzyczenie odbezpieczonego zamka. Popchnął furtkę i wszedł na ścieżkę prowadzącą do drzwi frontowych.
***
Inga patrzyła na Rouziera z szokiem wymalowanym na twarzy. Rozpoznała jego glos już gdy poprosił ją o rozmowę. Nie miała jednak pojęcia o co mu chodziło. Ta niezapowiedziana wizyta wytrąciła ją z równowagi na tyle mocno, że zapomniała o docinkach, które mu zazwyczaj serwowała. Na szczęście atakujący też nie miał zamiaru jej niczego wytykać. Póki co.
- Napijesz się czegoś?
Brunet pokręcił głową. Dziewczyna zaprowadziła go więc do swojego pokoju. Antonin rozejrzał się po nim z ciekawością.
- Ładnie tu masz – pochwalił. – Jak zresztą w całym domu.
- Dzięki – uśmiechnęła się. – No dobra, co cię tu sprowadza? Nie powiem, że mnie nie zaskoczyłeś.
- Domyślam się – odwzajemnił uśmiech. – Chodzi o Ilonę.
- O Ilonę – rzuciła powątpiewająco.
- Tak – potwierdził. – Ja po prostu strasznie jej współczuję, że przeszła coś takiego. I cały czas mi to zaprząta głowę. Ciągle zastanawiałem się czy mogę jej jakoś pomóc. Naprawdę chciałbym coś zrobić, tylko nie wiem co. Pomyślałem, że może ty mi podsuniesz jakiś pomysł albo może ja mogę ci jakoś pomóc dla dobra Ilony.
- Antek… - westchnęła córka prawników i pokręciła głową.
Chłopak już drugi raz ją zaskoczył. Nie spodziewała się, ze chce porozmawiać o jej przyjaciółce. Nie przypuszczała, że może go tak mocno poruszyć historia Szarek. To nie tak, że nie wierzyła w jego empatię, lecz zwyczajnie nie wpadłaby na pomysł, że aż tak bardzo leży mu na sercu dobro niebieskookiej. Przecież nie znali się aż tak bardzo. No, ale z drugiej strony decyzja Ilony, aby opowiedzieć o swojej przeszłości tez nie była czymś, co mogłaby z łatwością przewidzieć.
- Posłuchaj… Ja cię doskonale rozumiem. Sama przechodziłam przez to samo, kiedy dowiedziałam się o tej historii. Też koniecznie chciałam coś zrobić zamiast siedzieć bezczynnie. Tylko, że im bardziej próbowałam coś wymyśleć, tym bardziej była sfrustrowana. W końcu uświadomiłam sobie, że jej nie da się pomóc.
- Och, poddałaś się – rzucił sucho.
- Nie – zaprzeczyła. – Musisz zdać sobie sprawę z tego, że Ilona już otrzymała pomoc. Ona przepracowała z psychologiem długie godziny, żeby wyjść z tego dołka. Ona już dawno sobie z tym wszystkim poradziła.
- Ona uciekła z imprezy tyko dlatego, że jakiś obcy chłopak jej dotknął. Nie jestem taki pewien czy sobie poradziła.
- To po prostu wywołało wspomnienia, o których za kilka dni zapomni.
Siatkarz nie wyglądał na zadowolonego. Zdecydowanie nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Indzie było go nawet trochę szkoda. Pamiętała własne rozdrażnienie, kiedy doszła do wniosku, że nie może nic zrobić. Doskonale wiedziała jak się czuje Francuz. Łączyło ich chyba to, że oboje nie lubili porażek.
- Jeśli naprawdę chcesz pomóc Ilonie, traktuj ją jak zawsze. Nie dawaj jej odczuć, że postępujesz z nią jak z jajkiem. To zabrzmi filozoficznie, lecz jedyne co możesz dla niej zrobić to po prostu być. Wiesz, ona sama boi się spotkania z tobą, bo nie wie jak się zachowasz. Nie chce, żeby było jakoś dziwnie. Nie żałuje, że ci to wszystko opowiedziała, ale obawia się, że zmienisz swoje nastawienie i przez to narobisz jej kłopotów. Potraktuj bycie sobą jako najlepszą pomoc jakiej możesz jej użyczyć. A jeśli kiedyś okaże się, że możemy zrobić dla niej coś konkretnego, to obiecuję, że dam ci znać.
***
Po sobotnim meczu z AZSem Olsztyn, który Zaksa wygrała w trzech setach, przyjaciółki podeszły do barierek, aby zostać wpuszczonymi do sektora rodzinnego i porozmawiać ze swoją koleżanką. Inga była ubrana w dżinsy, luźną, białą bluzkę z rękawami trzy czwarte oraz brązowe koturny. Miała też ze sobą brązową torebkę. <STRÓJ> Druga z blondynek założyła na siebie czarne spodnie i ciemną bluzkę z rękawem trzy czwarte. <STRÓJ>
- Cześć! – przywitała się z nimi uśmiechnięta Wiśniewska ubrana w czarne leginsy, buty na koturnie w tym samym kolorze oraz niebieską bluzkę z krótkim rękawem. <STRÓJ>
O dziwo, cały pomysł spotkania z zielonooką wyszedł od Ilony. Dziewczyna bowiem chciała dowiedzieć się z pierwszej ręki czegoś o jego kontuzji. Długo zastanawiała się czy rzeczywiście powinna to zaproponować córce prawników, ale ostatecznie zwyciężyła dziwna, niewytłumaczalna troska o jego zdrowie. Zresztą, i tak nie zamierzała rozmawiać z nim. Jej plany obejmowały jedynie osobę koleżanki, która miała powiedzieć co dzieje się z jej bratem.
- Wiesz co, jemu się odnowiła ta poprzednia kontuzja – wyjaśniła Lili. – Okazało się, że ona w minimalnym stopniu nie była do końca wyleczona. Łukasz wczoraj wrócił z Łodzi, gdzie miał badania. On jest tym wszystkim naprawdę zaniepokojony.
Niebieskooka poczuła ukłucie żalu i smutku. Nie chciała, żeby on musiał długo pauzować. Nie chciała, żeby ten uraz okazał się poważny. Ale przede wszystkim nie chciała, żeby on był przygnębiony. Ta ostatnia myśl najbardziej ją zabolała.
- Nie no, na pewno wszystko będzie dobrze – stwierdziła.
- Dzięki, to miłe, że tak uważasz – usłyszała za sobą.
Blondynka odwróciła się, popatrzyła na niego i praktycznie od razu spuściła wzrok. Kiedy on się tu pojawił? I dlaczego się tak na nią gapi? Tak jakby nie była wystarczająco zawstydzona samą jego obecnością.
- Daj spokój – odezwała się. – Przecież to oczywiste, że wrócisz do gry.
Chłopak uśmiechnął się, choć Szarek nie mogła tego widzieć ze spojrzeniem błądzącym wszędzie, lecz starannie omijającym jego sylwetkę. Nie uszło to jednak uwadze jego siostry, a także Ingi i Francuza rozciągającego się na boisku.
***
- Mogę ci zadać pytanie? – odezwała się Wiśniewska, kiedy razem z środkowym wracała do domu.
- Mhm, jasne – mruknął Łukasz, nie odrywając wzroku od drogi.
- Chodzi o Ilonę – wyjaśniła dziewczyna. – Ona… nie jest ci obojętna, prawda?
Blondyn rzucił jej niezidentyfikowane spojrzenie, które tylko potwierdziło domysły zielonookiej.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Bo na jej słowa pocieszenia w związku z tą kontuzją reagujesz zupełnie inaczej niż na moje czy Zibiego. A przecież są takie same.
- Ja… - Wiśniewski wzruszył ramionami. – Rozgryzłaś mnie. Rzeczywiście nie traktuję jej tak jak na przykład Roskanę czy Ingę.
- Wiedziałam!
- To teraz ty m odpowiedz na pytanie – poprosił zawodnik.
Lili z niepokojem popatrzyła na brata. Była pewna, że zaraz spyta o Bartmana. A dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty o nim rozmawiać. Dostrzegła już jak dziwna jest jej radość. Czuła się szczęśliwa tylko dlatego, że wspólnie potańczyli i dlatego, że przyjaciel rzucił jakimś dwuznacznym tekstem, który zapewne źle zinterpretowała. Powoli wracała na ziemię i nie chciała gadać o sobotnim wieczorze.

Moja wena sobie poszła gdzieś -.- Mam nadzieję, że wróci, bo majówka to idealny czas na napisanie kilku rozdziałów do przodu. I przepraszam za to opóźnienie, ale wczoraj miałam niemal cały dzień zawalony, nie znalazłam czasu, żeby tu dodać rozdział :/

piątek, 19 kwietnia 2013

23. Kontuzja




Lili ubrana w czarną koszulkę i spodnie w czarnoróżową kratkę, uśmiechnęła się do siebie. <STRÓJ> Od samego rana (no, ewentualnie przedpołudnia, bo obudziła się o jedenastej) towarzyszył jej dobry humor. Czuła się dziwnie lekko.
Poprzedni wieczór był wspaniały. Nie dość, ze wybawiła się za wszystkie czasy, to jeszcze została tak całkiem inaczej potraktowana. Momentami miała wrażenie, że Zbyszek zachowuje się jakby łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Na samo wspomnienie jego słów „Dzisiaj nie ma Roksany. Dzisiaj jesteś ty” dostawała gęsiej skórki. Te emocje sprawiały, że rozbudziła się wyjątkowo szybko.
Nie dopuszczała do siebie myśli o brunetce. Ona chwilowo przestała się liczyć. Wiśniewska egoistycznie skupiła się na sobie, potęgując własne szczęście. Nie roztrząsała tego spotkania, nie zastanawiała się czemu Bartman pojawił się w klubie sam. Przez cały dzień była radosna i zadowolona z życia.
***
Dziewczyna w jasnych, cętkowanych spodniach, bladożółtej koszulce i różowej bluzie z kapturem ściągnęła okulary przeciwsłoneczne, wrzucając je do schowka. <STRÓJ> Blondynka wysiadła ze swojego Citroena i ruszyła do bloku, w którym mieszkała jej przyjaciółka.
Ingę dręczyły wyrzuty sumienia. Już poprzedniego dnia umówiły się, że córka prawników odwiedzi Szarek. Niebieskooka otworzyła drzwi niemal natychmiast, jakby na nią czekała. Ilona miała na sobie szary dres i fioletową bluzkę na ramiączkach. <STRÓJ>
- Jesteś sama? – zdziwiła się dziewczyna.
- Tak, rodzice poszli z Natką na spacer.
- Mówiłaś im?…
- Nie – zaprzeczyła szybko. – Przestań, po co?
- No tak. Słuchaj… Przepraszam – powiedziała Witaszek, patrząc na nią. – To moja wina. Najpierw namówiłam cię na tą imprezę, potem na sukienkę. Nie powinnam tego robić, wiedziałam, że to wbrew twojej woli.
- Daj spokój. Sama się na to zgodziłam.
- Tylko dlatego, że byłam uparta i ciągle ci jęczałam.
- Inga… Przecież obie wiemy, że potrafię być uparta. Skoro zgodziłam się na to wszystko, to chyba znaczy, że jakoś podświadomie sama tego chciałam. Nie możesz się obwiniać.
- Gdyby nie ja, nigdy by do tego nie doszło – nie ustępowała brązowooka. – Poza tym, powinnam być przy tobie cały czas. Zostawiłam cię samą i popatrz co się stało. Jestem idiotką.
- Dramat – rzuciła z przekąsem blondynka. – Jeśli naprawdę tak uważasz, to rzeczywiście jesteś kretynką. Inga, ja nie mam pięciu lat, żeby mnie ciągle pilnować. Doceniam to, ale przecież nie będziesz się mną opiekować do końca życia. To ja mam po prostu defekt. Gdybym była normalna, nie rozhisteryzowałabym się tak.
- No i właśnie dlatego jestem winna.
- Skończ. Mylisz się – powiedziała twardo Szarek.
Córka prawników westchnęła. Słowa przyjaciółki pocieszały ją w tak marnym stopniu, że aż tego nie odczuła. Nadal dręczyły ją wyrzuty sumienia, ale widziała, że ten temat może uznać za zamknięty.
- Jak się czujesz? – zapytała.
- Jakoś – wzruszyła ramionami. – Nie jest to szczyt marzeń. Rodzice nic nie zauważyli, więc nie tak najgorzej.
- Oni mnie zabiją jak się dowiedzą – jęknęła Witaszek.
- Przestań! Ty chyba specjalnie tak gadasz, żebym zapomniała o wczorajszym i zamiast tego wkurzała się na ciebie.
Inga parsknęła śmiechem.
- Nie, ale to w sumie dobry pomysł. Ej… ty mnie zszokowałaś, że opowiedziałaś wszystko Antkowi.
- Ja sama siebie zszokowałam – odparowała. – A na serio… To był taki impuls. On mnie zaskoczył, że tak łatwo połączył fakty. My się widzieliśmy parę razy, a on mimo to zaczął się czegoś domyślać. Nie wiem, pomyślałam, że skoro już zinterpretował tyle faktów, to bez sensu go tak po prostu olać.
- Tylko, że ty nie ufasz chłopakom.
- Tak na dobrą sprawę, to Antek jest pierwszym facetem, z którym mam jakiś konkretny kontakt. Uwierz, dla mnie też jest to dziwna sytuacja. My się nie przyjaźnimy, a jednak powiedziałam mu o tym wydarzeniu. Będzie niezręcznie jak na siebie wpadniemy, bo nie wydaje mi się, żebym mogła z nim tak normalnie rozmawiać jak z tobą. Nie sądzę, żebym czuła się swobodnie w jego towarzystwie.
- Czyli żałujesz, że się mu przyznałaś?
- Nie, myślę, że podjęłam dobrą decyzję. On chyba musi mnie lubić, skoro doszedł do tych wszystkich wniosków. To było po prostu takie… właściwe. Coś jakby naturalna kolej rzeczy. A skutki to już zupełnie inna sprawa.
***
Przez następne dwa dni szczęście Lili stopniowo malało. Uśmiechała się na wspomnienie sobotniej nocy, lecz powoli wracała do rzeczywistości. Nadal nie zaprzątała sobie głowy Roksaną, czując się trochę tak jakby dziewczyna nigdy nie istniała. Nie wnikała między ich wniosek nie dlatego, że może jej to zepsuć humor, ale dlatego, iż dominowało w niej pozytywne nastawienie.
Tymczasem Ilona starała się wrócić do równowagi. Wydarzenie na imprezie, kiedy objął ją nieznajomy chłopak, ucieczka, a w końcu opowiedzenie Rouzierowi o swojej przeszłości nieco nią wstrząsnęło. Dochodziła jeszcze jedna sprawa, która nie dawała jej spokoju, a o której z nikim nie rozmawiała.
Kiedy tamten facet jej dotknął, w pierwszym momencie uśmiechnęła się. Zrobiła to, bo przypomniała sobie jak  o n  położył rękę na jej ramieniu. Była przekonana, że to znowu on. I  u c i e s z y ł a  s i ę. Kompletnie siebie nie rozumiała. Miała wyciągnąć z tego wniosek, że jego dotyk akceptuje? To jakaś kpina, jakie on niby specjalne względy posiadał? I jeszcze na dodatek sama tego wieczoru mówiła, że zachowania po alkoholu są szczerze. Czyli co? Tak w rzeczywistości chciałaby, żeby on się do niej zbliżył? Przecież to bzdura. Unikała wszelkich kontaktów z nim. Jego obecność za bardzo są stresowała, by mogła jednocześnie marzyć o tym, żeby jej dotknął.
Jednak wszystkie te wątpliwości odeszły w cień, gdy oglądała mecz Zaksy z Crveną Zvezdą Belgrad. Blondynka miała na sobie szare, dresowe spodnie oraz bluzę z kapturem w łososiowym kolorze. <STRÓJ> Na samym początku, kiedy okazało się, że on wystąpi w pierwszym składzie, ucieszyła się. Była szczęśliwa, że w końcu trener dał mu szansę grania, bo niewątpliwie na nią zasługiwał. Jej radość została jednak zaskakująco szybko ukrócona.
Przy prowadzeniu Kędzierzyna 18-17 w pierwszym secie, brat jej koleżanki doznał kontuzji. Chłopak robił nabieg do ataku, gdy nagle kucnął i złapał się za łydkę. Momentalnie zrobiło się przy nim małe zbiegowisko, a po chwili opuścił parkiet podtrzymywany przez Fontelesa. Na boisko wszedł Jurij Gladyr. Środkowy grający z dziesiątką rozmawiał z fizjoterapeutą Pawłem Brandtem.
Szarek obserwowała całą tą scenę, zasłaniając usta dłonią. Jej serce zabiło mocniej, a w oczach malowało się przerażenie. Mimo, że wiedziała, iż jego życie nie jest w żaden sposób zagrożone, czuła się jakby właśnie tak było. Irracjonalny strach wypełnił jej myśli, nie pozwalając skupić się na czymś innym.
Martwiła się o niego. Nie chciała, żeby stało mi się coś złego, tym bardziej, że dopiero co wrócił do grania. Ledwo wyleczył jeden uraz, a tu już następny. Przecież to jakieś fatum.
- A ty co masz taką minę? – spytał jej tata, który właśnie wszedł do pokoju.
- On ma kontuzję – wyjaśniła.
- Kto?
- Wiśnia.
- Och daj spokój, nie umrze od tego – rzucił lekceważąco pan Szarek. – Jaki wynik?
Dziewczyna posłała ojcu mordercze spojrzenie. No jasne, oczywiście, że nie umrze. Co to w ogóle za tępa uwaga? Czy on nie rozumie, że się o niego bała?
Najgorsze było to, że nie dowie się co mu się stało. Jutro miały tylko wykład z podstaw ekonomii, a później zaczynał się już długi weekend ze względu na czwartkowe święto Wszystkich Świętych. Razem z Lili i Ingą zdecydowały, że na niego nie pójdą. Dopiero w sobotę na meczu będzie mogła porozmawiać z Wiśniewską.

Widzicie, jestem tak niewdzięczna, że po poprzednim rozdziale zapomniałam podziękować Kristen, Daisy i Asi, że pomogły mi w podjęciu decyzji dotyczącej momentu ujawnienia jak poczęła się Natka. Dziewczyny, naprawdę jestem Wam wdzięczna! 
Przepraszam za jakość tego rozdziału, jestem kompletnie z niego niezadowolona -.- I obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na Waszych blogach! 
I tak swoją drogą, może mi ktoś zasadzić porządnego kopniaka albo jakoś zmobilizować do pisania pracy licencjackiej? ;___; 

piątek, 12 kwietnia 2013

22. Wyznanie




Powrót do domu upłynął w kompletnej ciszy. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Ilona, która momentalnie wytrzeźwiała, gdy tamten chłopak położył ręce na jej biodrach, próbowała jakoś dojść do siebie. Jej przyjaciółka walczyła z wyrzutami sumienia. Czuła się winna tej całej sytuacji. Wiedziała, że popełniła błąd zostawiając niebieskooką samą. Umysł siatkarza natomiast pracował na najwyższych obrotach.
Dokładnie pamiętał wszystkie spotkania z Szarek. Co prawda widzieli się tylko cztery razy, nie licząc dzisiejszej nocy, ale to wystarczyło, aby Francuz nabrał podejrzeń. Kiedy znalazł jej córkę w Empiku, żywiołowa reakcja nie zrobiła na nim wrażenia. Owszem, czuł się dotknięty, że wzięła go za pedofila, leczy był w stanie to zrozumieć. W końcu martwiła się o swoje dziecko. Potem poznali się na prezentacji, gdzie dziewczyna przeprosiła go za swoje zachowanie. Była trochę milcząca, ale przypisywał to onieśmieleniem jego osobą. Taaak, skromniś z niego. Jednak dopiero następne dwa spotkania wzbudziły wątpliwości.
Wbrew pozorom umiał obserwować innych. Zauważył jak się spłoszyła, gdy przypadkiem wpadli na siebie na osiedlu. Niby prowadziła z nim jakiś dialog, ale była ewidentnie spięta. Miał wrażenie – pewnie słuszne – że chciała się go jak najszybciej pozbyć. Rozgadała się i poczuła pewniej, kiedy zaczęli temat ulubionego serialu. Już wtedy coś go tknęło, ale nie potrafił określić co dokładnie go dręczy.
Później nastąpiła ta akcja po meczu z Resovią. Widział jak podskoczyła, gdy Łukasz przywitał się, pochylając nad nią. Obserwował jej reakcję, kiedy środkowy położył jej rękę na ramieniu. To było coś więcej niż tylko zaskoczenie. No i jeszcze zdecydowane kłamstwo, żeby odrzucić zaproszenie na ognisko oraz jej błagający wzrok, aby Antonin nie wydał jej tajemnicy.
Szarek postępowała dziwnie. Budowała wokół siebie mur, przez który nie pozwalała przepuścić do siebie żadnych chłopaków. Panikowała, jeśli ktoś przypadkowo go pokonywał. Dzisiejsza ucieczka z klubu wpisywała się w ten profil.
Specjalnie zapytał Lili czy niebieskooka ma jakiegoś partnera. Dopuszczał opcję, że blondynka jest chorobliwie wierna, lecz niezbyt w nią wierzył. Jego przypuszczania potwierdziły się, co doprowadziło go do kolejnych wniosków.
Ilona była zamknięta w sobie. B a r d z o  zamknięta w sobie. Mógł to powodować fakt, że miała córkę, ale szczerze mówiąc, uważał, że to niczego nie tłumaczy. Jedna z koleżanek jego siostry też samotnie wychowywała synka. Mimo to, zachowywała się normalnie. Czerpała radość z życia, umawiała się z chłopakami i nie izolowała się od świata. Co musiała przeżyć niebieskooka, że tworzy wokół siebie tak radykalny kokon bezpieczeństwa?
Przez chwilę bił się z myślami, zastanawiając się czy powinien podzielić się z nią swoimi spostrzeżeniami. Rozważał wszystkie za i przeciw, ale w końcu ciekawość zwyciężyła.
- Posłuchaj… - odezwał się, zaskakując tym samym obie dziewczyny. – Mogę cię o coś zapytać? – zwrócił się do Szarek. – Nie musisz odpowiadać, jeśli nie będziesz chciała.
Brunet przedstawił jej swoją teorię. Przyjaciółki patrzyły na niego z coraz większym zdziwieniem. Kiedy zamilkł, niebieskooka wyglądała na zszokowaną.
- Pojebany jesteś – warknęła Inga, stając w obronie blondynki. – Nie pomyślałeś, że Polki mają inną mentalność i…
- Nie – przerwała jej Ilona. – W porządku. Powiem mu.
Trudno stwierdzić, która z dziewczyn była bardziej zaskoczona decyzją młodej matki. Ilona spojrzała na atakującego.
- Zostałam zgwałcona.
***
Łukasz zajrzał do pokoju swojej siostry. Dziewczyna spała jak zabita, nie reagując na delikatne poszturchiwania. Westchnął. Wyglądało na to, że jednak nie pożegnają się przed wylotem do Serbii. Blondyn nie miał serca, żeby obudzić zielonooką. Napisał jej kilka zdań na kartce, którą później przywiesił do lodówki. Złapał swoją walizkę i wyszedł z mieszkania. Przed blokiem czekał już na niego Zbyszek.
- Siema – przywitał się z przyjacielem.
- Cześć Wiśnia. Żałuj, że nie poszedłeś z nami.
Chłopak przewrócił oczami. Poprzedniego dnia atakujący próbował go namówić na wspólny wypad do klubu, aby opić zwycięstwo. W zasadzie, to Bartman jęczał każdemu, ale ostatecznie udało mu się zwerbować tylko Antka i Lipe. Wiśniewski nie miał nic przeciwko takim wyjściom, ale tym razem odmówił z kilku powodów.
Przede wszystkim chciał się wyspać. Do Kędzierzyna przyjechali około wpół do jedenastej, a już w niedzielę mieli zbiórkę o dziesiątej, aby wyruszyć w kolejną podróż – do Belgradu, gdzie rozegrają mecz w ramach Ligi Mistrzów. Brunet przekonywał go, że może zdrzemnąć się w samolocie, lecz Łukasz pozostał nieugięty.
Poza tym, trener obiecał mu, że we wtorek zagra w wyjściowej szóstce. Środkowy, który po niewielkiej kontuzji powracał do normalnych treningów, był porządnie stęskniony za siatkówką. Wyznając zasadę, że przezorny zawsze ubezpieczony, postanowił zostać w domu.
- Przegapiłem coś fajnego? – zapytał z czystej ciekawości. – Nasza para gejów w końcu wyznała sobie miłość?
Zbyszek parsknął śmiechem.
- Nie – zaprzeczył. – Spotkaliśmy Lili, Ingę i Ilonę. Stary, nie poznałbyś jej. Wyglądała po prostu zajebiście!
Chłopak poczuł jakby jego serce zrobiło się nagle o trzy kilogramy cięższe. Słowa kumpla tłukły mu się w głowie. „Wyglądała po prostu zajebiście”. Chciał cofnął czas i pójść na tą cholerną imprezę.
- To o której wróciliście do domu?
- My z Lili około trzeciej. Ale Antek z Iloną i Ingą zwinęli się jakoś o wpół do pierwszej.
- Co?!
- Najpierw Lili dostała SMSa od Ingi. A chwilę później napisał do mnie Antek, że idzie z Ingą odprowadzić Iloną do domu, bo ona się źle czuje.
Oczy blondyna pociemniały. Pieprzony Rouzier! Znowu on. Znowu się do niej dowalał. Był wściekły na Francuza. Dlaczego nie mógł zostawić jej w spokoju? Resztki dobrego humoru ulotniły się, zastąpione przez złość. Najchętniej wykrzyczałby w twarz atakującego, żeby odwalił się od Szarek. Musiał jednak odłożyć na bok swoje marzenia. Mógł co najwyżej zwyzywać go w myślach. Nie dawało mu to żadnej ulgi. Był zazdrosny i nie potrafił zwalczyć w sobie tego uczucia.
***
Pierwszą osobą, którą spotkali dwaj siatkarze, był nie kto inny jak Antonin. Wiśniewski rzucił mu niechętne spojrzenie. Od razu zauważył rozkojarzenie bruneta.
- Hej Antek – powitał go Bartman. – Jak tam po wczorajszej imprezie?
- W porządku. Zmęczony jestem – wzruszył ramionami.
- A co z Iloną? – zainteresował się Łukasz. – Podobno się źle czuła i odprowadziłeś ją do domu.
- No – potwierdził. – Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze.
- „Masz nadzieję”? – powtórzył podejrzliwie środkowy.
- Chętnie bym zadzwonił i przekonał się sam, ale nie dostałem jej numeru.
Rouzier zostawił ich i wsiadł do autokaru, gdzie pogrążył się we własnych myślach. Wciąż nie mógł uwierzyć w historię, którą opowiedziała mu Ilona. Chociaż w sumie to nie tyle kwestia wiary, co szoku.
Wiedział, że dziewczyna została zraniona. Było to widać w jej zachowaniu, ale nie spodziewał się aż takiego kalibru. Gwałt… Nie mieściło się mu to w głowie. Nie potrafił sobie wyobrazić przez jakie przeszła piekło. Strasznie jej współczuł, lecz jednocześnie chciał pomóc.
Problem tylko w tym, że nie miał pojęcia jak to zrobić. Nie wymaże jej wspomnień ani nie cofnie czasu. Nie usunie tej rany na jej sercu. Mógł jedynie zadbać, aby przyszłość stała się lepsza. Co nadal nie zmieniało faktu, że nie wiedział jak do tego doprowadzić.
Chłopak lubił wyzwania. Jednak w tym przypadku musiał działać subtelnie. O ile oczywiście wymyśli jakiś sposób. Na razie trafiał jedynie w ślepe uliczki i jedną podstawową przeszkodę – tak naprawdę nie znał niebieskookiej. Wiedział, że kibicuje Zaksie, nad życie kocha córkę, jest fanką Supernatural i że nie ufa żadnym facetom. To niezbyt wiele.
No, może bez przesady z tą nieufnością. Jemu przecież opowiedziała o gwałcie, więc musiała mu zaufać. To niewątpliwie krok do przodu, ale wciąż za mały. Musiał poprosić kogoś o pomoc. Wiedział nawet kogo. 

Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. O dziwo. Mam nadzieję, że udało mi się część z Was zaskoczyć prawdą o Natce. Wiem, że jedna osoba się domyśliła już po poprzednim rozdziale, nie mam pojęcia jak wyglądała sytuacja reszty, ale będę ucieszona jak dzieciak, jeśli choć jedna osoba tutaj będzie zdziwiona :D

piątek, 5 kwietnia 2013

21. Metamorfozy




Około dwudziestej trzeciej blondynki weszły do jednego z kędzierzyńskich klubów. Praktycznie od razu dały się porwać zabawie, wyginając ciała w rytm muzyki.
Kilkanaście minut później, Inga podeszła do baru. Zanim jednak złożyła zamówienie, zauważyła znajomą sylwetkę. Podeszła do chłopaka i szturchnęła go.
- Cześć – przywitała się. – Co ty tu robisz?
Brunet odwrócił się ze zdziwieniem, a po chwili uśmiechnął.
- Siema! – odezwał się, przekrzykując cały tumult panujący w pomieszczeniu. – Przyszedłem na imprezę, nie widać?
- Fakt – przyznała brązowooka. – Gratuluję wygranej. Byliście świetni.
- Może reszcie też pogratulujesz? – zaproponował i, nie czekając na jej zgodę, pociągnął za sobą.
Dziewczyna weszła z siatkarzem do jednej z lóż. Były one oddalone od stanowiska didżeja, więc zrobiło się nieco ciszej. Wystarczająco, aby porozumieć się bez wrzeszczenia sobie do uszu.
- Zobaczcie, kogo tu znalazłem – powiedział do swoich kolegów.
Felipe Fonteles i Antonin Rouzier powitali się z Witaszek, zapraszając, by się do nich dosiadła. Blondynka jeszcze raz wyraziła swoje uznanie w związku z meczem w Bełchatowie.
- Starałem się jak mogłem – rzekł z fałszywą skromnością Francuz.
- Widziałam. Ale Lipe i tak był najlepszy. Te zagrywki w tie-breaku… coś genialnego! – pochwaliła przyjmującego.
Brazylijczyk machnął ręką.
- Moje ataki też były genialne – burknął Rouzier.
- Co tu robicie? – zapytała. – Nie powinniście odpoczywać po meczu?
- My, wolni strzelcy, chcieliśmy się trochę zabawić – odpowiedział Felipe, puszczając jej oczko.
- Z tego co wiem, to ty masz żonę – zerknęła na Fontelesa. – A ty dziewczynę – przeniosła spojrzenie na Zbyszka. – I chyba brakuje Wiśni.
- Czepiasz się szczegółów – upomniał ja przyjmujący. – A jak ty tu trafiłaś?
- Przyszłam z Iloną i Lili – wyjaśniła. – Miałyśmy takie babskie spotkanie.
- Serio? – ożywił się Bartman. – To chodźmy do nich!
- Mieliśmy wypić rozchodniaczka – upomniał się Lipe. – Właśnie zbierałem się do domu – wytłumaczył.
***
- Gdzie ty byłaś? – spytała z wyrzutem Wiśniewska. – Podobno poszłaś tylko po drinka, a zniknęłaś na pół godziny.
- Musiałam spławić takiego jednego natręta – skłamała brązowooka, rzucając krótkie spojrzenie atakującemu, który właśnie skradał się w ich kierunku.
Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem. Chwilę później poczuła jak ktoś kładzie jej ręce na biodrach i zdecydowanym ruchem przyciąga do siebie. Blondynka odsunęła się od nieznajomego, ale ten natychmiastowo powtórzył gest. Lili zmrużyła oczy i odwróciła się, gotowa wymierzyć natrętowi siarczysty policzek. Kiedy zobaczyła przed sobą przyjaciela, wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił.
- Zibi! – krzyknęła z radością i rzuciła się mu na szyję.
Chłopak uśmiechnął się, przytulając ją do siebie. Później zielonooka przywitała się też z Antkiem. Ilona posłała obydwóm atakującym uśmiech, a następnie cała piątka zaczęła się razem bawić. Nietrudno było jednak zauważyć, że Lili i Bartman poświęcają sobie więcej uwagi, podobnie jak Francuz z córką prawników.
W przypadku pierwszej pary dominowały wygłupy, które miały w sobie coś z niewinnego flirtu. Wiśniewska zdawała sobie sprawę, że to tylko zabawa, lecz nie potrafiła pozbyć się uczucia szczęścia rozsadzającego jej serce. Nie mogła się nie uśmiechać, gdy czuła do tak blisko siebie.
Inga i Rouzier utrzymywali jedynie odrobinę więcej dystansu. Kiedy brunet położył dłonie na jej nagich plecach, wzdłuż kręgosłupa dziewczyny przeszedł dreszcz. Postarała się, aby nie zwrócić na to uwagi.
Trzecie z koleżanek tańczyła sama. Wyglądało jednak na to, że ani trochę jej to nie przeszkadzało. Swoimi ruchami przyciągała uwagę wielu imprezowiczów i, gdyby tylko chciała, mogłaby z łatwością znaleźć partnera. W jej zachowaniu widać było swobodę oraz pewność siebie, które nie towarzyszyły jej na co dzień. Nie uszło to uwagi sportowców.
- Ilona rwie lachona! – stwierdził Zbyszek, kiedy usiedli z Witaszek w loży, aby na chwilę ochłonąć.
- Taaa, żeby tylko nie skończyło się źle – mruknęła brązowooka.
- Co mówiłaś? – zapytał brunet, który nie usłyszał dokładnie jej słów.
- Nie, nie, nic – rzuciła szybko. – To chyba dobrze, ze się wyluzowała, no nie?
W rzeczywistości jednak miała mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, ze przyjaciółka nieźle się bawi i jest w dobrym humorze. Że zapomniała o swoich kłopotach oraz smutkach. Ale jednocześnie dręczyły ją złe przeczucia. Znając przeszłość dziewczyny, obawiała się, iż ta cała atmosfera mogła pęknąć jak bańka mydlana. Martwiła się o nią i była dumna zarazem.
- Gdzie ona się nauczyła tak tańczyć? – zadał pytanie Francuz, siadając obok blondynki. – Ja jej nie poznaję.
Inga parsknęła śmiechem.
- Ilona była kiedyś cheerleaderką. W podstawówce chodziła na zajęcia do jakiejś szkółki – wyjaśniła. – Treningi zrobiły swoje.
***
Niebieskooka zapomniała jak bardzo kocha taniec. To przecież jej pasja, na równi z siatkówką. Czuła jakby cofnęła się w czasie. Zabawa ba dyskotece znowu sprawiała jej mnóstwo frajdy. Do momentu, w którym ktoś objął ją od tyłu.
Nieznajomy najpierw musnął jej dłonie. Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie  j e g o  dotyku, nie tak dawno temu. Ale to nie był on. Minął ułamek sekundy zanim sobie to uświadomiła, lecz w tym czasie imprezowicz położył ręce na jej biodrach.
***
Córka prawników razem z atakującym postanowili wrócić na parkiet. Zmierzając do miejsca, w którym bawili się poprzednio, Anto nagle wskazał na coś palcem.
- Popatrz, Ilona w końcu kogoś poderwała – odezwał się.
Brązowooka spojrzała w stronę przyjaciółki. Zobaczyła jak jakiś koleś znajduje się niebezpiecznie blisko blondynki i wyciąga ramiona, aby zbliżyć się do niej jeszcze bardziej.
- NIE! – wrzasnęła Witaszek, ale jej krzyk utonął w muzyce. Jedynie otaczający ją ludzie, łącznie z siatkarzem, popatrzyli na nią jak na wariatkę.
Sparaliżowana, obserwowała jak wyraz twarzy młodej matki drastycznie się zmienia. Już nie promieniowała radością, lecz przerażeniem. Mogła się założyć, że w oczach pojawiają się łzy. Bez słowa zaczęła przepychać się do Ilony, która uciekała w stronę wyjścia. Dogoniła ją dopiero na dworze i mocno do siebie przytuliła.
***
Rouzier stał z ogłupiałą miną. Nic nie rozumiał z tej całej sytuacji. Co złego było w tym, że jakiś chłopak chciał zatańczyć z Szarek? Obie zareagowały co najmniej jakby miał ją pobić. A potem wybiegły z klubu.
Bez wahania podążył za koleżankami. Kilka metrów od wyjścia zobaczył roztrzęsioną Ilonę i pocieszającą ją przyjaciółkę. Nic nie wyczytał z twarzy brązowookiej, gdy skrzyżowali swój wzrok.
***
- Nie wracam tam – wychlipała blondynka. – Nie… nie chcę.
- Wiem.
- Idę do domu. Pożegnaj ode mnie Lili.
- Nie zostawię cię teraz – powiedziała twardo. – Pójdę z tobą.
Witaszek wyciągnęła komórkę i wysłała krótkiego SMSa. Następnie popatrzyła na Francuza, niepewna co z nim zrobić. Brunet podszedł do nich. Mimo, że nie wiedział o czym rozmawiały, domyślił się, że o dalszej zabawie nie ma mowy.
- Mogę was odprowadzić? – zapytał.
Ilona spojrzała na niego zaczerwionymi od płaczu oczami. Zdawała sobie sprawę, ze decyzja należy jedynie do niej. Zawahała się.
- Idę z wami – chłopak zdecydował za nią. – Nie musicie się do mnie odzywać, ale o tej porze nie pozwolę wam samym łazić po mieście.
***
Kiedy Wiśniewska odczytała wiadomość koleżanki i przekazała ją atakującemu, ten uśmiechnął się.
- To co, imprezujemy sami? – zaproponował, ciągnąc ją na parkiet.
- No dobra, ale Roksana…
- Dzisiaj nie ma Roksany – przerwał jej. – Dzisiaj jesteś ty.

Bałam się, że nie zdążę, ale jednak dałam radę :D Poinformuję Was wszystkich jutro, bo za chwilę spotykam się ze znajomymi, a spóźnienie jest mooocno niewskazane. Może ktoś tu zajrzy z własnej woli i mnie zaskoczy ^^