piątek, 19 kwietnia 2013

23. Kontuzja




Lili ubrana w czarną koszulkę i spodnie w czarnoróżową kratkę, uśmiechnęła się do siebie. <STRÓJ> Od samego rana (no, ewentualnie przedpołudnia, bo obudziła się o jedenastej) towarzyszył jej dobry humor. Czuła się dziwnie lekko.
Poprzedni wieczór był wspaniały. Nie dość, ze wybawiła się za wszystkie czasy, to jeszcze została tak całkiem inaczej potraktowana. Momentami miała wrażenie, że Zbyszek zachowuje się jakby łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Na samo wspomnienie jego słów „Dzisiaj nie ma Roksany. Dzisiaj jesteś ty” dostawała gęsiej skórki. Te emocje sprawiały, że rozbudziła się wyjątkowo szybko.
Nie dopuszczała do siebie myśli o brunetce. Ona chwilowo przestała się liczyć. Wiśniewska egoistycznie skupiła się na sobie, potęgując własne szczęście. Nie roztrząsała tego spotkania, nie zastanawiała się czemu Bartman pojawił się w klubie sam. Przez cały dzień była radosna i zadowolona z życia.
***
Dziewczyna w jasnych, cętkowanych spodniach, bladożółtej koszulce i różowej bluzie z kapturem ściągnęła okulary przeciwsłoneczne, wrzucając je do schowka. <STRÓJ> Blondynka wysiadła ze swojego Citroena i ruszyła do bloku, w którym mieszkała jej przyjaciółka.
Ingę dręczyły wyrzuty sumienia. Już poprzedniego dnia umówiły się, że córka prawników odwiedzi Szarek. Niebieskooka otworzyła drzwi niemal natychmiast, jakby na nią czekała. Ilona miała na sobie szary dres i fioletową bluzkę na ramiączkach. <STRÓJ>
- Jesteś sama? – zdziwiła się dziewczyna.
- Tak, rodzice poszli z Natką na spacer.
- Mówiłaś im?…
- Nie – zaprzeczyła szybko. – Przestań, po co?
- No tak. Słuchaj… Przepraszam – powiedziała Witaszek, patrząc na nią. – To moja wina. Najpierw namówiłam cię na tą imprezę, potem na sukienkę. Nie powinnam tego robić, wiedziałam, że to wbrew twojej woli.
- Daj spokój. Sama się na to zgodziłam.
- Tylko dlatego, że byłam uparta i ciągle ci jęczałam.
- Inga… Przecież obie wiemy, że potrafię być uparta. Skoro zgodziłam się na to wszystko, to chyba znaczy, że jakoś podświadomie sama tego chciałam. Nie możesz się obwiniać.
- Gdyby nie ja, nigdy by do tego nie doszło – nie ustępowała brązowooka. – Poza tym, powinnam być przy tobie cały czas. Zostawiłam cię samą i popatrz co się stało. Jestem idiotką.
- Dramat – rzuciła z przekąsem blondynka. – Jeśli naprawdę tak uważasz, to rzeczywiście jesteś kretynką. Inga, ja nie mam pięciu lat, żeby mnie ciągle pilnować. Doceniam to, ale przecież nie będziesz się mną opiekować do końca życia. To ja mam po prostu defekt. Gdybym była normalna, nie rozhisteryzowałabym się tak.
- No i właśnie dlatego jestem winna.
- Skończ. Mylisz się – powiedziała twardo Szarek.
Córka prawników westchnęła. Słowa przyjaciółki pocieszały ją w tak marnym stopniu, że aż tego nie odczuła. Nadal dręczyły ją wyrzuty sumienia, ale widziała, że ten temat może uznać za zamknięty.
- Jak się czujesz? – zapytała.
- Jakoś – wzruszyła ramionami. – Nie jest to szczyt marzeń. Rodzice nic nie zauważyli, więc nie tak najgorzej.
- Oni mnie zabiją jak się dowiedzą – jęknęła Witaszek.
- Przestań! Ty chyba specjalnie tak gadasz, żebym zapomniała o wczorajszym i zamiast tego wkurzała się na ciebie.
Inga parsknęła śmiechem.
- Nie, ale to w sumie dobry pomysł. Ej… ty mnie zszokowałaś, że opowiedziałaś wszystko Antkowi.
- Ja sama siebie zszokowałam – odparowała. – A na serio… To był taki impuls. On mnie zaskoczył, że tak łatwo połączył fakty. My się widzieliśmy parę razy, a on mimo to zaczął się czegoś domyślać. Nie wiem, pomyślałam, że skoro już zinterpretował tyle faktów, to bez sensu go tak po prostu olać.
- Tylko, że ty nie ufasz chłopakom.
- Tak na dobrą sprawę, to Antek jest pierwszym facetem, z którym mam jakiś konkretny kontakt. Uwierz, dla mnie też jest to dziwna sytuacja. My się nie przyjaźnimy, a jednak powiedziałam mu o tym wydarzeniu. Będzie niezręcznie jak na siebie wpadniemy, bo nie wydaje mi się, żebym mogła z nim tak normalnie rozmawiać jak z tobą. Nie sądzę, żebym czuła się swobodnie w jego towarzystwie.
- Czyli żałujesz, że się mu przyznałaś?
- Nie, myślę, że podjęłam dobrą decyzję. On chyba musi mnie lubić, skoro doszedł do tych wszystkich wniosków. To było po prostu takie… właściwe. Coś jakby naturalna kolej rzeczy. A skutki to już zupełnie inna sprawa.
***
Przez następne dwa dni szczęście Lili stopniowo malało. Uśmiechała się na wspomnienie sobotniej nocy, lecz powoli wracała do rzeczywistości. Nadal nie zaprzątała sobie głowy Roksaną, czując się trochę tak jakby dziewczyna nigdy nie istniała. Nie wnikała między ich wniosek nie dlatego, że może jej to zepsuć humor, ale dlatego, iż dominowało w niej pozytywne nastawienie.
Tymczasem Ilona starała się wrócić do równowagi. Wydarzenie na imprezie, kiedy objął ją nieznajomy chłopak, ucieczka, a w końcu opowiedzenie Rouzierowi o swojej przeszłości nieco nią wstrząsnęło. Dochodziła jeszcze jedna sprawa, która nie dawała jej spokoju, a o której z nikim nie rozmawiała.
Kiedy tamten facet jej dotknął, w pierwszym momencie uśmiechnęła się. Zrobiła to, bo przypomniała sobie jak  o n  położył rękę na jej ramieniu. Była przekonana, że to znowu on. I  u c i e s z y ł a  s i ę. Kompletnie siebie nie rozumiała. Miała wyciągnąć z tego wniosek, że jego dotyk akceptuje? To jakaś kpina, jakie on niby specjalne względy posiadał? I jeszcze na dodatek sama tego wieczoru mówiła, że zachowania po alkoholu są szczerze. Czyli co? Tak w rzeczywistości chciałaby, żeby on się do niej zbliżył? Przecież to bzdura. Unikała wszelkich kontaktów z nim. Jego obecność za bardzo są stresowała, by mogła jednocześnie marzyć o tym, żeby jej dotknął.
Jednak wszystkie te wątpliwości odeszły w cień, gdy oglądała mecz Zaksy z Crveną Zvezdą Belgrad. Blondynka miała na sobie szare, dresowe spodnie oraz bluzę z kapturem w łososiowym kolorze. <STRÓJ> Na samym początku, kiedy okazało się, że on wystąpi w pierwszym składzie, ucieszyła się. Była szczęśliwa, że w końcu trener dał mu szansę grania, bo niewątpliwie na nią zasługiwał. Jej radość została jednak zaskakująco szybko ukrócona.
Przy prowadzeniu Kędzierzyna 18-17 w pierwszym secie, brat jej koleżanki doznał kontuzji. Chłopak robił nabieg do ataku, gdy nagle kucnął i złapał się za łydkę. Momentalnie zrobiło się przy nim małe zbiegowisko, a po chwili opuścił parkiet podtrzymywany przez Fontelesa. Na boisko wszedł Jurij Gladyr. Środkowy grający z dziesiątką rozmawiał z fizjoterapeutą Pawłem Brandtem.
Szarek obserwowała całą tą scenę, zasłaniając usta dłonią. Jej serce zabiło mocniej, a w oczach malowało się przerażenie. Mimo, że wiedziała, iż jego życie nie jest w żaden sposób zagrożone, czuła się jakby właśnie tak było. Irracjonalny strach wypełnił jej myśli, nie pozwalając skupić się na czymś innym.
Martwiła się o niego. Nie chciała, żeby stało mi się coś złego, tym bardziej, że dopiero co wrócił do grania. Ledwo wyleczył jeden uraz, a tu już następny. Przecież to jakieś fatum.
- A ty co masz taką minę? – spytał jej tata, który właśnie wszedł do pokoju.
- On ma kontuzję – wyjaśniła.
- Kto?
- Wiśnia.
- Och daj spokój, nie umrze od tego – rzucił lekceważąco pan Szarek. – Jaki wynik?
Dziewczyna posłała ojcu mordercze spojrzenie. No jasne, oczywiście, że nie umrze. Co to w ogóle za tępa uwaga? Czy on nie rozumie, że się o niego bała?
Najgorsze było to, że nie dowie się co mu się stało. Jutro miały tylko wykład z podstaw ekonomii, a później zaczynał się już długi weekend ze względu na czwartkowe święto Wszystkich Świętych. Razem z Lili i Ingą zdecydowały, że na niego nie pójdą. Dopiero w sobotę na meczu będzie mogła porozmawiać z Wiśniewską.

Widzicie, jestem tak niewdzięczna, że po poprzednim rozdziale zapomniałam podziękować Kristen, Daisy i Asi, że pomogły mi w podjęciu decyzji dotyczącej momentu ujawnienia jak poczęła się Natka. Dziewczyny, naprawdę jestem Wam wdzięczna! 
Przepraszam za jakość tego rozdziału, jestem kompletnie z niego niezadowolona -.- I obiecuję, że nadrobię wszystkie zaległości na Waszych blogach! 
I tak swoją drogą, może mi ktoś zasadzić porządnego kopniaka albo jakoś zmobilizować do pisania pracy licencjackiej? ;___; 

11 komentarzy:

  1. Wszystkie rozdziały tego opowiadania naprawdę są bardzo dobre, więc nie marudź. ;)
    Jestem bardzo ciekawa, kiedy to Ilona sama zobaczy, że czuje coś do Łukasza.

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. widać, że Ilonie na prawdę zależny na Wiśni skoro tak zareagowała na Jego kontuzję. Swoją drogą Inga nie powinna mieć wyrzutów sumienia bo to na prawdę nie Jej wina, że tak się skończyła impreza.
    Jak będziesz miała nóż na gardle (czyt. mało czasu) to pisanie pracy ruszy migiem:) uwierz wiem coś o tym;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde, ale dawno mnie tu nie było, lol! Ale spoko, już nadrobiłam wszystko:P Ale zanim przejdę do komentarza, to chcę Ci obiecać że zgłaszam sie na ochotnika i jutro dostaniesz kopniaczka mobilizacyjnego:P
    Kurcze, przeciez to wydaje mi się jasne, że Ilona została zgwałcona! Ale co najlepsze-NIE WPADŁAM NA TO!!!! I jestem zaskoczona :O Teraz wydaje mi się, że wszystko od poczatku składało się na taka całość Oo
    I w ogóle bardzo cieszę się, że Zibi i Lili tak zabawili :D L:iczę na więcej :D A Roksana niech zostanie galerianką i niech łazi na te zakupy zamiast na mecze :D
    Niech jeszcze Inga i Francuz przełamią bariery i będę najszczęśliwsza :D
    Buziaki i do jutra! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj tam, Lil - Roksana już nie istnieje :D (tak mi się wydaje)! Biedny Wiśnia, znów kontuzja..

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa, co czuje Zbyszek :) Dobrze, że Lilka starała się nie myśleć o Roksanie i po prostu dobrze się bawiła :). Szkoda Wiśni :(, ale reakcja Ilony wszystko wynagradza :). Zależy jej, a to dobry znak :)

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
    a także na:
    http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać, że Lilka po imprezie ma nadzieje iż Zbyszek coś tam do niej czuje. Oby się dziewczyna nie rozczarowała. Tylko jestem ciekawa co z tą Roksaną. Ilonie zależy na Wiśni i to nawet bardzo bo by tak nie reagowała na jego kontuzje. Tylko, że dziewczyna ma problem w kontaktach z mężczyznami i tak łatwo się go nie pozbędzie.
    Za pomoc nie ma co dziękować :) Trzeba sobie pomagać, a poza tym pomaganie jest fajne :D Ja też potrzebuje solidnego kopa do pisania licencjata. Mam jeszcze nie całe dwa miesiące do oddania pracy oprawione itp a ja za przeproszeniem w ciemnie dupie jestem :/

    OdpowiedzUsuń
  7. No to podsunęłaś mi zaje.bista piosenkę! Jej tekst jest taki prawdziwy, haha...
    ojej jest o Lili ale się cieszę :D Uwielbiam jej piżamy, są takie słodkie :D fajnie mieć taki humor jak ona. Po prostu czuć wewnętrzną radość [szkoda, że osobiście przeważnie czuję wewnętrzne wkur.wienie :P] Wyrzucenie z myśli Roksany lekko mnie zszokowało. Przecież świetnie się dogadywały i widać, że zaczyna się ta przyjaźń rozpadać. Ale z drugiej strony... piep.rzyć ją :p Lili przetańczyła ze Zbyszkiem cała noc! hehehe
    Wow, Inga jest świetnie ubrana :D a Ilona... buahaha w porównaniu z imprezowym wydaniem to masakra :P w sumie dres jest fajny, ale koszulkę bym zmieniła :P jaka wymiana zdań ;) to mega pogmatwane, bo w sumie obie maja rację. Nadal rozumiem Ingę która ma wyrzuty sumienia. Ok Ilona uważa, że to przez jej "defekt" (fajnie to ujęłaś:p). I dziewczyna ma racje, że nie zawsze będzie pod kogoś opieką i sama tez musi sobie radzić. Ja tam się cieszę, że ktoś w końcu się dowiedział :p I dobrze, że to Antek, przecież wiedział o Natalce. Lili nadal nie wie :P
    O! Ten strój jest fajniejszy :D Jakieś lepsze kolory po prostu :D Ilona ma mętlik w głowie. Ale jak extra, że pomyślała o Łukaszu w tamtym momencie! Cóż za rozdwojenie. Z jednej strony strach i stres, a z drugiej jednak chciałaby poczuć jego dotyk. :O Kolejna kontuzja?! Co za piep.rzony pech :/ ale wyczuwam w tym przeznaczenie. W jakiś cudowny sposób w końcu się bliżej poznają :P prawda? :p Ej no halo? Chyba po to są komórki i internet żeby się komunikować! Przecież spokojnie mogłaby zadzwonić do Lili i spytać się co z jej bratem! Wstydzi się lub boi że dziewczyna się domyśli? bez przesady :p Zwykła troska :P
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ilona zapiera się rękami i nogami, że nic do Wiśni nie czuje, a wszystko wskazuje, że jest zupełnie inaczej.Lilka przynajmniej jest świadoma, że się zakochała z Zibim i się tego nie wypiera. Raczej woli się "tego pozbyć", ale jak widać, nie będzie to takie łatwe.

    Czekam na następny i zapraszam na siódmy do siebie, który się ukazał dziś w nocy /jestesmoimtatuazem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Boooskie *-* uwielbiam wręcz Rouziera :D szkoda że robisz 1 rozdział na tydzień bo to dla mnie straaaasznie długo, ale wiem że cały spędzasz czasu tylko na pisaniu bloga więc... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Ilonka, przecież to gołym okiem widać że Wiśnia jest kimś więcej niż twoim przyjacielem! Nie ma co się wypierać, taki strach o niego, morderczy wzrok skierowany na tatusia... Może sama nie chce tego przyznać, bo się boi, albo jeszcze to do niej nie dotarło, ale mam nadzieję że zrozumie jak najszybciej :)
    Dobrze, że dziewczyny wszystko sobie wyjaśniły, bo Inga miała niezłe wyrzuty sumienia, a teraz już jest w porządku. Swoją drogą Antek widzę zyskał w oczach i jednej i drugiej przyjaciółki. Sama nie wiem co o ty myśleć.
    Lili buja w obłokach, i dobrze! Zbyś powinien jak najszybciej pozbyć się upierdliwej Roksany i porządnie zaopiekować się naszą Wiśniewską :)
    Trzymam kciuki za pracę licencjacką, dasz radę! Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej, ale jak Ilona i Antek to się pewnie obrażę za złamane serce Wiśni!:p

    hm... :D

    OdpowiedzUsuń