Ilona ubrana w ciemne dżinsy oraz
kremowy sweterek wybierała się właśnie na spotkanie ze swoją przyjaciółką. <STRÓJ>
Dosyć wczesne spotkanie. Zegar nie wskazywał jeszcze jedenastej, co ogólnie
rzecz ujmując było nieco dziwne. Córka prawników nigdy nie wyciągała jej tak
wcześnie z domu, nawet podczas wakacji. Brązowooka jednak bardzo nalegała, a
wiadomo, że kiedy Inga się na coś uprze, ciężko jest jej to wybić z głowy.
- No cześć! – przywitała się
radośnie Witaszek, która miała na sobie spodnie i brązową koszulę z rękawem
trzy czwarte. <STRÓJ>
- Cześć – odpowiedziała blondynka,
obrzucając ją zdziwionym spojrzeniem. – Nie jest ci za gorąco?
Końcówka listopada wcale nie
należała do ciepłych. Wręcz przeciwnie, było chłodno. Szarek nie wychodziła na
dwór bez kurtki albo płaszcza.
- W aucie jest ciepło – wyjaśniła.
- W aucie? – powtórzyła zdezorientowana
niebieskooka.
- Zabieramy cię na wycieczkę.
- My?
- No. Ja z Antkiem.
- Słucham? Wytłumacz mi co się
dzieje – zażądała Ilona, zatrzymując się.
Córka prawników rzuciła jej
krótkie spojrzenie. Kłopoty. Od samego początku kłopoty, ale przecież mogła się
tego spodziewać.
- Po prostu chcemy cię zabrać na
taki jednodniowy wypad do Wrocławia. Nie uważasz, że przyda ci się trochę
rozrywki? Lubisz Antka, więc jego obecność chyba nie jest problemem. A o Natkę
się nie martw. Rozmawiałam z twoimi rodzicami i oni chętnie się nią zaopiekują.
Dziewczyna milczała przez chwilę,
przetwarzając otrzymane informacje.
- Dlaczego jedziemy aż do
Wrocławia?
- Im dalej, tym lepiej –
stwierdziła beztrosko brązowooka. – A poza tym, we Wrocławiu na pewno nie
spotkamy nikogo znajomego.
- No dobra – zgodziła się Szarek.
***
Mimo, że Ilona siedziała z tyłu,
cała podróż minęła trójce znajomych w miłej atmosferze. Zarówno Rouzier jak i
Inga prowadzili rozmowę w taki sposób, aby blondynka także brała w niej aktywny
udział. Wywiązywali się z tego zadania doskonale, stopniowo przełamując jej
onieśmielenie. Biorąc pod uwagę to, co dla niej zaplanowali, było to całkiem
niezłe przygotowanie.
Około dwóch godzin później
siatkarz zaparkował przy ogromnej polanie na przedmieściach Wrocławia. W oddali
płynęła Odra, a przy jej brzegu majaczyły się jakieś ciemne kształty.
- Czemu się zatrzymaliśmy? -
-spytała zdziwiona niebieskooka.
- Wysiadamy tutaj – wyjaśniła
córka prawników.
- Co?… - sapnęła zdezorientowana,
ale wyszła z samochodu.
Wszyscy skierowali się w stronę
rzeki. Brunet szedł jednak kilka kroków za dziewczynami. Witaszek przemawiała
do przyjaciółki ściszonym, spokojnym głosem.
- Posłuchaj, tak naprawdę chodzi o
coś więcej. Ten wyjazd jest nie tylko dla rozrywki. Musisz uwierzyć w siebie.
- Słucham?…
- No chyba sama przyznasz, że
pewna siebie to ty nie jesteś. A od kiedy wyszła sprawa z Wiśnią…
- Słucham?! – powtórzyła blondynka,
tym razem nieco głośniej i bardziej zdecydowanie. – Serio, jesteśmy tu przez
niego? I powiedz jeszcze, ze wszystko mu wygadałaś – zirytowała się, wskazując na
atakującego.
- Oczywiście, że nie! –
zaprzeczyła Inga. – Antek uparł się, że chce z nami jechać, bo pomagał mi to
wszystko zorganizować. I wiesz, jemu też zależy na tym, żeby ci pomóc. Bo tutaj
nie chodzi o Wiśnię, tylko o ciebie. On ma tylko tyle z tym wspólnego, że jego
pojawienie się przepełniło czarę goryczy. Ja już naprawdę nie mogę słuchać tych
twoich absurdalnych wymówek. Jesteś tutaj, żeby uświadomić sobie, że jesteś tak
samo szalona jak przeciętny nastolatek.
- Ja już nie jestem nastolatką –
przypomniała młoda matka.
- Nie czepiaj się słówek – fuknęła
brązowooka.
Przyjaciółki dotarły do celu. To co
z daleka było czarną plamą, okazało się… poduszkowcem. Maszyna spoczywała na
ziemi, a obok niej kręciło się kilku ludzi. Po chwili do dziewczyn podeszła
trzydziestoletnia kobieta.
- To wy umawiałyście się na rejs? –
zapytała.
- Tak – odpowiedziała córka
prawników. – Chodzi konkretnie o koleżankę.
- Świetnie, w takim razie
zapraszam – kobieta posłała blondynce uśmiech.
- Mam do tego wsiąść? Nie ma mowy!
- Och przestań – jęknęła Witaszek.
– Nie umrzesz od jednego rejsu.
- To lata w powietrzu.
- Nad ziemią, a nie w powietrzu –
zaprzeczyła Inga. – Nawet jeśli spadniecie, to nic się nie stanie.
- Zapewniam cię, że poduszkowiec
jest sprawny – wtrąciła się trzydziestolatka. – Nic się nie stanie.
Szarek niepewnie popatrzyła na
obie osoby. Po chwili bitwy z własnymi myślami, skinęła niepewnie głową. Razem ze
swoją przewodniczką wsiadły na poduszkowca.
- Nie było tak źle jak mówiłaś, że
będzie – odezwał się Francuz.
- Było dosyć znośnie – przyznała dziewczyna.
Dalszą rozmowę przerwał im ryk
uruchomionej maszyny. Oboje obserwowali lot unoszącego się pół metra nad ziemią
poduszkowca. Maszyna z każdym okrążeniem rozpędzała się coraz bardziej. Kiedy natomiast
wleciała nad wodę, do uszu blondynki i Rouziera dotarł pisk ich koleżanki.
***
- Było ekstra! – mówiła podekscytowana
Ilona. – A ten moment, gdy wlecieliśmy nad Odrę… Masakra! Myślałam, że będę
cała morka, ale nie. To po prostu…
Niebieskooka wyrzucała z siebie
słowa z zatrważającą prędkością. Ewidentnie zachwycił ja ten rejs.
- Hej, zaczekaj! – przerwał jej
Antonin. – Mogłabyś mówić po angielsku? Nie wiem czy pamiętasz, ale ja
polskiego jeszcze nie rozumiem. A pragnę zaznaczyć, że poduszkowce to był mój pomysł.
Córka prawników popatrzyła na niego
spod oka.
- Widziałeś to spojrzenie? –
zapytała. – To był znak dla ciebie, żebyś przestał się egoistycznie
przechwalać.
- Które? – spytał, udając
zdezorientowanego.
- To pełne zażenowania.
- Aha… A kiedy?
- Przed chwilą.
- Ahaaa! To ty o tym mówisz!
- Idiota – skomentowała.
- Ilona, możesz opowiadać –
poprosił chłopak, kompletnie ignorując brązowooką.
Blondynka z rozbawieniem
obserwowała ich wymianę zdań. Teraz jednak powróciła do swoich wspomnień.
- Wspaniale to wymyśliłeś –
pochwaliła go. – To naprawdę świetne uczucie, ta szybkość i jeszcze fakt, że my
się unosiliśmy nad ziemią. Serio, ekstra przeżycie!
***
Po obiedzie zjedzonym w jednej z
wrocławskich restauracji, trójka znajomych przeszła się na spacer, którego cel
nie był przypadkowy. Po piętnastu minutach stanęli przed jedną z kamienic.
- Wchodzimy tutaj. Teraz czas na
moją część tego wyjazdu – powiedziała Inga.
- To to jeszcze nie koniec? –
zdziwiła się Szarek.
- Nie.
- Wiesz co, mogłaś się nie chwalić
– wytknął jej chłopak. – Na mnie naskakujesz, że się chwalę, a sama robisz to
samo.
Brązowooka jedynie prychnęła. Poprowadziła
obie osoby na trzecie piętro i zatrzymała się przed drzwiami.
- Czy ja mam rozumieć, że…? –
odezwała się blondynka, wskazując tabliczkę.
Przyjaciółka z uśmiechem kiwnęła
głową i weszła do środka.
Dlaczego Wy wszystkie tak nie ufacie Antkowi i Indze? :D Przecież oni znają umiar. Ilona musiała popanikować, bo nie byłaby sobą, ale prawniczo-siatkarski duet jest kreatywny i dobrze to wykorzystuje :D
Poza tym, pragnę zaznaczyć, że jestem zirytowana tym, co zrobiłam z tym rozdziałem. Nadchodzi jedna z fajniejszych (dla mnie) serii rozdziałów w tym blogu, a moja wena poszła sobie gdzieś i nie chce współpracować .___. Nie chciałabym Wan dawać takich wypocin, zwłaszcza, że wiem, że jestem w stanie opisać to, co tutaj planuję o wiele lepiej ;|
Ilona tak narzekała, ale jednak Jej się podobało :D
OdpowiedzUsuńDla mnie rozdział świetny, żadne tam wypociny :D
Zapraszam na kolejny rozdział http://pelni-nadziei.blogspot.com/2013/08/nie-psuj-sobie-swiat.html
Ilona narzekała, a potem była tym "podjarana" ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Uwielbiam to opowiadanie <3
Pozdrawiam!
świetny :)
OdpowiedzUsuńAleż ja im ufam:). Tylko, że kurde nie zawsze coś na siłę jest dobre:).
OdpowiedzUsuńDo tego Ilona musi się przemóc i przedstawić Łukaszowi córkę. To jest chyba jej najtrudniejsze zadanie:(.
W każdym razie chciałabym mieć takich przyjaciół:)
Super :D kto powiedział, że im nie ufam ja z natury jestem łatwowierna :) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNo i wyszło na ich :) Dobrze że postawili Ilonę przed faktem dokonanym, już nie mogła się wycofać i musiała wsiąść :D A rejs poduszkowcem to sama chciałabym przeżyć, kiedyś muszę się wybrać! *.*
OdpowiedzUsuńWidać że Ilona dobrze się bawiła, bo była taka ożywiona i wesoła, normalnie inna kobieta :) Teraz zastanawiam się czy to pod drzwi Wiśniewskiego ją zawieźli, czy co :D Mam nadzieję że tak i że w końcu powie mu prawdę, a potem przedstawi córeczkę :)
I rozdział nie jest badziewny, mi się podoba i koniec <3
Całuję, S. :*
Kolejny hit tego lata u Ciebie :D muzycznie bardzo mnie satysfakcjonujesz :D
OdpowiedzUsuńIlona wygląda skromnie, ale całkiem mi sie podoba. Chociaż włosy jej się chyba nie chciały ułożyć :P Inga... :O jak ona genialnie wygląda! I to już któryś raz z kolei (czy to jakieś faworyzowanie? :p żartuje ;) ). Wypad do Wrocka? Tego sie nie spodziewałam. Ale faktycznie zmiana środowiska może sie przydać :D i już wiemy czemu Inga tak światowo wygląda hehehe :P ciesze sie, że Ilona nie wzbraniała się zbytnio przed tym pomysłem. Dobrze, że zadbali by nie czuła sie wyobcowana w czasie podróży :D a oni tam z przodu sie nie zaczepiali czy cos? ;>
zaskoczyłas mnie, że powiedziała jej na miejscu całą prawdę. Pewnie to lepiej niz jakies ściemnianie. Ilona oczywiście tym razem już się zirytowała.
O loooool! Poduszkowiec. To dopiero oryginalny pomysł! :D Ale czemu tylko Ilona? A pomysłodawcy???!! Powinni miec drugi taki dla siebie hyhy < lol > hahaha pisk Ilony. Zupełnie ją rozumiem. W takich sytuacjach to wychodzi samo z siebie.
Buahahah to Szarek potrafi sie czymś ekscytować i tak napi.talać słowami? No nie wierze! Gdzieś tam głęboko w niej siedzą jednak pozytywne emocje. Mam nadzieje, że w przyszłości będzie pamiętała jakie to fajne uczucie i nie będzie się już zamykała w sobie. Fajnie, że to był pomysł Antka :D o to jeszcze będzie dalszy ciąg? :D no ciekawa jestem na co wpadła Witaszek. Co można szalonego robić w kamienicy? < myśli >
ej, to nie tak ze nie ufam Anto i Indze. Ja na przykład uważam, że oni są mieszanką wybuchową i bardziej obawiałam się że nie dojdą do porozumienia :P
buziaki :* :*
Ja tam im ufam, ale tak na 90% :) W takich sprawach łatwo przegiąć, ale jak na razie ich plan idzie bardzo dobrze, a przede wszystkim Ilona się dobrze bawi. Można by było napisać, że w końcu :) Kurcze zazdroszczę im tego Wrocławia, bo nigdy nie byłam, a to takie piękne miasto :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tego, co wymyśliła dla Ilony Inga. W końcu zna ją dłużej, więc to musi być coś ekstra, a jak na złość, nic mi nie chce wpaść do głowy, co to mogłoby być. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńEeej ale mi się podoba ten rozdział! Serio. Poza tym spiskowanie jest fajne. W szczególności jeśli chodzi o dobro któregoś z przyjaciół :) No i fajnie wyszło!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Oj Magda, ale mnie tu długo nie było :D Chyba dłużej niż Ciebie :P Chociaż Twoja dwumiesięczna przerwa tez mnie rozwaliła, idziesz w moje ślady xD
OdpowiedzUsuńDobrze, a teraz powróćmy do celu w jakim się tu spotkałyśmy, czyli do historii 3 przyjaciółek :)
Zacznijmy od Ilony- cieszę się, że w końcu ośmieliła się spojrzeć Łukaszowi i w oczy- to już progres :D Nie wiem kiedy odważy się z nim dłużej pogadac, no ale może ten poduszkowiec pomoże:) Ciekawi mnie strasznie co będzie za tymi drzwiami, ale może jakieś studio fotograficzne i sesja zdjęciowa? Pisz szybko żebyśmy nie musiały długo czekać :) I myśle, że dla Łukasza dziecko to nie problem :P
Inga jak zwykle w formie, ale cieszę się że ostatnie wydarzenia zbliżają ja i Antka do siebie. Uważam, że będą cudowną parą, mimo że pewnie się będzie przed tym wzbraniać. Ale ten romans wisi w powietrzu, a jak wiemy "kto się czubi ten się lubi" :) Zdecydowanie będa moją ulubioną para, bo lubię takich wariatów :D
Lili, jej mi strasznie szkoda. Cierpi strasznie, a nie wiem jak odbierać zachowanie Zbycha, bo mam wrażenie, że na razie to on nie czuje do niej nic więcej niż przyjacielska miłość, aczkolwiek mogę się mylić. Najwazniejsze, że zbliża się samoeliminacja Roksany :P Nie wiem co jej tam chodzi do głowy, ale najistotniejsze żeby go zostawiła :D wtedy wszystko może się zmienić <3
Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że zakupy się udały no i do zoba na grillu! :) :*
Antek bez Wiśni...Wiśnia się znów będzie rzucał xp No ale robią to dla niego, prawda? Antek, powiedz, że tak!;p
OdpowiedzUsuńWow. W sumie to jestem zaskoczona, ze Ilona tak zareagowała. Wydawało mi się, że zrobi jakąś scenę, czy coś. A tutaj poszło tak gładko:)