Łukasz coraz bardziej martwił się
o swoją siostrę. Blondynka biegała niemal codziennie. Nie wiedział jak jej
dzień wyglądał, gdy jechał na mecze wyjazdowe, ale gdy był w domu, Lilka
każdego dnia udawała się na dwór. Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że
wysiłek fizyczny jest dla niej najlepszym sposobem na radzenie sobie z
kłopotami. Problem tkwił jednak gdzieś indziej. Zielonooka cały czas go
zbywała. Wmawiała mu, że to tylko stres związany ze studiami, lecz środkowy w ogóle
jej nie wierzył. Przecież zaczął się już grudzień. Dziewczyna dawno
zaaklimatyzowała się w nowym środowisku, znalazła koleżanki i radziła sobie z
nauką. Blondyn chciał jej jakoś pomóc, ale nie wiedział jak. Czuł się winny. W
końcu gdyby nie on, Lilka zostałaby we Włodawie i nie musiałaby się niczym
przejmować. Postąpił egoistycznie tak łatwo zgadzając się na jej przeprowadzkę
do Kędzierzyna. Chciał mieć ukochaną siostrę przy sobie, zapominając o ciążącej
na nim odpowiedzialności. Powinien ją jakoś wesprzeć, lecz żeby to zrobić,
musiał dowiedzieć się co naprawdę się dzieje. A nie mógł przecież zmusić
dziewczyny do wyznania mu prawdy.
Jego rozmyślania przerwało
pojawienie się pewnej osoby, która usiadła obok niego.
- Łukasz… - usłyszał niepewny
głos. – Stało się coś?
Uniósł głowę i spojrzał w
przepełnione troską niebieskie oczy.
***
Na sobotni mecz Zaksy z
Politechniką Warszawską Ilona przyszła sama. Inga co prawda czuła się już
lepiej, ale wolała nie ryzykować nawrotu choroby i zostać w domu. Młoda matka
umówiła się z nią zatem, iż odwiedzi ją po spotkaniu obu zespołów. Rozgrywkę
oglądała natomiast w towarzystwie Lili i Roksany. Zielonooka stwierdziła
bowiem, że kibicowanie w sektorze pełnym obcych ludzi musi być strasznie nudne
i zaprosiła ją do siebie. Szarek chętnie skorzystała z tej propozycji.
Dziewczyna ubrana w dżinsy, czarny
top oraz złota narzutkę z rękawem trzy czwarte chciała po meczu jak najszybciej
złapać jakiś autobus. <STRÓJ> Jej plany jednak legły w gruzach, gdy
zobaczyła Wiśniewskiego. Zawodnik ewidentnie się czymś zadręczał. Był
przygnębiony, a blondynka zauważyła, że w jakiś przedziwny sposób jego uczucia
udzielają się jej samej. Też poczuła się źle. Nie chciała, aby chłopak się
smucił. Przez chwilę walczyła sama ze sobą, zastanawiając się czy powinna do
niego podejść. Z jednej strony wstydziła się, ale z drugiej nie mogła znieść
tego widoku. Serce się jej krajało, kiedy patrzyła na siatkarza.
Niebieskooka przeprosiła
koleżanki, obiecując, że jeszcze do nich wróci. Podeszła do chłopaka i usiadła
obok niego.
- Łukasz… - odezwała się
nieśmiało. – Stało się coś?
Wiśniewski zerknął na nią.
Odniosła wrażenie jakby jego twarz nagle pojaśniała. A może się jej tylko
wydawało.
- Nie – zaprzeczył. – Wszystko
jest w porządku.
- Aha. Siedziałeś tutaj sam, więc…
- dziewczyna urwała. – No w sumie nieważne.
Jasne, kretynko, powiedz mu, że się na niego gapiłaś, zganiła się. Dramat, równie dobrze mogłabyś przyznać, że
ciągle się jarasz tym, że cię przytulił.
- Po prostu się trochę zamyśliłem.
To nic takiego, naprawdę – uśmiechnął się do niej.
***
- Siemka! – przywitał się z nią
Francuz.
- Cześć, Antek – odpowiedziała. –
Przepraszam cię, ale spieszę się na autobus.
- Autobus? – zdziwił się brunet. –
Nie przyjechałaś autem?
- Nie. Inga jest chora, więc siedzi
w domu. W zasadzie, to właśnie jadę ją odwiedzić. Pozdrowię ją od ciebie.
Spojrzenie Rouziera stało się
nieobecne. Teraz to on zaczął się czymś przejmować. Ilona była pewna, że ma to
związek z jej przyjaciółką, choć nie wiedziała dokładnie jaki.
- Nie musisz, nie wydaje mi się,
żeby tego chciała – oznajmił głucho. – Nie zatrzymuję cię dłużej, leć na
przystanek.
***
Córka prawników przywitała
blondynkę ubrana w czarny dres z białymi nadrukami oraz białe sportowe buty.
<STRÓJ> Dziewczyny ulokowały się w pokoju Witaszek.
- Jak się czujesz? – zapytała
niebieskooka.
- Całkiem nieźle – wzruszyła
ramionami Inga. – W poniedziałek jedziemy normalnie na zajęcia. Opowiadaj co
się działo przez ten tydzień.
Uśmiech mimowolnie pojawił się na
twarzy młodej matki, wywołując ogromną ciekawość brązowookiej. Szarek dokładnie
opisała swojej przyjaciółce czwartkowe zdarzenie: jej stres przed spotkaniem z
środkowym, postanowienie, iż jak najszybciej opuści jego towarzystwo i
zaczepianie przez nieznajomego.
- O matko – jęknęła blondynka. –
Musiałaś być przerażona.
- I byłam – skinęła głową. –
Naprawdę, ja niemal się tam rozpłakałam.
Ilona przeszła do swojej ulubionej
części. Wyjaśniła dziewczynie jak Łukasz ją obronił, przytulił, cierpliwie
czekał aż się uspokoi, a później odprowadził do domu.
- To było takie… - niebieskooka
zamilkła w poszukiwaniu właściwego słowa. – Ojeju, nawet nie wiem jak to
nazwać. Takie fajne.
Inga nie mogła uwierzyć, że widzi
swoją przyjaciółkę w takim nastroju. Po raz pierwszy w przeciągu ich
kilkuletniej znajomości dziewczyna promieniowała radością. Humor młodej matki
udzielił się jej samej.
- Cieszę się – uśmiechnęła się do
niej serdecznie. – Aż miło na ciebie patrzeć. I zobacz, Wiśnia dał ci dowód, że
możesz mu zaufać. On cię uszczęśliwia.
- Wczoraj Lili mówiła, że on
przejął się tą sytuacją. Podobno wkurzał się na tego faceta i dziękował sam
sobie, że przyszedł na dworzec – dodała.
- No widzisz, i jeszcze się o
ciebie troszczy!
- O ile Lili nie skłamałaby. Nie w
takiej sprawie. Już nie wymyślaj swoich bzdurnych teorii spiskowych – fuknęła
Witaszek.
Niebieskooka przemilczała atak
blondynki.
- A właśnie! – odezwała się,
przypominając sobie coś. – Powiesz mi w końcu czemu obraziłaś się na Antka?
Córka prawników zrobiła zaciętą
minę.
- Bo jest idiotą! Nie chcę o nim
gadać.
Tym razem to Szarek się
zirytowała.
- A ty egoistką – warknęła.
- Słucham?!
- Jesteś egoistką – powtórzyła
zdenerwowana. – Ty zawsze chcesz wszystko wiedzieć i wtrącasz się w każdą
sprawę. Wiercisz mi dziurę w brzuchu, kiedy masz choćby cień podejrzeń, że coś
przed tobą ukrywam. A teraz, gdy sytuacja się odwróciła, do niczego się nie
przyznajesz. To trochę niesprawiedliwe.
Brązowooka milczała przez chwilę,
myśląc nad usłyszanymi właśnie zdaniami. Płynąca z nich logika sprawiła, że poczuła wyrzuty
sumienia.
- Masz rację – przyznała. –
Przepraszam. Chodzi o to, że w niedzielę, kiedy poszłaś się przebrać w swoje
rzeczy, Rouzier… On mnie pocałował.
Ilona otworzyła usta ze zdziwienia.
- Nie rób takich min. Ten idiota
specjalnie zaplanował, żeby móc mnie teraz poniżać, wypominać i wyśmiewać się
ze mnie. Dla niego to kolejna okazja do tego, aby mi wbić szpilę.
- A ty odwzajemniłaś ten
pocałunek?
- Raczej trudno go nie odwzajemnić
– burknęła Inga. – A poza tym, zaskoczył mnie.
- On jakoś ci to skomentował?
- Nie, bo nie dałam mu okazji.
Opierdoliłam go z góry na dół i odeszłam zanim zdążył zareagować.
- Nie wydaje ci się, ze trochę
przesadziłaś?
- Nie – powiedziała twardo.
***
Leniwe niedzielne popołudnie
przerwał dzwonek do drzwi. Wiśniewska ubrana w szary dres podniosła się z
kanapy, będąc pewną, że to jej brat zapomniał jakichś rzeczy na trening.
<STRÓJ> W progu jednak nie stał Łukasz, ale Roksana.
- Cześć – przywitała brunetka,
która miała na sobie dżinsy, jasnoniebieską koszulkę oraz ciemnoszarą narzutkę.
<STRÓJ> - Możemy porozmawiać?
- Jasne – zgodziła się nieco
zdziwiona Lili. – Stało się coś?
- Tak. Chyba mam już dosyć życia w
kłamstwie.
Uprzedzając Wasze pytania - tak, musiałam przerwać w takim momencie :D Postresujcie się przez tydzień i pomyślcie, że to nic w porównaniu z reakcją Lili. Do rozmowy Ilony i Ingi jeszcze wrócę, ale musiałam ją zawiesić, bo zależało mi, aby zakończyć rozdział w taki sposób, w jaki to zrobiłam :)
No i zapraszam Was na moją nową podstronę o mnie, którą możecie znaleźć na górnym pasku. Gdybyście chcieli się czegoś o mnie dowiedzieć, to tam jest spora dawka informacji :P (ok, i tak wiem, że nikt tam nie wejdzie) Wszystkie linki blogów, które czytam też zostały przeniesione na tamtą stronę :)