Lili wręcz nie mogła doczekać się
weekendu. Kiedy tydzień temu, po tym felernym ognisku, wymyśliła sobie, że
brunetowi może na niej zależeć, nie umiała się uspokoić. Wciąż myślała o
Bartmanie; niekoniecznie w kategorii przyjaciela. Raczej wyobrażała go sobie
jako zapobiegającego o jej względy chłopaka. Była na siebie zła, że myśli w ten
sposób, ale nie umiała tego powstrzymać. Jedynie bieganie pozwalało zapomnieć o
całym tym absurdzie. Mogła się założyć, że schudła przynajmniej ze trzy
kilogramy. Na dodatek musiała się ukrywać przed bratem, który na pewno zacząłby
coś podejrzewać, widząc jej nagły wzrost aktywności. Jedyny plus minionych dni
to fakt, iż udało się jej uniknąć spotkania z atakującym. Wolała najpierw
doprowadzić swoją psychikę do porządku, a dopiero potem spojrzeć mu w twarz.
Sobota była upragnionym dniem nie
tylko dlatego, że oznaczała odpoczynek od studiów. Wiśniewska razem ze swoimi
koleżankami umówiła się na imprezę. Propozycja wyszła od Ingi, ale zielonooka
zgodziła się bez wahania. Jako, że wszystkie trzy chciały pooglądać wyjazdowy
mecz Zaksy ze Skrą Bełchatów, ustaliły, że zobaczą się dopiero o osiemnastej.
Ich plan obejmował najpierw mini-domówkę u córki prawników, a następnie wyjście
do klubu.
Dziewczyna częściowo przyszykowała
się, siedząc przed telewizorem. Po bardzo emocjonującej grze, drużyna z
Kędzierzyna pokonała gospodarzy w tie-breaku. Blondynka nie miała wątpliwości,
że pierwsze pół godziny poświęcą z Iloną i Ingą na dokładną analizę meczu.
Lili przebrała się w szare szorty
oraz jasną bluzkę w kwiatki. Dobrała do stroju złotą biżuterię. <STRÓJ>
Kilka minut później wyszła z mieszkania, kierując się w stronę przystanku.
Kiedy przyjechał autobus, wysiadła
z niego brunetka mająca na sobie czarne spodnie, top w tym samym kolorze i
niebieską narzutkę. <STRÓJ> W ręce trzymała torbę z logo jednego ze
sklepów odzieżowych. Zrobiła spłoszoną minę, gdy zobaczyła Wiśniewską.
- Cześć Roksana – przywitała się
beztrosko zielonooka. – Pogadałabym, ale sama się spieszę.
- Spoko – uśmiechnęła się. – Miłej
imprezy!
Dziewczyna zajęła miejsce przy
oknie, machając koleżance na pożegnanie. Dopiero gdy pojazd ruszył, Lili
zmarszczyła brwi. Dlaczego Roksana
wybrała się na zakupy zamiast oglądać mecz?, zadała sobie pytanie.
***
Ilona patrzyła na swoje odbicie w
lustrze ze skrzywioną miną. Od samego początku nie podobał się jej ten pomysł i
nie wiedziała jakim cudem przyjaciółka zdołała ją namówić na imprezę. Gdyby to
jeszcze miała być domówka: wypiłyby co nieco i wróciły do siebie. Dziewczyna w
gruncie rzeczy bardzo lubiła takie spotkania. Ale dyskoteki?... Miejsce, gdzie
roi się od napalonych facetów, myślących, że mogą wszystko tylko dlatego, że
uczestniczki są pod wpływem alkoholu. Dla blondynki było to ucieleśnienie zła.
Dała się przekonać i już żałowała.
Na dodatek zgodziła się, żeby Inga przygotowała ją do tej imprezy. W efekcie,
Szarek miała na sobie białą sukienkę sięgającą do połowy uda oraz zamszowe buty
z naszytymi kwiatkami. <STRÓJ>
- No nie wiem… Nie czuję się w tym
dobrze – przyznała.
- Ale wyglądasz zajebiscie! –
stwierdziła Inga. – Wiśnia by oszalał, gdyby cię teraz zobaczył.
- Tylko, że nie zobaczy –
powiedziała sucho niebieskooka. – W ogóle, co on ma z tym wspólnego?
Ilona uważnie spojrzała na
przyjaciółkę i ciężko westchnęła. W zasadzie nietrudno się domyślić do czego
zmierzała Witaszek. Dziewczyna po raz kolejny chciała ją przekonać, żeby dała
mu szansę. Rzekomo, są sobie bardzo bliscy, bo oboje musieli się usamodzielnić
w wieku nastu lat. Blondynka miała serdecznie dość tej propagandy.
- Świetnie – warknęła. – Skoro
idziemy tym tropem, to może ty powinnaś być z Antkiem? Przecież mówiłaś, że
wszyscy stwierdzili, że jesteście uroczą parą.
- Pff, na pewno nie!
- Więc ja z… - Szarek zająknęła
się, lecz szybko przywołała się do porządku – Wiśnią też na pewno nie! Koniec
tematu.
Brązowooka popatrzyła na nią w
milczeniu. Przypomniała sobie słowa swojej mamy – im bardziej będzie starała
się zmienić Iloną, tym większą poniesie porażkę. Chyba rzeczywiście powinna
trochę przystopować.
- Masz rację. Przepraszam. A
wracając do tej sukienki… naprawdę powinnaś w niej zostać. W klubie będzie
gorąco, wiem coś o tym.
- Mam wrażenie, że jestem naga –
poskarżyła się.
Córka prawników parsknęła
śmiechem, wskazując na siebie. Była ubrana w szorty w morskim kolorze oraz
białą bluzkę z rękawami sięgającymi łokci i związaną na wysokości pępka.
<STRÓJ>
- To co ja mam powiedzieć? – uśmiechnęła
się. – Ilona, wszystko będzie dobrze – położyła rękę na ramieniu przyjaciółki.
– Pójdziemy tam i będziemy się dobrze bawić.
***
Lili czuła szumiące jej w głowie
procenty. Podobnie jak jej koleżanki znadowała się w stanie lekkiego upojenia
alkoholowego. Pewnie dlatego wpadła na genialny (a przynajmniej tak się jej
wydawało)
Musiała z kimś porozmawiać o
swojej sytuacji. Potrzebowała rady, a skoro nie mogła zwierzyć się nikomu z
siatkarskiego środowiska, pozostały jej jedynie dziewczyny. Co prawda miął
jeszcze całe grono bardziej lub mniej zaufanych koleżanek we Włodawie, ale
rozmowa na odległość niekoniecznie byłaby pomocna. Poza tym, nie chciała
usłyszeć „a nie mówiłam?”. Znajome z rodzinnej miejscowości zawsze bowiem
dziwiły się Wiśniewskiej, że nie dostrzega urody swojego przyjaciela. Oczywiście,
te zarzuty padały w formie żartów, lecz zielonooka nie chciała przyznać się do
błędu. Zwłaszcza t a k i e g o błędu.
Indzie i Ilonie mogła wszystko opowiedzieć.
One miały czyste, obiektywne spojrzenie. Wystarczy tylko zmienić kilka
szczegółów…
- W ogóle, mojej koleżance
odwaliło – odezwała się blondynka.
- Czemu? – zainteresowała się
Szarek.
- Ona ma przyjaciela – zaczęła mówić
zielonooka. – Naprawdę dobrego, oddanego przyjaciela. Nigdy nic między nimi nie
było, jedynie czysta koleżeńskość. Aż do sierpnia. Wtedy byli na jakiejś
imprezie. Upili się i pocałowali.
- O kurwa – przeklęła Inga. – No to
chyba to nie do końca jest przyjaźń.
- No właśnie, oni się pocałowali,
żeby sobie udowodnić, że nic więcej ich nie łączy. Oni wierzyli, że ten
pocałunek nic nie zmieni, bo ich przyjaźń jest „czysta” – dziewczyna zrobiła w
powietrzu znak cudzysłowu.
- Pewnie stało się wręcz
przeciwnie – domyśliła się Ilona.
- Trudno powiedzieć. On się
zachowuje jakby niczego nie pamiętał. Normalnie się dogaduje ze swoją
dziewczyną i…
- Czekaj, to on kogoś ma? –
zdziwiła się córka prawników. – Niezły kocioł. A co z tą twoją koleżanką?
- Z nią jest gorzej. Ona nadal
uważa go za swojego przyjaciela, ale jednocześnie traktuje go inaczej. Czuje się
dziwnie, gdy patrzy mu w oczy, a jakieś zwykłe gesty, które wcześniej nie robiły
na niej wrażenie, teraz sprawiają, że serce bije jej szybciej.
- A jaka jest sytuacja między
twoją koleżanką a dziewczyną jej przyjaciela? – spytała niebieskooka.
- One się zawsze dogadywały. Teraz
też, ale ona cały czas się boi, że ta dziewczyna pozna prawdę.
- No nie dziwię się – skomentowała
Ilona.
- I jest jeszcze taka kwestia, że
ona jest zirytowana, gdy widzi ich razem.
- Zazdrosna jest – wzruszyła ramionami
Witaszek.
- A najgorsze jest to, że ona
ostatnio sobie coś ubzdurała. Wymyśliła, że jemu na niej zależy. I to tylko
dlatego, ze powiedział jakiś dwuznaczny tekst, choć jestem pewna, że nie miał
nic takiego na myśli. Ją totalnie powaliło, bo nie może przestać o tym myśleć. Nie
umiem jej tego absurdu wybić z głowy. Nie wiem co się z nią stało.
- Przecież to oczywiste –
prychnęła brązowooka. – Zakochała się.
Lili zaniemówiła na chwilę,
powalona prostotą wyciągniętego przez blondynkę wniosku. Teoretycznie wszystko
się zgadzało, praktycznie jednak nie chciała dopuścić do siebie tej informacji.
To nie mogła być prawda! Nie kochała Zbyszka. Lubiła go, tylko tyle.
Nie wyobrażała sobie Bartmana w
innej roli niż obecna. Cokolwiek się z nią działo, na pewno nie zakochała się w
siatkarzu. Przecież to droga nieustannych cierpień. Nie chciała na nią
wstępować.
- Jesteś pewna, że nie ma dla nich
żadnej szansy? – odezwała się Szarek. – Ktoś mi kiedyś mówił, że to jak
człowiek zachowuje się po alkoholu odzwierciedla jego prawdziwą naturę. Może on
rzeczywiście coś do niej czuje?
Dziś będzie krótko. Chciałabym Was życzyć wesołych świąt. Bez śniegu (bo wyobraźcie sobie, że u mnie dzisiaj spadł o.O), spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze :) Niech ta wiosna już do nas przyjdzie!