piątek, 27 września 2013

38. Pogodzenie




Wtorkowe zajęcia z prawoznawstwa zostały odwołane ze względu na konferencję, w której brał udział profesor. Indze jednak ten wolny dzień był bardzo potrzebny. Musiała załatwić dwie sprawy.
Pierwsza z nich to świąteczne zakupy. Mikołajki przypadały już za dwa dni, a ona wciąż nie miała żadnego upominku dla Natki. Każdego roku kupowała jej prezenty nie tylko z okazji szóstego grudnia, ale również świąt Bożego Narodzenia czy urodzin. Uwielbiała córkę swojej przyjaciółki i kochała jak własną siostrę, której nigdy nie miała.
Dziewczyna ubrała się w czarne legginsy, szarą tunikę i płaszczyk w tym samym kolorze. <STRÓJ> Włócząc się po galerii Odrzańskie Ogrody, miała nadzieję, że sklepowe witryny ją zainspirują. Nie chciała dawać pięciolatce kolejnego pluszaka czy czegoś w tym stylu.
Ostatecznie blondynka znalazła się w Empiku. Znając słabość Natalii do kolorowanek, wycinanek i bajek, postanowiła rozejrzeć się w księgarni. Kiedy szła już do kast z kilkoma książeczkami, zauważyła Antonina Rouziera buszującego w dziale z muzyką.
Z zaskoczeniem uświadomiła sobie, że ucieszyła się na jego widok. Naprawdę była zadowolona, że go spotkała. To dziwne, biorąc pod uwagę, że po ich ostatnim spotkaniu nawet nie raczyła się z nim normalnie pożegnać. Wtedy jednak zaślepiała ją złość. Dzisiaj, po przemyśleniu całej tej sytuacji z pocałunkiem, czuła lekkie wyrzuty sumienia. Wiedziała, że przesadziła, ale zdawała sobie też sprawę, że nie może już zmienić przeszłości. Miała wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Podeszła do siatkarza.
- Cześć – przywitała się nieco niepewnie.
Chłopak popatrzył się na nią nieco zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się. Inga nie dostrzegła w tym geście nic ironicznego ani cwaniackiego. Chyba po raz pierwszy w trakcie całej ich znajomości brunet posłał jej szczery, sympatyczny uśmiech. W identyczny sposób wyrażał swoją radość na boisku, gdy udało mu się zdobyć punkt.
- Cześć – powiedział. – Już wyzdrowiałaś? Ilona mówiła, że jesteś przeziębiona.
- Czuję się już dobrze. A ty nie powinieneś być na treningu?
Francuz pokręcił głową.
- Dopiero za godzinę. A ty nie powinnaś być na zajęciach?
- Odwołał nam i mam dziś wolne.
Dalej rozmowa potoczyła się już sama. Witaszek wytłumaczyła chłopakowi, że przyjechała kupić Natce prezent na Mikołajki. Anto też robił świąteczne zakupy i właśnie wybierał płytę dla swojej siostry, która była miłośniczką muzyki. Kiedy atakujący zaproponował, żeby resztę czasu spędzili razem, dziewczyna zgodziła się bez wahania.
W ich dialogu zabrakło wzajemnych docinek oraz uszczypliwości. Córka prawników powstrzymywała się od tych komentarzy, bo wciąż było jej trochę głupio w towarzystwie Rouziera. Chyba zawsze tak jest po nieplanowanym pocałunku. Brunet również nie starał się sprowadzić ich pogawędki na zwykłe tory. Między tą dwójką dało się wyczuć lekkie napięcie. Mimo to ani na moment nie zapadała cisza. Brązowooką zaskakiwała ta sytuacja. Do tej myślała, że nie potrafi normalnie rozmawiać z chłopakiem. Że przez ich charaktery na zawsze będą się tylko i wyłącznie przekomarzać. Dzisiejsze spotkanie modyfikowało jednak te poglądy. Umieli ze sobą toczyć dialog pozbawiony sarkazmu. W zasadzie całkiem nieźle im to wychodziło.
***
Antonin też się ucieszył, gdy zobaczył córkę prawników. Chyba nawet bardziej niż ona. Szczerze mówiąc, od kiedy ją pocałował, żałował tego czynu.
Mógł się domyślić, że Inga nie puści mu tego płazem. Dziewczyna była zbyt ekspresyjna, żeby tak po prostu przejść naj tym wszystkim do porządku dziennego. On sam powinien się powstrzymać. Co prawda, bardzo chciał ją pocałować, lecz jednocześnie jeszcze bardziej chciał mieć z nią kontakt. Do tej pory był pewien, że nieodwrotnie go utracił. W zasadzie wcale by go to nie zdziwiło.
Na szczęście jednak blondynka się do niego odezwała, choć była nieco wycofana i zachowywała się tak… sztywno. Tak jakby dawała mu do zrozumienia, że zbytnio się spoufalił i teraz będzie podchodziła do niego z rezerwą. Mógł mieć jedynie nadzieję, że ich stosunki się powoli naprawią. Lubił tamtą zadziorną Witaszek. Oczywiście blondynka, która rozmawiała z nim bez cienia złośliwości też była fajna, ale… Odnosił wrażenie, że coś jest nie tak. Na razie postanowił jednak dostosować się do niej.
***
Z przypadkowego spotkania z Francuzem płynęła jeszcze jedna korzyść. Oprócz tego, że się z nim pogodziła (na swój pokraczny sposób), zyskała też wiedzę na temat treningów kędzierzyńskiej drużyny. Mogła odwiedzić Lili bez obaw, że wpadnie na jej brata. Musiała porozmawiać z koleżanką w cztery oczy, bez obaw, że ktoś przypadkowo ich usłyszy. A już zwłaszcza Łukasz.
Wiśniewska ubrana w szare, dresowe spodnie z nadrukiem, różowy top oraz bladozłoty sweterek była ewidentnie zaskoczona wizytą blondynki. <STRÓJ>
- Inga? Stało się coś? – spytała zdezorientowana.
- Możemy pogadać?
Przez moment zielonooka miała wrażenie, że cofnęła się w czasie. Zaledwie dwa dni temu wymieniała z Roksaną podobne pytania. Wtedy jednak nie tylko dziwiła się taką niezapowiedzianą wizytą, ale również stresowała.
Kilka minut później dziewczyny rozsiadły się w pokoju siostry siatkarza. Zgodnie z przewidywaniami Ingi, blondyn znajdował się aktualnie na hali Azoty.
- Posłuchaj… - odezwała się niepewnie Witaszek. – Ja chciałam cię przeprosić za wczoraj. To co mówiłyśmy z Iloną o Wiśni i Antku było przesadą. Głupio, że tak wyszło. Na pewno teraz myślisz, że obie jesteśmy manipulatkami i dwulicowymi sukami, ale…
- Przestań! – przerwała jej blondynka. – Wcale tak nie pomyślałam!
- Ale zdenerwowałaś się. Miałaś do tego pełne prawo. Tylko, że my takie nie jesteśmy. A już zwłaszcza Ilona. Ta wczorajsza dyskusja wymknęła się nam spod kontroli.
- Inga, ja nie jestem na was zła – zapewniła zielonooka. – Co prawda zirytowałam się, bo to naprawdę nagle zaczęło wyglądać tak jakbyście prowadziły jakieś gierki i próbowały zmusić siebie nawzajem do czegoś na co kompletnie nie macie ochoty. A ja nie chcę żebyście robiły coś z przymusu. Tym bardziej, że mogłybyście kogoś zranić, a do tego nie dopuszczę.
- Nie rozumiesz. Ja wiem, że pseudozakład był zły. Tylko, że… ty nie znasz Ilony tak długo jak ja. Ona jest chorobliwie nieśmiała i czasami po prostu trzeba ją do czegoś zmusić, bo sama nigdy nie zrobi pierwszego kroku. Założę się, że gdyby poszła z twoim bratem na to wesele, byłaby przeszczęśliwa. A jednocześnie będzie się przed tym wzbraniać i uciekać, bo taka właśnie jest. Nie umiesz sobie wyobrazić jak nieśmiałość zatruwa jej życie.
- Dlatego próbowałaś ją zmusić do tego wesela – domyśliła się Wiśniewska. – Bo wiedziałaś, że tak w głębi duszy ona tego chce, lecz będzie udawać, że wcale nie.
- Dokładnie. A Ilona wyciągnęła sprawę z Antkiem, żebym przestała wiercić jej dziurę w brzuchu.
- No dobra, teraz rozumiem. Choć wydaje mi się, że będąc taką natrętną wcale jej nie pomagasz. Założę się, że ona ma serdecznie dosyć takich szantaży. Nie boisz się, że w którymś momencie ona powie stop i tym samym zamknie się na wszystkich? Ilona ostatnio coraz częściej się z tobą kłóci. Może to znak, żeby trochę przyhamować?
- Nie – powiedziała córka prawników z niezachwianą pewnością siebie.
***
Blondyn wpadł do swojego mieszkania niczym burza. Lili, która kilkanaście minut wcześniej pożegnała się ze swoją koleżanką, popatrzyła na środkowego zdezorientowana.
- Zibi mi się przyznał, że Roksana z nim zerwała. 

 Spuśćmy na te Mistrzostwa zasłonę milczenia ;-;

piątek, 20 września 2013

37. Wagary




- A może odpuścimy sobie zajęcia i pójdziemy na jakąś kawę albo coś w tym stylu? – zaproponowała Inga, wjeżdżając na parking niedaleko uniwersytetu. – Mam wrażenie, że temat Roksany nie został jeszcze wyczerpany.
Blondynka popatrzyły na koleżankę z mieszaniną zdziwienia oraz rozbawienia. Szybko jednak zgodziły się na jej pomysł i po kilku minutach siedziały już w jednej z opolskich kawiarni.
- Kiedy ona z nim zerwie? – zapytała córka prawników.
- Nie wiem – wzruszyła ramionami Wiśniewska. – Ale raczej szybko. Kiedy wczoraj się żegnałyśmy, miałam wrażenie, że jestem na pogrzebie. Może to dla was śmieszne, lecz ja lubię Roksanę. A wczoraj rozmawiałyśmy tak jakby to było nasze ostatnie spotkanie.
- Bo pewnie tak jest – wtrąciła brązowooka.
- Smutno mi z tego powodu. To tak jakbym straciła przyjaciółkę.
- Rozumiem co masz na myśli – odezwała się Ilona. – Tylko, że naprawdę nie możesz się aż tak zadręczać. Inga w jednym miała rację: skoro Roksana nie kocha Zibiego, to ten związek musi się wcześniej czy później rozpaść. Nie obwiniaj się, że to przez ciebie oni ze sobą zerwą, bo to nie jest twoja wina.
- Może masz rację, ale i tak mi głupio. I nadal czuję się jak egoistka.
- Każdy z nas jest w większym lub mniejszym stopniu egoistą. To normalne, że w pierwszej kolejności myślisz o sobie, a dopiero później o innych. Ja na pewno nie będę cię oceniać, bo wiem, że w niektórych sytuacjach liczę się tylko ja i moje uczucia, a innych mam gdzieś – powiedziała Szarek. – Po prostu u niektórych ten egoizm jest większy niż u pozostałych, ale to nie znaczy, że istnieje ktoś w stu procentach empatyczny.
- Zgadzam się z Iloną – stwierdziła córka prawników.
- Dzięki – uśmiechnęła się zielonooka. – Jest jeszcze jedna kwestia. Nie wiem czy nazwać to egoizmem, czy problematyczną ciekawostką.
- O co chodzi?
- O wesele Marcina i Hani – wyjaśniła Lili. – Oni biorą ślub dwudziestego ósmego grudnia.
- Mówisz o Możdżonku?
- Tak. Łukasz i Zibi są zaproszeni. Do tej pory myślałam, że ja po prostu pójdę z bratem, a Zibi z Roksaną, ale w obecnej sytuacji…
- Wolałabyś pójść ze Zbyszkiem, lecz nie chcesz wystawić Łukasza – dopowiedziała niebieskooka.
Wiśniewska skinęła głową.
- No proszę cię! – prychnęła Inga. – To chyba nie jest kłopot. Ty idziesz z Zibim – wskazała na siostrę siatkarza – a Wiśnia weźmie Ilonę.
Młoda matka posłała przyjaciółce piorunujące spojrzenie. Co prawda wygadała się przed Lili o uczuciach żywionych do jej brata, co nie znaczyło jednak, że Witaszek może sobie tak beztrosko rzucać komentarzami dotyczącymi ich dwójki. Zwłaszcza, że dziewczyna wypowiadała je w takim tonie jakby środkowy odwzajemniał jej miłość, a przecież nie mogła być tego pewna.
Wiśniewska natomiast ożywiła się. Jak dla niej pomysł był strzałem w dziesiątkę i nie chodziło jej jedynie o siebie. Owszem, część dotycząca jej oraz Zbyszka bardzo się jej podobała, ale Ilona z Łukaszem… Blondynka nie wątpiła, że brat nie miałby nic przeciwko takiej partnerce. No i może dzięki temu weselu udałoby się im do siebie zbliżyć, bo trzeba przyznać, że Szarek nie jest dziewczyną, którą zdobywa się ot tak, przez kilka głupich komplementów, słodkich uśmiechów i skradzionych przypadkowo pocałunków. Zanim jednak zdążyła wyrazić swoje poparcie dla tej propozycji, odezwała się niebieskooka.
- Jasne, pójdę z Wiśnią – warknęła. – Pod warunkiem, że ty pójdziesz z Antkiem.
Źrenice Lili rozszerzyły się.
- Co za cudowny dzień! – wtrąciła rozbawiona. – Najpierw dowiaduję się, że Ilona kocha Łukasza, a teraz, że Inga Antka.
- Nieprawda! – zaprzeczyła Witaszek. Nie kocham go. Ilona próbuje być chamska, ale jej nie wychodzi.
- Nie – odpowiedziała spokojnie młoda matka. – To tobie nie wychodzi ocenianie własnych uczuć.
- Chyba sama wiem najlepiej co czuję – odparowała.
- Albo i nie.
Brązowooka tylko gniewnie prychnęła, kończąc temat. Nie mogła uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Ilona zachowywała się jak nie Ilona. Przez ostatnie trzy dni zrobiła jej więcej wyrzutów i wygarnęła więcej błędów niż przez całe pięć lat ich przyjaźni. Nie wiedziała czy to ta szalona niedziela ją tak rozjudziła czy chodziło o coś innego, ale momentami naprawdę czuła się zaszczuta. W życiu nie pomyślałaby, że Szarek zapędzi ją w kozi róg. Choć z tym ostatnim pomysłem akurat nie miała zamiaru się zgodzić. To jakiś absurd, nie kochała przecież Rouziera!
- Wiecie, Anto w sumie jest zaproszony na to wesele – odezwała się nieśmiało siostra siatkarza. – I chyba nie ma kogo ze sobą zabrać.
- To co, umowa stoi? – uśmiechnęła się niebieskooka.
- Czy mój brat jest stawką jakiegoś zakładu? – zapytała Lili.
Obie dziewczyny spojrzały na nią spłoszone. Wiśniewska nieco się zirytowała. Ta rozmowa zmierzała w złym kierunku. Oczywiście zależało jej na szczęściu Łukasza, ale nie w taki sposób. Jeśli Ilona miała z nim pójść tylko dlatego, że została do tego zmuszona przez dziwaczne gierki z Witaszek, to może lepiej, żeby została w domu. Tym bardziej, że zaczęły wciągać w to Antka. Blondynkom nie chodziło o uczucia, tylko o chęć dokuczenia sobie nawzajem.
- Posłuchajcie, chyba trochę za bardzo się przejęłyście. Ja naprawdę chętnie pójdę na to wesele z Łukaszem. Może to nawet lepiej. To, że Zibi nie jest z Roksaną, wcale nie oznacza, że teraz zakocha się we mnie. Jeśli będę się bawić z bratem, przynajmniej będę mieć dobry humor i nie będę musiała udawać, że tylko się z Zibim przyjaźnię. Więc serio – Wiśniewska popatrzyła na Ilonę – nie czuj się do niczego zmuszona.
***
Kiedy poniedziałkowego wieczoru Lili odebrała telefon od przyjaciela z prośbą o spotkanie, doskonale wiedziała o czym będą rozmawiać. Dziewczyna ubrana w szare leginsy, czarną bluzkę oraz skórzaną kurtkę w tym samym kolorze, nerwowo przestępowała z nogi na nogę. <STRÓJ> Czekała na atakującego przed swoim blokiem nieco zestresowana. Choć mogła się spodziewać, że chłopak chce jej powiedzieć o zerwaniu z Roksaną, to nie miała pojęcia czy brunetka przyznała, że to z Wiśniewską uzgodniła swoją decyzję.
Blondynka podeszła do Zbyszka, gdy tylko wyłonił się on zza zakrętu. Tradycyjnie przytulili się na przywitanie i ruszyli na spacer uliczkami osiedla.
Początkowo Bartman nawet nie zbliżał się do tematu swojej ukochanej. Dyskutowali o wszystkim, ale nie o niej. Lili nie chciała sama pytać o dziewczynę. Nie tylko dlatego, że sama maczała palce w ich rozstaniu, lecz również przez samego sportowca. Dobrze znała przyjaciela i wiedziała, że on sam musi wybrać odpowiedni moment. Sam musiał dojrzeć do tego, aby podzielić się z nią tą wiadomością.
Stało się dokładnie tak jak przewidywała. Minęło ponad pół godziny, kiedy brunet przyznał się do tego, z czego już doskonale zdawała sobie sprawę.
- Roksana ze mną zerwała i wyprowadziła się z mieszkania – powiedział głosem, z którego nie potrafiła odczytać żadnych emocji.
- Zibi… - dotknęła jego ramienia. – Przykro mi.
Naprawdę było jej przykro.
- Nie chcę o tym gadać – uciął krótko chłopak. – Powiedziałem ci, bo powinnaś wiedzieć, ale nie chcę o tym gadać.
Blondynka popatrzyła na jego twarz. Miał zaciętą minę, a jej samej nagle zebrało się na płacz. Oczywiście powstrzymała łzy, lecz serce rozpadło się jej na pół. Jak bardzo musiał cierpieć, skoro nawet nie pozwolił na rozmowę o tym, co się stało? Nie potrafiła sobie wyobrazić jego uczuć i strasznie mu współczuła. Gdyby tylko mogła go pocieszyć… Pomyślała, że wolałaby żyć ze swoją niespełnioną miłością do przyjaciela niż widzieć do w takiej rozsypce. 

Tak wiem, że wszystkie czekałyście na konfrontację Roksany i Zbyszka, ale nic z tego. Muszę mieć trochę swoich tajemnic :P Poza tym Lili trochę wymknęła mi się spod kontroli przy tej rozmowie o weselu, ale spokojnie, wszystko wyprostuję i przywrócę ją do porządku.
Chcę Was też zaprosić na moje drugie opowiadanie, <TUTAJ>. To będzie coś znacznie krótszego i nie tak wielowątkowego jak Być obojętną, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Pragnę tylko uprzedzić, że to nie jest blog o dalszych Roksany. Główną bohaterkę na NZS gra co prawda ta sama modelka, ale są to dwie różne osoby.

piątek, 13 września 2013

36. Rozterki




Rozmowę ze swoją przyjaciółką Inga zepchnęła w najdalsze zakamarki swojego umysły. Odgrodziła się od niej murem na całe dwadzieścia cztery godziny. A nawet trochę więcej. Dopiero, kiedy w niedzielę położyła się do łóżka, ubrana w bladofioletowe spodnie w podłużne paski oraz różową koszulkę, postanowiła w końcu zmierzyć się z jej słowami. <STRÓJ>
Ilona znowu spytała co zaszło między nią a Rouzierem we Wrocławiu. Córka prawników znowu ją spławiła, ale tym razem niebieskooka nie ustąpiła tak łatwo. Wytknęła jej, ze jest egoistką, co w zasadzie nie mijało się aż tak bardzo z prawdą. Wiedziona poczuciem winy, wyznała blondynce, że pocałowali się. Wyjaśniła, że jest na niego wściekła, bo zrobił to wyłącznie dlatego, aby ją poniżyć i mieć kolejny powód do wyśmiewania się. Szarek jednak miała inną teorię na ten temat. Teorię, która wywróciła tok myślenia brązowookiej do góry nogami i która – co gorsza – była poparta mocnymi dowodami.
Według młodej matki motywacje Francuza całkowicie różniły się od tych przypisywanych mu przez Ingę. Dziewczyna twierdziła, ze Witaszek bezpodstawnie oskarżyła atakującego. Od razu po pocałunku naskoczyła na bruneta i odeszła od niego, nie czekając nawet na jego reakcję, a później do nikogo się nie odzywała. Gdyby Anto chciał się z niej naśmiewać, zrobiłby to od razu. Wybuch jej złości mógł go co najwyżej rozśmieszyć i być pretekstem do kolejnej fali ironicznych komentarzy. Tymczasem chłopak milczał jakby zależało mu, by nie denerwować jej jeszcze bardziej. A kiedy wczoraj po meczu wpadł na niebieskooką, wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił, gdy padło imię córki prawników. „To nie była reakcja człowieka, który pocałował tylko po to, żeby się później z tego nabijać”, stwierdziła przyjaciółka. „On nawet nie pozwolił mi cię pozdrowić od niego. O czymkolwiek to miało świadczyć, to na pewno nie o tym, że zrobił to dla zabawy”.
Inga musiała przyznać blondynce rację. Wątpiła, że Szarek ją okłamała i wymyśliła sobie tą rozmowę. A skoro tak, to należało zmodyfikować niektóre poglądy.
Antek nie pocałował jej po to, żeby się z niej nabijać. Dlaczego więc to zrobił? Do głowy przyszła jej jedna odpowiedź, ale była ona tak absurdalna i niedorzeczna, że z miejsca ją odrzuciła. Po chwili wymyśliła jednak coś innego – coś znacznie łatwiejszego do zaakceptowania.
Po prostu się mu podobała. Podobała mu się, a jako że Francuz jest zbyt pewny siebie, postanowił ją pocałować. Może miał taką zachciankę, a może marzył o tym od jakiegoś czasu. Tak czy inaczej, skończyło się na tym, że wykorzystał okazję.
No i trudno. Było, minęło i nigdy więcej się nie powtórzy. Pocieszona tą myślą, brązowooka przewróciła się na drugi bok, aby po kilku minutach zapaść w spokojny sen.
***
Na poniedziałkowe zajęcia z łaciny dziewczyny udały się w komplecie. Wiśniewska miała na sobie dżinsy oraz sweterek z długim rękawem.<STRÓJ> Ilona ubrała się w dżinsy, ciemnoszary top i długi, brązowy sweter. <STRÓJ> Ostatnia z blondynek założyła natomiast ciemne dżinsy oraz jasnobrązową bluzkę zapinaną na guziki. <STRÓJ>
- Wczoraj przeżyłam najbardziej zwariowany dzień w życiu – wyznała Lili, od razu po przywitaniu z koleżankami.
- Co się stało? – zainteresowała się niebieskooka.
- Odwiedziła mnie Roksana. I powiedziała, że musi ze mną porozmawiać, bo – cytuję – chyba ma już dość życia w kłamstwie.
Na twarzach obu dziewczyn malowało się zaskoczenie zmieszane z niepokojem.
- Moja mina musiała wyglądać sto razy gorzej niż wasza – stwierdziła siostra siatkarza. – Byłam przerażona, zestresowana i zdenerwowana.
- Jak ona się dowiedziała o tym pocałunku? – zapytała Inga.
Opowieść zielonookiej trwała prawie pół godziny. Blondynka krok po kroku opisywała rozwój niedzielnej rozmowy ze swoją przyjaciółką. Szczegółowo wyjaśniła sytuację w jakiej się ona znalazła i tłumaczyła dlaczego zgubiła miłość do Bartmana.
- To trochę smutne – skomentowała Ilona. – To znaczy, nie zrozum mnie źle! Cieszę się, że masz teraz lepszy dostęp do Zibiego i trzymam za was kciuki, ale… Roksana z nim była cztery lata, tak? To strasznie długo. Wiedziała, że związek ze sportowcem to życie na walizkach i częste rozstania. Zaakceptowała to. Z tego co opowiadałaś, byli szczęśliwą parą. Dziwne, że tak nagle zaczęło jej to przeszkadzać.
- Ej, a może ona po prostu znalazła kogoś innego, a ta historia o przesycie siatkówką i braku czasu jest tylko wymówką? – wymyśliła córka prawników.
- Nie – zaprzeczyła Wiśniewska. – Znam ją tak samo długo jak Zibiego. Oczywiście, jego znacznie lepiej, lecz wiem, że nie kłamała. Jej było naprawdę przykro, że to się tak skończyło. Widziałam, że ma prawdziwe wyrzuty sumienia, ale już go nie kocha. Roksana czuje się winna, tylko, że nie potrafi na nowo zakochać się w Zibim.
- No i dobrze – zbagatelizowała Inga. – Tym lepiej dla ciebie.
Dziewczyna westchnęła ciężko.
- Właśnie, że niedobrze. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka to była dla mnie niezręczna sytuacja. Miałam jej doradzić czy ma zerwać z Zibim. Ja! Ja, która się w nim zakochałam. Zdecydowanie, trzeźwy i bezstronny osąd sytuacji to moja domena – zironizowała. – Czuję się z tym okropnie. Powiedziałam jej, że ma z nim zerwać tylko dlatego, że ja na tym skorzystam. Jak największa egoistka myślałam wyłącznie o sobie. Zibi się dowie, że to przeze mnie. Stracę albo przyjaciela, albo życie.
- Nie dramatyzuj – rzuciła beztrosko Witaszek. – Pozbyłaś się rywalki, każdy zrobiłby tak samo na twoim miejscu. Zresztą, ona i tak już go nie kocha, więc powinna go zostawić. Proste.
Młoda matka posłała przyjaciółce ostre spojrzenie. Blondynka znowu wszystko uogólniała. Naskoczyła na tą biedną Lili jak jakiś wściekły pies.
- Dla Ingi wszystko jest proste – powiedziała jadowicie Szarek.
- Bo to jest proste – przewróciła oczami.
- Tak, bo nie chodzi o ciebie, tylko o innych – warknęła zirytowana Ilona.
- Co masz na myśli? – spytała zimno.
Siostra środkowego przenosiła wzrok z jednej koleżanki na drugą. One się kłóciły, to nie ulegało wątpliwości. Zielonooka czuła się podwójnie nieswojo. Nie lubiła być świadkiem czyjejś sprzeczki, a już zwłaszcza sprzeczki znajomych osób. No i miała jeszcze nieprzyjemne wrażenie, ze dziewczyny zapomniały o jej obecności. W zasadzie siedziała z tyłu, więc to wcale nie jest takie niemożliwe. Kolejna wypowiedź utwierdziła ją w tym przekonaniu, ale jednocześnie sprawiła, ze blondynki znowu zwróciły na nią uwagę.
- To, że ja przynajmniej umiem przyznać się sama przed sobą, że jestem zakochana w Łukaszu, a ty… - uniosła się niebieskooka i nagle umilkła.
Odwróciła się jakby chciała sprawdzić, czy koleżanka wciąż tam była. Okazało się jednak, że tak. Młoda matka wróciła do wcześniejszej pozycji, zsuwając się kilka centymetrów niżej na swoim fotelu i płonąc rumieńcem. W samochodzie zapadła cisza.
Lili już miała powiedzieć, że i tak się wszystkiego domyślała, ale ugryzła się w język. Postawiłaby dziewczynę w niezręcznej sytuacji. Sama przecież przeżyła coś podobnego, kiedy blondynka zapytały ją wprost czy kocha Zbyszka. Wydawało się jej, że wszyscy rozszyfrowali jej uczucia. Nie chciała być przyczyną takich katuszy u Ilony. Zwłaszcza, że Szarek jest strasznie nieśmiała i na pewno przeżyłaby to mocniej niż ona.
- Jesteś zakochana w moim bracie? – zapytała Wiśniewska.
Niebieskooka nadal milczała jedynym plusem był fakt, że siedziała z przodu, więc nie musiała znosić ciężkiego spojrzenia koleżanki. Czy w ogóle jakiegokolwiek spojrzenia.
Jak mogła się tak wkopać?! Jak mogła zapomnieć o jej obecności? Dziewczyna najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Nie miało jednak sensu wypieranie się prawdy, kiedy już powiedziała ją głośno.
- Tak – przyznała.
- Nie wiem czemu się tam przejmujesz – stwierdziła beztrosko Lili. – Zawsze mogło być gorzej. Na przykład gdybyś się zapomniała przy Łukaszu. 

W zasadzie to bym chciała już październik i Plusligę, ale w październiku zaczyna się rok akademicki, więc go nie chcę. Jak żyć?! ;-;
Pod ostatnim rozdziałem kilka z Was oskarżyło Lili o egoizm. Mam nadzieję, że dzisiaj zrozumiecie też punkt widzenia Wiśniewskiej :P 

piątek, 6 września 2013

35. Trudne decyzje




„Chyba mam już dość życia w kłamstwie”. Słowa Roksany odbijały się w głowie blondynki niczym natrętna mucha. Na początku były jedynie zbitkiem wyrazów. Dopiero po chwili dziewczyna uświadomiła sobie ich znaczenie.
A więc doczekała się tego momentu. Od kiedy zgodziła się na pocałunek ze Zbyszkiem, wiedziała, że w końcu nastąpi ten dzień, w którym zmierzy się z koleżanką i jej oskarżeniami. Co prawda, od jakiegoś czasu kompletnie o tym wszystkim zapomniała. Naiwnie wierzyła, że skoro przez kilka miesięcy prawda nie wypłynęła na wierzch, to tak już pozostanie na zawsze. Myliła się. Drugi grudnia dwa tysiące dwunastego roku – data, która wyryje się w jej życiu paskudną, czarną dziurą. Za chwilę straci dwójkę przyjaciół: dziewczynę, którą naprawdę lubiła i chłopaka, w którym się zakochała.
Serce biło jej nieco szybciej. Opanowywał ją stres. Choć liczyła się z tym, że będzie musiała zapłacić za swój błąd, bała się. Nieco spięta, zaprosiła brunetkę do środka i zaproponowała jej coś do picia.
- Nie chcę nic – odmówiła. – Mogę przejść od razu do sedna?
Lili zdobyła się jedynie na kiwnięcie głową.
- Chodzi o Zibiego – przyznała. – Specjalnie przychodzę do ciebie, bo jesteś naszą wspólną przyjaciółką i wydaje mi się, że jesteś najbardziej odpowiednią osobą do tej rozmowy.
Wiśniewska powstrzymała się od komentarza. No a kto inny byłby lepszym rozwiązaniem? Przecież to ona pocałowała siatkarza.
- Wiesz, ja go już chyba nie kocham – wyznała Roksana. – Na pewno. Na pewno go nie kocham.
Zielonooka zrobiła ogłupiałą minę. Nie takich słów się spodziewała. Ich znaczenie dotarło do niej doskonale, pozbawiając stresu. Dziewczyna nie chciała rozmawiać o tym, co zdarzyło się na domówce u Sebastiana Świderskiego. Owszem, miała problemy ze swoim związkiem, ale kompletnie innej kategorii. Blondynce ulżyło, lecz chwilę później trafiły ją kolejne emocje: ciekawość co tak właściwie stało się z miłością brunetki, zdziwienie i egoistyczna nadzieja, że jej własne życie uczuciowe ma szanse ułożyć się tak jak sobie wymarzyła. Była okropna, że pomyślała o sobie, kiedy powinna pomoc przyjaciółce.
- Jak to możliwe? – spytała rozluźniona już Lili. – Ja nic nie zauważyłam, Zibi też nie narzekał…
- Widocznie dobrze się kryłam – wzruszyła ramionami brązowooka. – Opowiem ci wszystko po kolei, ok?
- Jasne.
- Nie wiem, kiedy dokładnie to wszystko się zaczęło. Chyba jakoś rok temu zauważyłam, że nagle zaczęły mi przeszkadzać jego wyjazdy. Nie chodziło o to, że za nim tęskniłam. Ja po prostu byłam na niego zła, ze tak często nie ma go w domu. Moje koleżanki mogły w każdej chwili spotkać się ze swoimi chłopakami, a ja? Zibiego ciągle nie było. A kiedy już był, cały czas gadał o siatkówce.
- Przesadzasz – wtrąciła Wiśniewska. – Z nim można porozmawiać na każdy temat.
- Tak, masz rację – zgodziła się brunetka. – Ale zawsze ona się pojawiała, wcześniej czy później. Gdy wracał z meczy, od razu gadał o siatkówce.
- To jego zawód – usprawiedliwiła przyjaciela. – Nie możesz się temu dziwić.
- Ja to rozumiem. Tylko jednocześnie zaczynałam mieć dość. Gdzie się nie obróciłam, tam czyhała siatkówka. W czasie wolnym Zibi oglądał mecze, moi znajomi pytali mnie o siatkówkę, jakbym była jakimś guru. Nawet ludzie, których poznałam dzięki niemu, byli związani z tym sportem. To znaczy… Nie bierz mi tego za złe. Ty i twój brat macie najmniej z tym wspólnego. Oczywiście, jesteście powiązani z siatkówką, lecz przy was najmniej to odczuwałam. Jeśli zerwę z Zibim, ciebie i Wiśni będzie mi najbardziej brakować.
- Jeśli z nim zerwiesz, to nie znaczy, że masz przestać się do nas odzywać – stwierdziła blondynka.
- Wiem. Ale sama wiesz z doświadczenia, że kontakt bezpośredni nigdy nie da się zastąpić przez telefon czy internet. A ja będę tęsknić za naszymi spotkaniami. Wracając do sedna. Przesyt siatkówką to tylko jedna składowa. Gdybym kochała Zibiego, poświęciłabym się i wykrzesała z siebie więcej cierpliwości. Albo poważnie z nim porozmawiała. Na pewno znaleźlibyśmy jakieś rozwiązanie.
- Więc co zawiniło?
- Jego ciągła nieobecność. Te wszystkie mecze wyjazdowe, treningi, zgrupowania. Były okresy, że nie widywaliśmy się przez miesiąc. Oczywiście dzwoniliśmy do siebie, jednak to nie wystarczało. Nie wiem czemu to stało się po prawie czterech latach udanego związku. Zadziałała u mnie zasada „co z oczu, to z serca”. Stopniowo traciła swoje uczucia. Teraz jestem pewna, że go nie kocham.
- No nie ukrywam, że mnie zaskoczyłaś – przyznała zielonooka.
- A ja myślałam, że wszystkiego się domyślisz. Przecież ja co chwilę wysyłałam jednoznaczne sygnały.
- To znaczy?
- Chociażby ta impreza integracyjna u Świdra. Pamiętasz? Ona była pod koniec sierpnia.
No jasne, że pamiętała. Od tej imprezy wszystko się zaczęło. Skinęła jedynie głową.
- Ja na nią nie przyszłam, bo wyjechałam do rodziców. I rzeczywiście ich odwiedziłam, ale chodziło o to, żeby nie musieć przychodzić na kolejną siatkarską domówkę. Na tej prezentacji Zaksy, kiedy zemdlałaś, specjalnie zaproponowałam, że wrócę z tobą do domu. Wolałam spędzić ten czas z tobą niż znowu poznawać siatkarzy. A potem na ognisku… Pamiętasz jak zaczęliście z Wiśnią opowiadać o swoim dzieciństwie? I twojej rozpaczy, że on wyjeżdża z domu, żeby trenować? Wtedy jakoś z kontekstu Zibi powiedział, że chłopak-siatkarz to świetna sprawa, a ja mogę to potwierdzić. Nie wiem czy zwróciłaś uwagę na moją minę. Zrobiłam najbardziej wymuszony uśmiech świata. No i jeszcze wpadłaś na mnie po meczu Zaksy ze Skrą. Ty jechałaś na imprezę, a ja wracałam z zakupów. Było ewidentne, ze nie oglądałam tego spotkania. Naprawdę nic nie podejrzewałaś?
- Zdziwiłaś mnie. Nawet bardzo – potwierdziła Lili. – Ale jakoś nigdy nie miałam odwagi zapytać co to znaczyło.
„Nie miała odwagi”, jasne. Po prostu bała się, że to ma coś wspólnego z jej pocałunkiem i nie chciała się wkopać.
- A ja tylko czekałam aż mnie przyprzesz do muru. Zresztą, od naszego wspólnego oglądania meczu z Trento też się wykręciłam. Teraz już wiesz dlaczego. Jeśli rozmawialiśmy o siatkówce, ja wyłączałam się z dyskusji.
- Co teraz zrobisz? – zadała kluczowe pytanie blondynka.
- Nie mam pojęcia – stwierdziła bezradnie Roksana. – Nie chcę go skrzywdzić. Długo ze sobą byliśmy i w pewien sposób zawsze będę go kochać, ale… To już nie to samo. Moglibyśmy być oboje szczęśliwsi z inną osobą. I mam straszne wyrzuty sumienia, bo zdaję sobie sprawę, ze to ja wszystko zniszczę. Zrujnowałam mu kilka lat życia.
- Nie mów tak! – Lili zrobiło się żal przyjaciółki. – Nie możesz siebie aż tak obwiniać.
- Co ja mam zrobić? – w głosie dziewczyny zabrzmiała bezradność. – Nie chcę go zranić, ale nie chcę też tkwić tutaj.
- Posłuchaj… - odezwała się z ciężkim sercem Wiśniewska. – Nie wzięłaś pod uwagę tego, że wmawiając mu, że wszystko jest jak dawniej, też go ranisz. Powinnaś mu wyjaśnić co się stało z twoimi uczuciami i odejść. Zibi jest silny, poradzi sobie z tym.
- No i ma was. Będziecie mu pomagać, prawda?
- Oczywiście!
Roksana popatrzyła pustym wzrokiem przed siebie. Ewidentnie układała sobie w głowie wszystkie argumenty za i przeciw zerwaniu z zawodnikiem. W końcu posłała zielonookiej smutny uśmiech.
- Masz rację – stwierdziła. – Muszę to skończyć. Dziękuję ci.
- Za co?
- Za radę. Za wysłuchanie. Za to, że mnie nie osądziłaś i nie potępiłaś – wyliczała brunetka.
- Daj spokój – machnęła ręką.
- Opiekuj się nim, dobrze? – poprosiła dziewczyna.
- Zawsze będę – obiecała Lili. 

Nie oceniajcie Roksany zbyt ostro ;-; Wiem, że wszystkie tylko czekałyście na ten moment, ale ja ją tam lubiłam
Przepraszam za zaległości na Waszych blogach. Wszystko nadrobię w przyszłym tygodniu, bo z okazji ważnej rodzinnej uroczystości mam w domu istne urwanie głowy i po prostu nie miałam weny do pisania komentarzy :/ Ale w poniedziałek wszystko wróci do normy! :D