Czwartek zapowiadał się okropnie.
Dziewczyny najpierw miały zaplanowany cztero i półgodzinny wykład z logiki
prawniczej, później dwugodzinne okienko, a potem kolejny wykład z historii
ustroju i prawa polskiego trwający półtorej godziny. Na szczęście logika
przypadała tylko raz w miesiącu, zawsze w pierwszy czwartek. Dodatkowo, co dwa
tygodnie odbywały się ćwiczenia z historii. Blondynki nie omieszkały
skrytykować i ponarzekać na plan przez większą część podróży (Wiśniewska bowiem
przyjęła propozycję przyjaciółek i razem z nimi jeździła autem).
- Wiesz co, ciebie wszyscy kojarzą
na tej uczelni, więc mogłabyś zrobić z tym porządek – stwierdziła Lili ubrana w
białą bluzkę oraz dżinsy. <STRÓJ>
Witaszek, która założyła tego dnia
na siebie czarne legginsy i luźną, satynową bluzkę w białoczarne paski,
prychnęła. <STRÓJ> Jej koleżanka w jednym miała rację: do tej pory każdy
znał jej rodziców. Dziewczyna spodziewała się, że będzie rozpoznana, więc cała
sytuacja nie stanowiła dla niej zaskoczenia. Chciała tylko, żeby wszyscy
oceniali ją według zdolności i wiedzy, a nie nazwiska. Gardziła taryfą ulgową.
Poza tym znani rodzice bardzo szybko mogli obrócić się przeciw niej. Nie każdy
lubił ich skuteczność i odniesiony sukces. Scenariusz, w którym ktoś z
premedytacją nie zaliczy jej kolejnych kolokwiów albo egzaminów wcale nie był
taki nieprawdopodobny. Na razie jednak nie miała zamiaru się tym przejmować.
- Nie ma problemu, pójdę do osoby,
która odpowiada za nasz plan, kimkolwiek ona jest, i zmuszę ją, żeby zrobiła go
jeszcze raz – odpowiedziała brązowooka, parskając śmiechem. – Jestem pewna, że
mnie posłuchają.
- To świetnie! – ucieszyła się
Wiśniewska.
Ilona założyła tego dnia ciemne
dżinsy oraz czerwoną koszulkę z czarnymi cekinami naszytymi na ramionach.
<STRÓJ>
- Inga, czy ty byłaś u fryzjera? –
zapytała blondynka. – Wczoraj nie miałaś grzywki.
- Byłam – potwierdziła jej
przyjaciółka. – Ale mogę ja spokojnie zaczesać na bok i nic nie widać.
***
Wchodząc do sali, w której miał
się odbyć wykład z historii prawa, dziewczyny nie wiedziały czy były bardziej
zmęczone ponad czterogodzinnymi zajęciami z logiki prawniczej czy późną porą i
perspektywą powrotu do domu dopiero o osiemnastej. Mimo, że świeciło słonce (a
może własnie dlatego), nie chciało im się siedzieć przez następne
dziewięćdziesiąt minut. Jak do tej pory najprzyjemniejszą częścią dnia było
dwugodzinne okienko w trakcie którego mogły porozmawiać, pożartować i poznać
się jeszcze lepiej. Zielonookiej podobały się jeszcze te momenty, gdy przez
wykładami gadały z chłopakami z ich roku.
- Centralnie boli mnie brzuch ze
śmiechu – stwierdziła Witaszek. – Już dawno mnie nikt tak nie rozśmieszył.
- Mi też poprawili humor –
zgodziła się Lili. – Poczułam się jakbym była z moim bratem i jego kolegami,
oni też tak zawsze dowalają.
- Bo faceci zawsze mają mocne
teksty – powiedziała brązowooka. – Oni po prostu…
Blondynka przerwała swoją
wypowiedź, gdyż do pomieszczenia weszły dwie osoby. Jedną z nich była
podstarzała brunetka z wyraźnymi pasmami siwych włosów. Kobieta nosiła okulary,
a usta podkreśliła czerwoną szminką. Tuż za nią dreptał przystojny szatyn.
Chłopak na oko miał dwadzieścia siedem lat. Chwilę później okazało się, że
dysponuje też olśniewającym uśmiechem. Inga nie potrafiła określić koloru jego
tęczówek, lecz nie wątpiła, że są równie perfekcyjne jak cała reszta. Nie mogła
oderwać od niego wzroku.
- Dzień dobry – odezwała się
prowadząca zajęcia. – Jestem Wiktoria Filiżankowska i będę was uczyć historii
ustroju i prawa polskiego. Mamy razem nie tylko wykłady, ale też ćwiczenia,
które odbywają się co dwa tygodnie. Na pierwsze zapraszam już za tydzień. Zanim
omówię warunki zaliczenia, chcę wam przedstawić mojego doktoranta, Damiana.
Nieznajomy skinął głową,
obdarzając studentów uprzejmym uśmiechem. Część dziewczyn, w tym córka
prawników, odpowiedziała zachwyconym spojrzeniem.
- Damian będzie mi pomagał.
Czasami też przedstawi swoją prezentację. W razie jakichkolwiek pytań, możecie
się z nim kontaktować – podjęła kobieta. – Jeśli chodzi o zaliczenia, to z
wykładów jest oczywiście egzamin. Z ćwiczeń natomiast zrobicie prezentacje
multimedialne. Ocena z prezentacji jest jednocześnie oceną w indeksie, mam
nadzieję, że odpowiada wam takie rozwiązanie.
Po sali przetoczył się twierdzący
pomruk. Szatyn natomiast wyciągnął ze swojej teczki kartkę.
- Damian puści w obieg listę
tematów. Dobierzcie się w trójki albo czwórki i wybierzcie jeden z nich. I
jeszcze jedna sprawa. Nie ma możliwości zamienienia się terminami. Będę ich
ściśle przestrzegać i uwierzcie, że nie dostaniecie żadnej taryfy ulgowej.
Jeśli temat jest przewidziany na szóstego grudnia to ma być przedstawiony
szóstego grudnia. Nie obchodzi mnie, że to Mikołajki. Nie chodzi o to, że
jestem wredną babą i chcę was wszystkich pogrążyć. Te tematy są dokładnie
zaplanowane i chronologicznie ułożone, dlatego
m u s i c i e wywiązywać się z
terminów. Nie będzie możliwości odrobienia tego w innym dniu. Macie jakieś
pytania czy możemy przejść do wykładu?
Blondynki od razu stwierdziły, że
wspólnie zrobią prezentację. Problem pojawił się, kiedy dotarła do nich lista.
Ponieważ siedziały bardziej z tyłu, większość ciekawie brzmiących tematów
została już zajęta.
- A może weźmiemy ten pierwszy? –
zaproponowała szeptem Ilona. – Wiem, że będziemy musiały się sprężyć i zrobić
go na następny czwartek, ale on wydaje się najciekawszy. Poza tym, im szybciej
się za to zabierzemy, tym lepiej. Potem już będziemy miały luz.
- No spoko, dla mnie nie ma
problemu – zgodziła się Wiśniewska.
- Zresztą, nie wiem jak ty –
odezwała się Inga – ale my pewnie i tak zabrałybyśmy się za to na ostatnią
chwilę, więc wychodzi na to samo.
Zielonooka parsknęła śmiechem.
- Widzę, że mamy podobny system
pracy.
***
Jedną z rzeczy, które Lili lubiła
najbardziej były nocne spacery. Uważała, że mają one swoją niepowtarzalną
atmosferę, a rozmowy – nawet o najbardziej błahych tematach – stają się dwa
razy ciekawsze i intymniejsze. Kiedy wróciła do domu, zegar wskazywał kilka
minut po dziewiętnastej. Myślała, że już nigdzie dziś nie wyjdzie, leczy gdy
około wpół do dziewiątej Łukasz zaproponował jej spotkanie z ich przyjacielem i
jego ukochaną, dziewczyna momentalnie się zgodziła.
- Ale nie za długo, dobrze? – zastrzegła.
– Dzisiejszy dzień był naprawdę męczący.
- Przecież my mamy jutro trening
rano – powiedział siatkarz. – Nie będziemy się szlajać przez pół nocy.
Kilkanaście minut później
blondynka zarzuciła na siebie brązową kurtkę i założyła buty. Nie chciało się
jej przebierać, więc miała na sobie ciemnoszare dresowe spodnie, szarą koszulkę
i bluzę z kapturem. <STRÓJ> Poza tym, czuła się swobodnie przy Bartmanie
nawet ubrana w rozciągnięty, poplamiony dres.
Przed blokiem czekał już na nich brunet
i Roksana, która założyła beżowe spodnie, białą bluzkę z długim rękawem oraz
szare poncho. Brązowooka ubrała też długie, szare rękawiczki bez palców. <STRÓJ>
Cała czwórka przywitała się ze sobą i wolnym krokiem ruszyła przed siebie.
Wiśniewska opowiadała o minionym
dniu, zastanawiając się jednocześnie co się z nią dzieje. Dziewczyna bowiem
czuła się źle. Nie potrafiła określić dokładniej swoich emocji, ale wiedziała,
że zaliczają się one do tych negatywnych. Nie umiała nazwać swoich uczuć – nie miała
pojęcia czy to złość, smutek, przygnębienie czy może jeszcze coś innego – lecz jednego
była pewna: to „coś” pojawiło się, kiedy jej spojrzenie padło na trzymające się
ręce Zbyszka i brunetki. Nie widziała dlaczego tak się stało. Przecież nieraz
widziała ich razem. Nie miała pojęcia czemu tym razem poczuła się nieswojo. Nie
chciała tego roztrząsać, ale nie potrafiła się też od tego odciąć.
- …więc zrobiło się naprawdę
wesoło jak zaczęłyśmy rozmawiać z tymi chłopakami – mówiła zielonooka. – To znaczy
ja i Inga, bo Ilona się nie odezwała nawet słowem.
- No co ty, siedziała z wami i
milczała? – zdziwiła się Roksana.
- Może jest lesbijką? – zastanowił
się blondyn. – Lilka, ty uważaj na siebie!
Obaj sportowcy wybuchli śmiechem. Koleżanki
posłały im zdegustowane spojrzenia.
- Jaki ty jesteś pojebany –
siostra środkowego przewróciła oczami. – Ilona jest raczej bardzo nieśmiała. Ona
od samego początku była wycofana, ale ja ją lubię. Ona jest w porządku. Zresztą,
może sam się o tym przekonasz. Zapisałyśmy się w trójkę do prezentacji z
historii prawa. Musimy ją zrobić na czwartek, bo Filiżanka nie toleruje
opóźnień. Zaproponowałam, że możemy się spotkać u mnie, w poniedziałek przed
zajęciami.
Hmm, wie może ktoś jak skrócić siedem stron do jednej? Moja ściąga nie może być taka długa -.- Swoją drogą to nie fair, że moi bracia mają ferie, a ja największy zapieprz, po którym od razu zaczyna się nowy semestr :/