Natalia Szarek miała ambiwalentny
stosunek do siatkówki. Nie chodziła na mecze, mimo, że jej mama posiadała
Zaksowy karnet. Dziewczynka po prostu nie potrafiła się skupić. Po obejrzeniu
kilku akcji zaczynała się nudzić i szukać innego zajęcia. Jak każde dziecko
wolała się bawić i oglądać bajki niż śledzić grę. To jednak nie zmieniało
faktu, że kojarzyła paru najważniejszych zawodników. A kiedy okazało się, że
jej przedszkole ma być dziecięcą eskortą Zaksy podczas prezentacji zespołu, nie
wątpiła, że chce wziąć w niej udział.
Ilona stosunkowo szybko zgodziła
się na pomysł córki. Na jej decyzję złożyły się trzy elementy. Jednym z nich
była jej przyjaciółka. Inga wywierała na nią presję, twierdząc, że jeśli Natka
nie pojawi się na hali, wiarygodność Witaszków zostanie zniszczona, bo to
właśnie brązowooka poleciła Nowosielskiej placówkę, do której uczęszczała
Szarek. Oczywiście, w tych słowach znajdowało się dużo przesady i niepotrzebnej
paniki, ale blondynka nie dawała Ilonie ani chwili wytchnienia od jej namów. Do
tego dołączała się pięciolatka. Małej naprawdę zależało na tej prezentacji. Kilka
razy dziennie prosiła matkę, żeby mogła wziąć w niej udział. Niebieskooka widziała,
że jej zgoda stała się dla małej ogromnym marzeniem.
Poza tym, blondynka miała wyrzuty
sumienia. Wciąż pamiętała sytuację sprzed miesiąca, kiedy spotkała w Empiku
Antonina Rouziera. Niepotrzebnie wtedy na niego tak naskoczyła. Natalii należała
się bura, bo złamała matczyny zakaz, ale czy słusznie okrzyczała Francuza? Z każdym
dniem uświadamiała sobie, że trochę przesadziła. Siatkarz przecież nie miał
złych zamiarów. Zareagowała zbyt nerwowo i teraz tego żałowała. Gdyby pozwoliła
córce pójść an tą prezentację, byłoby to takie zadośćuczynienie – jakkolwiek dziwnie
to brzmi.
I tak, w ostatni piątek września,
dziewczyna pojawiła się na hali razem z córką i swoją przyjaciółką. Grupa przedszkolaków
zebrała się przy barierce oddzielającej boisko od trybun. Ilona podeszła do
nauczycielki, alby ustalić ostatnie szczegóły, pozostawiając swoją pocieszę pod
opieką koleżanki.
Blondynka ubrana w bluze w
szarobiałe paski, dżinsowe szorty i szare kalosze, rozmawiała z podekscytowaną
Natalią, gdy usłyszała za sobą chrząknięcie. <STRÓJ> Brązowooka odwróciła
się.
- Mówiłem, że się jeszcze spotkamy
– uśmiechnął się zawadiacko Anto.
Dziewczyna popatrzyła na niego
niczym na ducha. Sama nie wiedziała czy bardziej się ucieszyła na jego widok
(bo w końcu to siatkarz, w dodatku szalenie przystojny), zaskoczyła (bo nie
spodziewała się go, powinien przecież przygotowywać się w szatni do meczu) czy
może zirytowała (bo wciąż pamiętała z jaką łatwością Francuz potrafił ją
pozbawić pewności siebie). Zanim zdążyła zidentyfikować swoje emocje i jakoś
odpowiedzieć brunetowi, ten odezwał się ponownie.
- Nie mówiłaś, że jesteś
młodocianą matką. Co roku zachodziłaś w ciążę z siedmioraczkami?
- Ha, ha, ha – przewróciła oczami.
– Słaby żart.
W tym momencie podeszła do nich
Ilona ubrana w brązowe rybaczki i luźną białą koszulkę. Niebieskooka założyła
też długi naszyjnik, kilka bransoletek i beżową apaszkę. <STRÓJ> Jej spojrzenie
spotkało się ze wzrokiem Rouziera.
Chłopak był zszokowany, gdyż
ewidentnie rozpoznał dwudziestolatkę. Jego mina wyrażała wszystko. Blondynka natomiast
zakłopotała się. Żałowała, że tamtego sierpniowego popołudnia okrzyczała
atakującego, ale nie spodziewała się, że kiedykolwiek stanie z nim twarzą w
twarz. Szczerze mówiąc, to miała nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Nie wiedziała
co teraz zrobić. Zwłaszcza, że Natka z ciekawością przyglądała się całej
scenie.
Jedynie Inga nie straciła zimnej
krwi. Uśmiechnęła się i przyciągnęła dziewczynę bliżej.
- Poznajcie się. To jest Ilona,
moja przyjaciółka – przedstawiła ją. – A to Anto.
Blondynka niepewnie wyciągnęła rękę.
Francuz uścisnął ją, wciąż patrząc badawczo na dwudziestolatkę.
- Przepraszam, że byłam wobec
ciebie taka niemiła w Empiku – wyrzuciła z siebie. – Nie powinnam była na
ciebie tak naskakiwać. Byłam wtedy strasznie wystraszona i nie panowałam nad
sobą. Przepraszam.
- Po prostu uznałaś mnie za
pedofila – wzruszył ramionami Rouzier.
Niebieskooka zaniemówiła. Inga co
prawda opowiadała jej o spotkaniu z brunetem i podkreślała, że jest on bardzo
bezpośredni, ale dziewczyna nie przypuszczała, że będzie się też tak zachowywał
w stosunku do niej. W ogóle nie przypuszczała, że go pozna.
- Och, nie czepiaj się –
przyjaciółka stawiła się w jej obronie. – Przeprosiła cię, czego jeszcze
chcesz?
- Uspokój się – pouczył ją
sportowiec i uśmiechnął się do Ilony. – Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać.
Chciałem zobaczyć twoją minę. Przeprosiny przyjęte.
Blondynka odetchnęła z ulgą. Nie potrafiła
tego wytłumaczyć, ale zależało jej na tym „pogodzeniu się” z chłopakiem. Nie chciała
być uznana za przewrażliwioną mamuśkę.
- Ja też chcę poznać Antka! –
pięciolatka w końcu przypomniała o swoim istnieniu. – Mogę z nim porozmawiać? Ciocia
Inga go zna.
Dziewczyny wybuchły śmiechem. Ilona
wzięła córkę na ręce i przedstawiła ją zawodnikowi. Przez chwilę Francuz gadał
z Natalią, wykorzystując przyjaciółki jako tłumacza. Później pożegnał się z
blondynkami i wrócił do szatni.
***
Prezentacja Zaksy była stosunkowo
prosta i krótka. Spiker kolejno wywoływał siatkarzy, podając garstkę informacji
o danym sportowcu. Każdy z chłopaków prowadził dwójkę dzieci. Gdy wszyscy
zawodnicy znaleźli się na boisku, został przedstawiony sztab szkoleniowy wraz z
menagerem drużyny oraz panią prezes. Następnie cały zespół wykonał rundę wokół
boiska.
Inga i Ilona siedzące na trybunach
wypatrywały wśród przedszkolaków małej Szarek. Wbrew pozorom wcale nie było to
takie łatwe, ponieważ dzieci miały na sobie identyczne stroje: granatowe
spodenki oraz niebieskobiałoczerwoną koszulkę z nowym logo klubu. W rękach
trzymały też małą piłkę w barwach drużyny. <STRÓJ>
- Widzę ją! – stwierdziła wreszcie
młoda matka. – Idzie z tym, który gra z dziesiątką.
Blondynka utkwiła spojrzenie w
swojej córce. Nawet pomimo dzielącej ich odległości widziała, że dziewczynka promienieje
szczęściem. Ta prezentacja naprawdę była spełnieniem jej marzeń. Niebieskooka uśmiechnęła
się, mając poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
- Eeej – przyjaciółka szturchnęła
ją. – Natka idzie z tym naszym nowym środkowym, Wiśniewskim.
- A rzeczywiście – Ilona przeniosła
wzrok na siatkarza. – To on miał tą genialną serię zagrywek w meczu z Kanadą na
Lidze Światowej.
- Tak, to on – potwierdziła brązowooka.
– Całkiem fajny z niego chłopak, no nie?
- Mhm, jest utalentowany, więc na
pewno się dzięki niemu wzmocniliśmy – przyznała z roztargnieniem blondynka.
- Nie to miałam na myśli.
Dwudziestolatka popatrzyła na Ingę
ze zdziwieniem. Znała przyjaciółkę doskonale, ale tym razem naprawdę nie
wiedziała, co chodzi jej po głowie.
- Chyba nie powiesz, że ci się nie
podoba – odezwała się.
- Co? – zapytała ogłupiała.
- Wiśnia. Ładny. Fajny. W sensie
wyglądu – wyjaśniała brązowooka. – Spójrz na niego. Podoba ci się, prawda?
Dziewczyna przeniosła wzrok na
siatkarza. Jak miała go ocenić? Przecież znajdował się jakieś czterdzieści
metrów dalej. Jedyne co mogła stwierdzić ze stuprocentową pewnością, to fakt, iż
był blondynem. Znała go jednak z wielu obejrzanych meczy.
- A nawet jeśli tak – zaczęła – to
co to zmienia? Owszem, mógłby mi się podobać, ale…
- Wiedziałam! – brązowooka uśmiechnęła
się triumfująco. – Podoba ci się!
- I co z tego? – przerwała jej
Ilona. – On jest nieosiągalny, nawet się nie znamy.
- Ale znamy Antka i…
- Och proszę cię. My tylko z nim rozmawiałyśmy,
to jeszcze nie jest nasz kolega.
Inga prychnęła i pokręciła z
niedowierzaniem głową. Cały entuzjazm uleciał z niej niczym z przekłutego
balonu.
- Wiesz co, dobijasz mnie tym
sztywniactwem – burknęła, obrażona.
Blondynka parsknęła śmiechem.
- Nie jestem sztywna, tylko
doświadczona życiowo. Poza tym, mówiłam ci nieraz, że nie zamierzam się w nikim
zakochiwać.
Witaszkowa zacisnęła pięści. Przyjaciółka
rzeczywiście tkwiła przy swoim stanowisku od zawsze, lecz nigdy nie zirytowała
jej tak bardzo.
- Tylko tak gadasz – warknęła. – A
ja jestem pewna, że i ciebie kiedyś trafi miłość. Jak cię pierdolnie strzała
Amora, to ino roz. I nawet nie zaprzeczaj, ani mnie nie wyśmiewaj – rzuciła jej
ostrzegawcze spojrzenie. – Nie podjudzaj mnie.
Wiem, że w Zaksie Wiśnia gra z dziewiątką, ale Zibi przecież też zawsze występuje z tym numerem. Dlatego postanowiłam dać im te same numery, z którymi grają w reprezentacji :)
Wystrzałowego Sylwestra moje drogie! ;)