- Co jest między Iloną a Antkiem? –
zapytał środkowy, a jego siostra odetchnęła z ulgą.
- Nic – uśmiechnęła się
pokrzepiająco. – To znaczy, wydaje mi się, że dobrze się dogadują, ale na pewno
ze sobą nie kręcą. Zresztą, sam widziałeś co działo się na ognisku. Potem jeszcze
była ta sobotnia impreza. Uwierz, jeśli Antek z kimś kręci to jest to Inga.
***
Niedzielnego wieczoru czwórka
przyjaciół umówiła się na skromną parapetówkę w mieszkaniu Zbyszka i Roksany. Około
dziewiętnastej rodzeństwo zadzwoniło do drzwi pary. Otworzyła im brunetka
ubrana w ciemnoszare leginsy, luźną, szarą bluzkę i różowe buty wyszywane
cekinami. <STRÓJ> Po chwili pojawił się przy niej atakujący, aby
przywitać się z Wiśniewskimi. Później przeszli do salonu, gdzie czekały już na
nich napoje wyskokowe i talia kart. Zielonooka rozpromieniła się.
- Zagramy w makao? – spytała z
nadzieją.
- Jasne – potwierdziła Roksana. –
Jak za dawnych czasów.
Lili, która miała na sobie
różowobrązowy top, czarne leginsy oraz balerinki w tym samym kolorze usiadła
między siatkarzami. <STRÓJ> Ta karciana zabawa towarzyszyła im w zasadzie
od samego początku. Kiedy cztery lata temu zaczynali swoją znajomość, też na
każdym spotkaniu grali w makao. Po pewnym czasie stało się to ich tradycją i
zawsze rozgrywali przynajmniej dwie partie. Gdy jednak zamieszkali w
Kędzierzynie, nigdy nie znaleźli okazji, aby wyciągnąć karty. Aż do dziś.
Mimo, że zabawa była stosunkowo
prosta, zawsze dostarczała im mnóstwo emocji oraz śmiechu. Tak samo stało się i
teraz. Sącząc piwo, rozdali sobie karty, aby rozpocząć swoją ulubioną rozrywkę.
- Żryj! – krzyknęła z triumfem
Wiśniewska, widząc, że jej przyjaciel nie ma czym się obronić.
Chłopak podliczył ilość plusów i wziął
z talii trzydzieści pięć dodatkowych kartoników. Rzucił blondynce mordercze
spojrzenie.
- A ty jak zwykle wulgarna –
skrzywił się.
- Sam mnie tego nauczyłeś –
wzruszyła ramionami.
- Ja?!
- Tak, ty. Ty pierwszy zacząłeś do
mnie wyklinać – przypomniała.
- Nieprawda! – zaprzeczył. – A nawet
jeśli tak było, to nie znaczy, że ty też możesz. Jestem od ciebie starszy, więc
powinnaś mieć do mnie szacunek.
Zielonooka prychnęła lekceważąco.
- Może i powinnam, ale nie mam.
Łukasz z Roksaną przysłuchiwali się
tej sprzeczce z rozbawieniem. Tymczasem Bartman popatrzył na dziewczynę z
zaciętą miną.
- Chyba o czymś zapominasz.
- O czym, Zbychu? – uśmiechnęła się
niewinnie, czekając jednocześnie na wybuch.
Doskonale wiedziała, że brunet
nienawidzi swojego imienia. Żadna z form do niego nie przemawiała: Zbyszek, Zbigniew,
Zbyniu – nic. Tolerował jedynie Zibi i ZB9. Wiśniewska jednak nie mogła nic
poradzić na fakt, że „Zbychu” strasznie się jej podobało i czasami używała tej
odmiany imienia, aby go zdenerwować. A ją naprawdę bawiło zirytowanie
przyjaciela.
- Nie mów tak do mnie! – warknął.
- Bo?
- Bo przestanę się do ciebie
odzywać – zagroził.
- Uuu, ale się wystraszyłam –
zironizowała.
- No to zobaczymy – zapowiedział.
- Kłócicie się jak stare
małżeństwo – środkowy parsknął śmiechem.
- Zbychu mi właśnie wprowadził
ciche dni – pożaliła się jego siostra.
***
„Ciche dni” wcale nie były żartem.
Chłopak naprawdę nie zamierzał rozmawiać ze swoją przyjaciółką. Lili wytrzymała
jedynie pół godziny. Potem zaczęła rzucać siatkarzowi wyczekujące spojrzenia.
- No Zibi – jęknęła. – Weź już
skończ. Nie ignoruj mnie.
Brunet popatrzył na nią obojętnym
wzrokiem. Nie zmieniając swojej miny, wskazał na policzek.
- Tu – powiedział, sugerując, aby
Wiśniewska go pocałowała.
Zielonooka zmieszała się, choć w
zasadzie nie wiedziała dlaczego. Przecież atakujący często zachowywał się w
taki sposób. Zdarzyło mi się wymuszać na niej buziaki w policzek. Wszyscy byli
do tego przyzwyczajeni: ona sama, jej brat, a nawet Roksana. Każde z nich
traktowało to zachowanie jako zwykły, przyjacielski żart. Blondynka też zawsze
wyśmiewała się z pomysłów Bartmana. Czemu więc teraz nie była rozbawiona, tylko…
przestraszona? Bo tak w istocie się czuła. Bała się, choć nie potrafiła
określić czego dokładnie. Zwyczajnie nie chciała go całować. Miała nieprzyjemne
przeczucie, że pociągnie to za sobą katastrofalne skutki. A z drugiej strony,
gdyby odmówiła, konsekwencje mogłyby się okazać jeszcze gorsze. Na pewno
wywołałaby zainteresowanie własną osobą. Do tej pory podejmowała Zbyszkowe
wyzwanie. Jeśli dzisiaj odmówi, wzbudzi podejrzenia, które skutecznie utrudnią
jej życie. No, a przynajmniej podejrzewała, że tak się stanie.
- Pies na baby – zaśmiała się
brunetka, dając ukochanemu kuksańca.
Zielonooka cmoknęła zawodnika w
policzek.
- Ale działa! – wyszczerzył się
chłopak.
Nagle Lili dopadło uczucie,
którego nijak nie potrafiła zidentyfikować.
***
Żałosne wycie roznosiło się po
całym mieszkaniu. Czwórka znajomych siedziała przed laptopem i nie szczędziła
swych gardeł. Siatkarze razem z dziewczynami postanowili zrobić sobie karaoke. Właśnie
śpiewali kultową piosenkę Celine Dion „My heart will go on” znaną z równie
kultowego filmu „Titanic”. Mimo, że Wiśniewska na cierpiała tego utworu, dobrze
się bawiła. Chyba było o wiele lepiej samemu go wykonać niż słuchać.
- Mam następną propozycję –
odezwała się zielonooka, przysuwając do siebie komputer. Po chwili popłynęły
pierwsze takty „I want to know what love is”.
- O kurwa, znowu będzie
fałszowanie – ucieszył się środkowy.
- Och Wiśnia, nie pierdol – uciszyla
go Roksana. – Wiemy, że taki smęty najbardziej lubisz.
Znowu zaczęli śpiewać. Wraz z
każdym kolejnym wersem, w blondynce coś pękało. Bawiła się z pozostałą trojką,
ale jednocześnie składała w głowie elementy układanki.
Wszystko przez ten pocałunek na
imprezie integracyjnej. To przez niego serce zabiło jej szybciej, kiedy Zbyszek
popatrzył jej w oczy i kiedy pierwszego dnia października cmoknął ją w policzek
na przywitanie. To przez niego czuła się zirytowana, gdy na którymś ze spacerów
widziała jak trzyma się z Roksaną za rękę. To przez niego omal nie dostała zawału,
kiedy chłopak położył jej rękę na sercu. To przez niego dręczyły ją różne
emocje po ognisku i po wspólnej zabawie w kędzierzyńskim klubie. To przez niego
nie chciała dziś pocałować bruneta.
To przez ten pocałunek zakochała
się w swoim przyjacielu.
Próbowała wyprzeć te uczucia ze
swojej świadomości od momentu, gdy zasugerowały to Inga z Iloną. Nie chciała takiej miłości, lecz jednocześnie
wiedziała, że nie może się oszukiwać. Każda sytuacja potwierdzała ich teorię. Wiśniewska
nie potrafiła zachowywać się jak zawsze, bo też nie czuła do niego tego co
zawsze. W końcu zrozumiała, że przyjaciel nie jest dla niej tylko przyjacielem.
I wanna know what love
is
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me
Dziewczyna nie umiała powstrzymać
swojego spojrzenia w stronę Bartmana. Zrobiła to jednak w najgorszej z
możliwych chwil. Sportowiec i jego ukochana właśnie patrzyli sobie głęboko w
oczy, śpiewając sobie nawzajem refren piosenki. Blondynka niemal widziała
różowe serce otaczające ich twarze. Ten obrazek, który do tej pory ją
rozczulał, stał się sztyletem przeszywającym jej serce.
Musiała stąd wyjść i to
natychmiast. Nie martwiła się co pomyślą jej znajomi. Myślała tylko o sobie i o
tym, w jakie się właśnie wpakowała bagno. Obrała jeden cel: opuścić mieszkanie.
Później będzie mogła się rozpłakać.
- Dobra, ja się zwijam do domu –
oświadczyła, gdy tylko skończyli śpiewać.
Odpowiedziały jej zdziwione
spojrzenia, lecz w ogóle się nimi nie przejęła. Skłamała, że jest zmęczona i
szybko pożegnała się z przyjaciółmi, aby uniknąć niewygodnych pytań.
Mam nadzieję, że majówka mija Wam dobrze :) Ja piszę pracę licencjacką, jakoś powoli, ale idzie to do przodu. Minus jest taki, że pochłania to moją wenę i czas, a nie mam rozdziałów napisanych do przodu, więc... jeśli za tydzień nie będzie postu, to wiecie dlaczego :/